Wcześnie zastosowana i agresywna dawka terapią blokady neurohormonalnej u pacjentów z ostrą niewydolnością serca poprawia ich rokowania i zmniejsza długoterminowe negatywne skutki choroby – wskazuje nowa analiza badania STRONG-HF.
Analiza opublikowana w „Journal of the American College of Cardiology” zmienia postrzeganie sposobu leczenia zatoru w ostrej niewydolności serca.
W badaniu wzięło udział 1078 pacjentów hospitalizowanych z powodu ostrej niewydolności serca, u których gwałtownie i na wczesnym etapie zwiększano blokadę neurohormonalną, w tym inhibitory układu renina-angiotensyna-aldosteron i beta-blokery, lub standardową terapię moczopędną.
Blokada neurohormonalna zmniejsza ryzyko zgonu
Z badania wynika, iż strategia wczesnego zwiększania blokady neurohormonalnej zmniejszyła ryzyko zgonu lub ponownej niewydolności serca aż o jedną trzecią.
Dr Jan Biegus z Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu wskazał, iż lekarze byli do tej pory ostrożni w podejmowaniu wczesnych i agresywnych działań z lekami neurohormonalnymi. – Widzimy, iż wczesne zwiększanie dawki tych leków jest bezpieczne i skuteczne – powiedział.
Skuteczne udrożnienie naczynia krwionośnego u wszystkich pacjentów wiązało się z niższym ryzykiem ponownego przyjęcia do szpitala z powodu niewydolności serca lub zgonu z innej przyczyny. Dr Biegus podkreślił, iż wyniki te powinny podważyć podejście do leczenia niewydolności serca oparte wyłącznie na diuretykach.
– Lekarze lubią zwiększać dawki leków moczopędnych w leczeniu przekrwienia w ostrej niewydolności serca, ale to nie poprawia wyników. Wykazaliśmy, iż wczesne zwiększenie terapii blokadami neurohormonalnymi może zmniejszyć przekrwienie. Wiemy już, iż poprawia to długoterminowe wyniki, więc jest to podwójna korzyść – stwierdził specjalista.
Blokada neurohormonalna bezpośrednio zakłóca podstawowe mechanizmy przyczyniające się do zatorów, jak nadmierna aktywacja renina-angiotensyna-aldosteron oraz współczulny układ nerwowy, co prowadzi do zwężenia naczyń krwionośnych oraz zatrzymywania sodu i wody.
Nie należy się bać agresywnych terapii
Dr Biegus wskazał, iż nowe odkrycie nie wyklucza stosowania diuretyków. – Są potrzebne na początku u pacjentów z przeciążeniem płynami. Ale kiedy to mija, nasze dane sugerują, iż najlepszą opcją jest zwiększenie terapii blokadami neurohormonalnymi, co pozwoli nam zmniejszyć dawkę diuretyków – powiedział ekspert.
Wskazał, iż wyniki tego badania „wspierają znacznie bardziej agresywne podejście do leczenia niewydolności serca”.
– Wobec nowotworów na początku powinno się podejść agresywnie do leczenia, aby dać pacjentowi jak największą szansę. Zdajemy sobie sprawę, iż mogą wystąpić skutki uboczne terapii, ale akceptujemy, iż są one często uzasadnione w celu osiągnięcia lepszych wyników – tłumaczył.
Zaznaczył, iż podobne podejście powinno być stosowane w przypadku leczenia niewydolności serca. – Jest to również śmiertelna choroba, ale w niewydolności serca boimy się skutków ubocznych i jesteśmy bardzo łagodni w naszym podejściu do wyboru terapii – ocenił.
– Podobnie jak w przypadku raka musimy uderzyć w niewydolność serca wcześniej i mocniej, aby uzyskać lepsze wyniki – stwierdził lekarz.