Torakochirurgia a potem lekki hamulec na procedury i nowe roboty

mzdrowie.pl 11 miesięcy temu

Nie poprzestaniemy na tych trzech wskazaniach, które są wycenione wyżej przy wykonywaniu w asyście robota chirurgicznego. Ale trzeba kontrolować kupowanie nowych systemów i skierować je do regionalnych centrów onkologi i największych ośrodków klinicznych – zapowiada Michał Dzięgielewski, dyrektor Departamentu Lecznictwa z Ministerstwa Zdrowia.

– Czy rozwój chirurgii robotowej cieszy resort zdrowia?

Michał Dzięgielewski – Oczywiście, ponieważ korzyści dla pacjentów są bezsprzeczne. Ale wprowadzając nowe wskazania trzeba wziąć pod uwagę doświadczenia ośrodków wykonujących procedury. Dobrze byłoby, gdyby jeden ośrodek wykonywał jednym robotem 250 operacji rocznie, a jeden chirurg powinien operować 40-50 pacjentów rocznie. Dlatego nowe ośrodki, dokonujące zakupu robota, nie mogą startować od zera – muszą mieć już na swoim koncie doświadczenie. Tylko dzięki wykonywaniu odpowiedniej liczby zabiegów ośrodki mogą zbudować odpowiednie doświadczenie, a także zapewnić liczbę pacjentów – z których przecież nie każdy się będzie kwalifikował do zabiegu robotowego.

– Rozwój tego obszaru jest dynamiczny i spontaniczny.

– Zazdroszczę krajom, w których można było odgórnie zaplanować rozwój robotyki i sieć placówek wykonujących zabiegi. W Polsce byłoby to możliwe tylko wówczas, gdybyśmy ogłosili pilotaż na stosowanie systemów robotowych. Ale pilotaż powinien coś sprawdzać – trudno byłoby wskazać, co chcemy sprawdzać w naszych warunkach, jeżeli chodzi o wykorzystanie systemów robotowych, ponieważ świat zbadał to już dawno, korzyści są bezsprzeczne i opisane w literaturze. Co więcej, te korzyści nie są do końca przekładane na efekt czysto ekonomiczny. Niektóre korzyści wymykają się możliwości zbadania, tym niemniej wszyscy wiemy, iż ta chirurgia jest doskonalsza. Robot – to po prostu wyrafinowane narzędzie do przeprowadzania operacji z jeszcze większą dokładnością, z jeszcze lepszy możliwością obserwacji i lepszymi efektami dla pacjenta.

– Są już trzy procedury chirurgiczne wycenione wyżej, jeżeli wykonuje się je w asyście robota.

– Wydaje się, iż wycena czy to zabiegów w raku jelita grubego, czy trzonu macicy lub prostaty, nie do końca pokrywa ich koszty. Spotykam się też z głosami, iż cena zabiegu powinna być jedna niezależnie od metody. Ale patrząc na sieć ośrodków, które już robota zakupiły i porównując to z liczb przeprowadzonych operacji, wydaje się iż niektórzy kupili tego robota na zapas, licząc iż to przyciągnie do nich pacjentów i doświadczenie zdobędą potem. Narodowy Fundusz Zdrowia przestał już płacić kilku ośrodkom, które nie osiągnęły wymaganej liczby zabiegów w 2022 roku, co było jasno określone w rozporządzeniu.

– Czy wprowadzanie osobnej wyceny zabiegów to dobra ścieżką rozwoju chirurgii robotowej?

– Naprawdę powinniśmy w tej chwili się zastanowić, w jakiej kolejności wprowadzać kolejne wskazania i w jaki sposób rozpocząć finansowanie. Wprowadziliśmy je dotychczas tam, gdzie to było bezsprzeczne – w operacjach prostaty, gdzie pacjenci “głosowali” własnymi pieniędzmi płacąc za zabiegi komercyjne, w raku jelita grubego i operacjach trzonu macicy, gdzie te wskazania są bezsprzeczne i jest to już metoda z wyboru. Pytanie – co dalej, co z torakochirurgią, co z kardiochirurgią, z nowotworami głowy i szyi.

– No właśnie, co dalej?

– To wszystko musi być ponownie wycenione przez AOTMiT. W tej chwili jest złożona prośba o ponowną wycenę wskazań do operacji torakochirurgicznych – złożyliśmy ją w oparciu o piśmiennictwo, które pojawiło się w ostatnim czasie i zostało zebrane przez torakochirurgów, wskazujące na chirurgię robotową jako metodę z wyboru dla niektórych zabiegów. Poza torakochirurgią na razie nie mamy w tej chwili kolejnych planów. Ale nie uciekniemy przed tym, aby dodawać kolejne wskazania dla chirurgii robotowej, skoro robotów mamy już ponad 40 i dobrze byłoby, aby pracowały. Na w tej chwili wycenionych trzech wskazaniach nie sądzę, aby się udało osiągnąć poziom jednej operacji dziennie w sporej części ośrodków.

– Czy każdy szpital w Polsce powinien mieć robota?

– Wydaje mi się, iż nie jest dobrym rozwiązaniem uznać, iż wszyscy mogą mieć roboty chirurgiczne. Dla każdej placówki trzeba określać pewien minimalny pułap dotychczasowego doświadczenia, tak aby nie wpuszczać jednak robotów pod strzechy. To powinny być ośrodki, które mają wiedzę i kwalifikacje. Niestety, mamy tak rozproszony system, iż prawie 400 szpitali w Polsce wykonuje zabiegi chirurgiczne. Należy się nad tym mocno zastanowić, jak powiązać chirurgię robotową i inne najnowocześniejsze zabiegi z ośrodkami, które będą gwarantowały szybką krzywą uczenia się, ponieważ będą miały duże doświadczenie.

– Ale robotów będzie przybywać, bo potrzeby są ogromne.

– Tak, przez cały czas jeszcze nie mamy wystarczającej liczby robotów. Powinny się one znaleźć w regionalnych centrach onkologii, na których bazuje nasz system leczenia nowotworów. Te centra jakoś niechętnie się do tego przekonują, a to przecież tam gromadzi się duża liczba pacjentów wymagających leczenia chirurgicznego. Mamy też duże szpitale kliniczne, które mają jeszcze przed sobą zakup robotów. Aktualnie wiele wniosków pochodzi z podmiotów niższego poziomu referencyjności, które upatrują w tym sposobu na podniesienie swojej atrakcyjności dla pacjentów. Spróbujmy nad tym zapanować. Być może zaciągnięcie czegoś w rodzaju hamulca manualnego byłoby dobrym rozwiązanie, nie licząc tych ośrodków, o których wspomniałem, a które robota mieć powinny.

Idź do oryginalnego materiału