Tęsknimy za świątecznymi książkami. Tak samo tęsknimy za wigilijnym barszczem i pierogami z grzybami, udekorowanym świerkiem, zapachem cynamonu i lampkami zawieszonymi w oknach. I choć nic nie stoi na przeszkodzie, by to wszystko zorganizować sobie w kwietniu czy październiku, czujemy, iż mimo wszystko wciąż czegoś będzie brakować – magii zbliżających się świąt. Właśnie dlatego musieliśmy zastanowić się dwa razy, zanim wspólnie z dziećmi sięgnęliśmy po „Świąteczne opowieści Krasnalka” Bernadetty Borodziuk. Początek września, trzydzieści stopni, do świąt jeszcze bardzo, ale to bardzo daleko. Ale ta wyjątkowa pozycja, bajecznie zilustrowana przez Marcina Minora, to coś więcej niż pieczenie pierniczków i ozdabianie choinki, a więc coś, na co w świątecznych książkach tak bardzo czekamy. To coś znacznie więcej.
Trzynaście historii, w których każde słowo ma zapach, smak i dźwięk
Każde słowo ma też ciepło, które aż czujemy na własnej skórze, gdy Krasnalek okrywa się swoją grubą pierzyną. Cienki koc by nie wystarczył – nie zapominajmy o tym, iż noce spędzone w Świętym Lesie bywają bardzo zimne. To właśnie Święty Las jest miejscem, w którym wszystko się zaczyna i wszystko kończy. Może tu wejść każdy, bo lasy otwarte są dla wszystkich, kto ma ochotę zanurzyć się w szumie drzew i śpiewie ptaków, ale też ciszy, której nie słyszymy, jadąc po asfaltowych drogach.
W Świętym Lesie rośnie mnóstwo drzew, a korzenie największego, najgrubszego i najstarszego z nich zamieszkuje bohater książki Bernadetty Borodziuk. To tutaj, w małej chatynce, od setek lat mieszka strażnik lasu – Krasnalek. Prawdopodobnie nie ma tak na imię, bo jego prawdziwego imienia już nikt nie pamięta – za to wszyscy doskonale go znają. Krasnalek pomaga wszystkim, którzy tego potrzebują, a gdy sam potrzebuje pomocy, jego leśni przyjaciele zawsze stają na wysokości zadania.
Nie jest tajemnicą, iż „Świąteczne opowieści Krasnalka” to przede wszystkim książka o wzajemności, wdzięczności i miłości
Krasnalek staje się tutaj leśnym przewodnikiem, za pomocą którego możemy z uważnością i pokorą doświadczać lasu. Bo choć jesteśmy częścią natury, wielu z nas zapomniało już, jak ważne są leśne spacery, a gdy już choćby na nie się wybieramy, często nie wiemy, jak nazywają się mijane drzewa, a na siadające na naszych ciałach owady patrzymy z przerażeniem.
A jak na leśne wędrówki patrzy Krasnalek? Och, on zna Święty Las jak własną małą kieszeń! Przyjaźni się ze zwierzętami i roślinami, które go zamieszkują, a choćby widzi to, co w Świętym Lesie dla wielu z nas byłoby niewidzialne – i z tym wszystkim też się przyjaźni! Jest więc Pająk Szczerbatek, Pan Lis, Pani Mysz, Pan Gil, a także Świerszcz, który doskonale gra na skrzypcach. I wiecie co? Krasnalek wie, iż nikt nie stanowi dla niego żadnego zagrożenia.
Uwaga! Reklama do czytania
Las jest domem wielu niezwykłych stworzeń, a Krasnalek udowadnia nam, iż wszystkie są naszymi przyjaciółmi
Czasami zdarza się jednak, iż i Krasnalek spotyka stworzenia, których do tej pory nie widział. Co wówczas robi? Wita je z otwartością i serdecznością. Wszystko, co daje, wraca do niego z jeszcze większą siłą.
Nagle krasnoludek usłyszał dudnienie i mocne, potężne kroki po śniegu. Wystawił spod kołdry kudłate uszy i nasłuchiwał z uwagą. Wtem w maleńkim oknie swojej izdebki zobaczył wielkie, błękitne oko. Takiego jeszcze nie widział. Nie było ono zwierzęce, bo te znał znakomicie. Leczył, zaglądał, czyścił oczy u dużych i małych zwierząt. To zaś należało do człowieka. Na początku bardzo się wystraszył, ale z bijącym gwałtownie sercem wstał powolutku z łóżka, włożył kubraczek, buty, swoją czerwoną czapę i… pięknie się ukłonił, gdyż oko cały czas patrzyło przez okno. Po chwili w miejscu oka błysnął miły, ogromny uśmiech.
— Och — wyszeptał Krasnalek — takiego uśmiechu nie muszę się bać. — I jeszcze raz się ukłonił, biorąc czapeczkę. Do tego powitania dodał kilka wesołych podskoków i fikołek w tył w ramach przedstawienia się przybyszowi [1].
Opowieści o tym, jak dobro, które dajemy, wraca do nas, wypełniają książkę Bernadetty Borodziuk aż po brzegi
Znajdziecie tu też ilustracje Marcina Minora – przestrzeń dla mistrzowskiej gry świateł i cieni, mieniącego się śniegu i ciepła chatynki Krasnalka, którym wszyscy możemy się okryć. Święty Las jest więc miejscem, które nas zaprasza i hojnie obdarowuje, a sama chatynka Krasnalka – właśnie ta mieszcząca się w korzeniach starego, wielkiego drzewa – staje się schronieniem, w którym zawsze jest ciepło i przytulnie.
To do niej Krasnalek wraca po pracowitych dniach i odpoczywa – czasami towarzyszą mu bliscy, czasami zasypia w samotności. Jak myślicie, o czym wtedy myśli? Na co czeka? Na magiczne, pełne bliskości i miłości święta! Wiecie, one są już tuż-tuż…
[1] Borodziuk B., „Świąteczne opowieści Krasnalka”, Szczecin 2023, s. 31-32.
Uwaga! Reklama do czytania