Tragiczny wypadek na Podhalu. Czy błąd ratowników mógł doprowadzić do śmierci pacjenta

news.5v.pl 23 godzin temu
  • Prokuratura Rejonowa w Zakopanem, która prowadzi sprawę śmiertelnego wypadku w Groniu, zleciła już wykonanie sekcji zwłok zmarłego rowerzysty
  • Patolodzy z Collegium Medicum UJ przeprowadzą ją po świętach. Będą sprawdzać nie tylko jakie obrażenia 27-latek odniósł na skutek wypadku, ale też ustalą, czy w jego przypadku nie doszło do błędu medycznego podczas reanimacji
  • Zarówno lekarze ze szpitala w Nowym Targu, jak i ratownicy medyczni z Zakopanego, przyznają, iż rurka intubacyjna w ciele zmarłego pacjenta była umieszczona w złym miejscu
  • Obie strony różnią się jednak w ocenie tego, jak do takiej sytuacji mogło dojść, jak długo miała ona miejsce i kto za to odpowiada
  • Więcej podobnych tekstów znajdziesz na głównej stronie Onetu

Do tragicznego wypadku doszło w środę około godz. 17 w Groniu. To wioska w powiecie tatrzańskim w gminie Bukowina Tatrzańska. Na jednym ze skrzyżowań 27-letni mężczyzna jadący rowerem zderzył się z samochodem ciężarowym. Doznał poważnych obrażeń ciała i został poddany reanimacji, po której trafił do szpitala w Nowym Targu. Tam zmarł.

Jak informowała w specjalnym komunikacie zakopiańska policja, wcześniej lekarze i przybyli na miejsce wypadku ratownicy medyczni długo walczyli o jego życie. Jak ustalił Onet, w trakcie działań medyków mógł zostać popełniony poważny błąd.

— Przybyli na miejsce ratownicy podlegli Szpitalowi Powiatowemu w Zakopanem źle go zaintubowali — mówi w rozmowie z Onetem osoba blisko związana ze środowiskiem medycznym Podhala. — Rurkę intubacyjną zamiast do płuc wsadzili mu do żołądka. Później przez tę rurkę podawali pacjentowi tlen z butli. Pompowali go do żołądka. Oczywiście stan tego mężczyzny był bardzo ciężki na skutek samego wypadku. Ale to, co się stało, na pewno nie pomogło w ratowaniu jego życia. Każda osoba znająca temat powie wręcz, iż taki błąd pacjentowi dodatkowo zaszkodził i to poważnie — twierdzi nasze źródło.

Szpital: nasz lekarz zauważył nieprawidłowości

Informacje te potwierdza Marek Wierzba, dyrektor Podhalańskiego Szpitala Specjalistycznego im. Jana Pawła II w Nowym Targu. To do tej placówki karetka pogotowia przywiozła ofiarę wypadku. Nowotarski szpital, choć leży już w innym powiecie, jest położony dużo bliżej Gronia niż szpital w Zakopanem.

— Lekarz, który w tym dniu pracował na Szpitalnym Oddziale Ratunkowym, zauważył, iż pacjent jest nieprawidłowo zaintubowany — mówi dyrektor Wierzba w rozmowie z Onetem. — Rurka intubacyjna faktycznie była wprowadzona do żołądka, a nie płuc. Ta informacja została zawarta w karcie informacyjnej pacjenta i w akcie zgonu. Jako iż to była ofiara wypadku, to oba te dokumenty ma prokuratura prowadząca postępowanie w sprawie wypadku. Procedura wymaga, by po takiej sytuacji rozmawiać z ratownikami, więc z naszymi pracownikami tak zrobiliśmy. Była to jednak rozmowa teoretyczna… Pacjenta do naszego szpitala przywieźli bowiem ratownicy z Zakopanego. To nie byli nasi pracownicy, więc nie możemy od nich żądać wyjaśnień. O te powinna poprosić dyrekcja zakopiańskiego szpitala – zaznacza dyrektor Marek Wierzba.

Jak dodaje, szpital nie informował dotychczas prokuratury o ewentualnej możliwości popełnienia przestępstwa w postaci błędu medycznego. Zdaniem dyrektora takiej praktyki po prostu nie ma nigdzie w Polsce w sytuacji, gdy prokuratura i tak ma już dokumentację medyczną zmarłego i sama może dokonać jej analizy oraz wyciągnąć stosowne wnioski.

