Donald Trump nie próżnuje jeżeli chodzi o kwestie polityki i dotyczy to także polityki zdrowotnej i w ogóle szeroko pojętego zdrowia. Dopiero co ogłosił, iż paracetamol przyjmowany przez kobiety w ciąży, wywołuje u ich dzieci autyzm, a już po chwili – zapowiedział nowe taryfy celne na leki. (Także na meble i samochody ciężarowe, ale w tym tekście wątek ten pomijamy).
A wracając do kwestii leków, to tu decyzja amerykańskiego prezydenta jest wyjątkowo bezlitosna: 100 proc. ceł na te importowane i oryginalne. W dodatku wszystko wchodzi w życie już od 1 października 2025 roku. Co to oznacza dla Polaków?
100-procentowe cła na leki. Część USA się cieszy, a reszta świata?
Donald Trump w trakcie kampanii prezydenckiej zapowiadał, iż jego plan to: "America First", więc ta decyzja nie powinna nikogo dziwić, bo ma wspierać amerykańską produkcję.
Jednak firmy farmaceutyczne całego świata i kraje, które mają najwięcej handlowych powiązań z USA, w tym Japonia czy Australia, boją się tego, iż może to mieć dla nich wyjątkowo negatywne finansowe konsekwencje.
Część leków, które trafiają na amerykański rynek, wprawdzie jest produkowanych na terenie Stanów Zjednoczonych, jednak bardzo często na bazie substancji kupowanych m.in. w Europie i Chinach, bo jest to dla Amerykanów tańsze, niż gdyby mieli to robić u siebie od zera.
Nie martwmy się o kłopoty Chin, zawęźmy sprawę do cen leków i do Polski. Jak 100-procentowe cła na markowe i opatentowane leki importowane, z wyjątkiem produktów firm budujących zakłady w USA, wpłyną na to, ile zapłacimy w polskich aptekach?
Krajowi Producenci Leków o podniesieniu ceł na leki przez Donalda Trumpa
Donald Trump od początku swojej kadencji odgrażał się, iż podniesie cła na produkty spoza USA, by ratować amerykańską gospodarkę, która ma się nie najlepiej. Dlatego, choć dopiero co ogłosił, iż zapowiedzi wprowadza w czyn, i to już za chwilę, bo 1 października 2025 roku, to Komisja Europejska już 21 sierpnia opublikowała wspólne oświadczenie w sprawie ram między Stanami Zjednoczonymi a Unią Europejską w sprawie umowy o wzajemnym, uczciwym i zrównoważonym handlu, które obowiązuje już od 1 września, czyli miesiąc wcześniej przed wejściem w życie decyzji Trumpa dotyczącej ceł.
Tym, którzy nie chcą się wczytywać w ten dokument, albo nie są na tyle biegli w angielskim, bo zrozumieć wszystkie jego meandry, Krzysztof Kopeć, prezes Krajowych Producentów Leków, którego poprosiliśmy o komentarz, objaśnia najważniejsze kwestie, dotyczące leków i tego, czy ich ceny wzrosną w Polsce:
– Zgodnie z zapisami oświadczenia, szereg grup produktów od 1 września będzie korzystać ze specjalnego systemu, w ramach którego stosowane będą wyłącznie tzw. stawki KNU (Klauzula Największego Uprzywilejowania* – red.). Obejmą one niedostępne zasoby naturalne (takie jak korek), statki powietrzne i ich części, leki generyczne oraz ich składniki, a także prekursory chemiczne – tłumaczy Krzysztof Kopeć, prezes Krajowych Producentów Leków.
– Tak więc, w praktyce oznacza to brak ceł na wszystkie leki generyczne i ich składniki – biorąc pod uwagę, iż standardowa stawka KNU dla tych produktów wynosi zero. To dowodzi, iż farmaceutyki te są niezbędne na całym świecie, ponieważ leczą najczęściej występujące choroby populacyjne, zapewniając stabilność systemom ochrony zdrowia – dodaje Krzysztof Kopeć.
Teraz my, tym, którzy nie siedzą na co dzień w branży farmaceutycznej, ani celnej, tłumaczymy słowa prezesa Krajowych Producentów Leków:
Lek generyczne, czyli tak zwane generyki, to nic innego, jak zamienniki leku oryginalnego, czyli wymyślonego i wyprodukowanego po raz pierwszy na świecie przez daną firmę farmaceutyczną. Lek generyczny musi mieć zawierać taką samą substancję czynną, w takim samym stężeniu i ilości, jak ten oryginalny. I często te odpowiedniki, produkowane przez inne koncerny, choć pojawiają się później niż lek oryginalny, są po prostu tańsze.
Dlatego uspokajamy: choć niejednej decyzji Donalda Trumpa, nie tylko pacjenci w Polsce, ale i na całym świecie muszą się bać, (choćby tych dotyczących na przykręcenie kurka z pieniędzmi na badania naukowe wielu szacownych uniwersytetów medycznych), to akurat jeżeli chodzi o decyzję w kwestii ceł na leki, Polakom nie powinna dać "po kieszeni".
Choć i tak sugerujemy, iż warto o zdrowie zadbać zawczasu. Banalne przysłowie "lepiej zapobiegać niż leczyć" nie jest pozbawione sensu. A nie dość, iż profilaktyka jest tańsza niż leczenie, to jeszcze wiele suplementów, które ochoczo kupujemy w aptekach, (wydajemy na nie najwięcej pieniędzy wśród mieszkańców państw Unii Europejskiej), nie ma badań klinicznych, które potwierdzałyby, iż w ogóle działają.
*
KNU, czyli Klauzula Największego Uprzywilejowania zobowiązującym państwa, które ją zawarły, by traktowały wszystkich partnerów handlowych jednakowo. W praktyce oznacza to, iż np. wszelkie korzyści, choćby takie, jak ulgi celne, które jeden kraj przyzna innemu, dostaną z automatu wszystkie państwa, które klauzula obejmuje. Jest to np. standard w Światowej Organizacji Handlu (WTO).