Dalszy ciąg materiału pod wideo

Prokurator: poczekajmy na sekcję zwłok

— My o żadnym potencjalnym błędzie medycznym na razie nie wiemy — mówi prok. Łukasz Ostrowski, zastępca prokuratora rejonowego z Nowego Targu. — Nie dziwi mnie to jednak, bo tym wypadkiem zajmuje się Prokuratura Rejonowa w Zakopanem. To na terenie tego powiatu doszło do zdarzenia. jeżeli moi koledzy z tego miasta po przeanalizowaniu dokumentacji medycznej uznają, iż trzeba wszcząć drugie postępowanie w sprawie błędu medycznego, to prawdopodobnie wówczas będą nas o tym informować — dodaje.

— W czwartek wydałam decyzje o zabezpieczeniu ciała zmarłego rowerzysty do sekcji zwłok — mówi prok. Aneta Hładki, szefowa Prokuratury Rejonowej w Zakopanem. — Sekcja zostanie przeprowadzona już po świętach w Collegium Medicum UJ w Krakowie. Wraz z ciałem zostanie tamtejszym biegłym dostarczona cała dokumentacja medyczna. Jak rozumiem, jest tam informacja ze szpitala odnośnie odkrycia lekarzy, iż pacjent był źle zaintubowany. Biegli z UJ będą analizować przyczyny śmierci tego człowieka. jeżeli uznają, iż do tego, iż finalnie on zmarł, przyczyniły się nie tylko obrażenia powstałe na skutek wypadku, ale też jakiś błąd medyczny, to na pewno będzie to zawarte w ich opinii posekcyjnej. Na razie sprawa jest na bardzo wczesnym etapie. Nikomu żadne zarzuty nie zostały postawione — tłumaczy szefowa zakopiańskiej prokuratury.

Koordynator ratowników z Zakopanego sprawę widzi inaczej…

— W tym przypadku możemy mówić o niepożądanym incydencie, ale na pewno nie o błędzie medycznym — przekonuje jednak Paweł Mickowski, koordynator zespołów ratownictwa medycznego w zakopiańskim szpitalu powiatowym.

— Wiem o tym incydencie, ale wyglądał on inaczej, niż jest to przedstawiane. Pacjent na miejscu wypadku został prawidłowo zaintubowany do dróg oddechowych. Moi ratownicy, którzy są profesjonalistami w swoim fachu, podjęli decyzję o przewiezieniu do szpitala, po drodze cały czas prowadząc jego reanimację. Wszystkie parametry, jakie monitorował dostępny w ambulansie sprzęt, potwierdzały, iż pacjent jest dobrze zaintubowany. Przez rurkę ratownicy podawali mu tlen, ale też odbierali dwutlenek węgla. Gdyby intubacja była niewłaściwa, wykazałyby to wskazania urządzeń monitorujących — twiedzi.

Jak tłumaczy Mickowski, już w nowotarskim szpitalu doszło jednak do niepożądanego incydentu, gdy pacjenta przewożono na noszach z karetki do sali reanimacyjnej.

— Wówczas na noszach obok pacjenta cały czas jechała butla z tlenem podpięta do rurki intubacyjnej — wyjaśnia. — Ratownicy przekazali mi, iż na ostatnich metrach przed wjazdem do sali reanimacyjnej ta butla z tlenem spadła z noszy. To spowodowało, iż wysunęła się w ciele poszkodowanego rurka intubacyjna, która nie była wówczas już w tchawicy. Bardzo gwałtownie zauważył to przejmujący pacjenta od ratowników lekarz anestezjolog z nowotarskiego szpitala i wykonał repozycją położenia rurki intubacyjnej. To było niepożądane zdarzenie, a nie zaniedbanie. Rzadkie, ale jednak się zdarza. Pamiętajmy, iż mówimy o ratowaniu pacjenta w ciągłym ruchu — dodaje koordynator ratowników medycznych z Zakopanego.

O te słowa ponownie pytamy dyrektora Marka Wierzbę. — W szpitalu mamy zainstalowane kamery. Sprawdzamy, czy nagrały sytuację, o której mówią ratownicy z Zakopanego. Materiał filmowy będzie ewentualnym kolejnym materiałem do przeanalizowania przez prokuratorów.

Idź do oryginalnego materiału