- Tu nie da się korzystać z dotychczasowej wiedzy medycznej. To zupełnie nowa "nauka". Mówimy na to "medycyna wojenna". Nie masz narzędzi, nie masz materiałów, musisz improwizować - opowiada w rozmowie z Gazeta.pl dr Jazid al-Adżluni, chirurg szczękowo-twarzowy, który w tej chwili pracuje w szpitalu al-Aksa w Strefie Gazy. Zobacz całą rozmowę wideo:
REKLAMA
Zobacz wideo Zgroza Gazy. Bardzo dużo dzieci bez rąk i nóg. Lekarz: "Nie ma jak leczyć, więc amputujemy"
Dr al-Adżluni jest jednym z lekarzy, którzy jeżdżą do Strefy Gazy dzięki finansowaniu od Polskiej Misji Medycznej i przy współpracy organizacji partnerskich (w jego przypadku to międzynarodowa organizacja humanitarna Project HOPE). W wywiadzie nagranym online ze Strefy Gazy opowiedział o warunkach pracy szpitala i skutkach wojny, które obserwuje jako lekarz: ranach, głodzie, wycieńczeniu Palestyńczyków w Gazie.
Uruchamiamy zbiórkę na pomoc medyczną poszkodowanym w Gazie. Polska Misja Medyczna wysyła lekarzy bezpośrednio do Strefy Gazy. Każda złotówka to więcej aktów pomocy na miejscu. Dołącz do zbiórki >> TUTAJ
- W normalnych szpitalach agregat uruchamiany jest w sytuacjach awaryjnych. Tutaj to jedyne źródło prądu, które działa, gdy uda się zdobyć trochę paliwa. Krytyczna jest też sytuacja z wodą, mamy do dyspozycji kilka litrów dziennie.
Czasem nie ma choćby jak umyć rąk przed operacją
- opowiada lekarz. W niewielkim szpitalu, zaprojektowanym na 150 łóżek, w tej chwili przebywa 300-400 pacjentów. Brakuje leków, instrumentów, a utrzymanie nie tyle sterylnych, ile choćby względnie higienicznych warunków jest praktycznie niemożliwe. A to niesie ze sobą potworne konsekwencje, o których opowiada lekarz.
Teraz medycy spodziewają się, iż sytuacja stanie się jeszcze gorsza. W mieście Gaza trwa nowa izraelska ofensywa, a to oznacza intensywny ostrzał i wysiedlenie tysięcy ludzi uciekających przed walkami i bombardowaniem. Szpital al-Aksa jest pierwszym na południe od miasta Gaza, więc do niego może trafić duża część ofiar ofensywy.
Ranni każdego dnia
Lekarze zajmują się w dużej mierze udzielaniem pomocy rannym. - Większość to urazy związane z wybuchami, powodowane przez odłamki. Ci, którzy są w środku eksplozji, nie przeżywają. My leczymy osoby, które były wokół. Trafiają do nas z ranami twarzy, oczu, brzucha, nóg. To osoby w każdym wieku, kobiety, mężczyźni, dzieci - opowiada dr al-Adżluni.
Szokujące jest to, co mówi o ranach postrzałowych:
widzimy wzorce obrażeń, które mogą zależeć od zmiany warty snajperów. Jednego dnia wszystkie rany są w twarz, innego dnia w genitalia, kolejnego - w nerki
Jordańczyk opowiada, jak w szpitalu przeprowadza się liczne amputacje. - Gdybyśmy mieli sprzęt, to te kończyny dałoby się uratować. Ale my go nie mamy, więc amputujemy, żeby ratować życie - powiedział, dodając:
W Gazie jest bardzo dużo dzieci bez rąk i nóg.
Dr al-Adżluni zwrócił też uwagę na to, iż gdy lekarze i szpitale są zajęci ratowaniem życia rannych, praktycznie nie ma czasu i zasobów dla "zwykłych" pacjentów. Osoby z infekcjami, nowotworami, chorobami przewlekłymi często nie mogą liczyć na żadną pomoc.
Sytuację Palestyńczyków jeszcze pogarsza panujący w Gazie głód. Przypadku śmierci głodowej, do których dochodzi tam już codziennie, są tego najbardziej ekstremalnym obliczem. Ale choćby niedożywienie pogarsza stan osób cierpiących na inne choroby, jest też szczególnie dotkliwe dla dzieci. - Zdarzały się przypadki niewydolności serca u 9-letnich dzieci, z powodu niedoboru potasu, sodu i innych składników odżywczych - punktuje lekarz.
Na misję bez sprzętu medycznego
Lekarze, których prace w Gazie finansuje Polska Misja Medyczna, dostają się tam drogą lądową z Jordanii.
- Informację o tym, czy władze izraelskie wydały zgodę na wjazd, dostaje się 6-7 godzin przed wyjazdem. Nie ma czasu się przygotować. Nie wolno zabrać choćby sprzętu medycznego, większej ilości jedzenia, w gotówce można mieć równowartość 250 euro - opisuje realia.
Dotarcie z Ammanu, stolicy Jordanii, do Strefy Gazy zabrało cały dzień, chociaż dzieli je około 200 km. W Strefie Gazy lekarze mieszkają we wspólnym pokoju sypialnym w szpitalu i praktycznie nie mogą opuszczać placówki przez cały swój pobyt.
Ofensywa w Gazie
W połowie września Izrael rozpoczął kolejną ofensywę w trwającym już niemal dwa lata konflikcie. Celem ma być całkowite zajęcie miasta Gaza, największego i najludniejszego w palestyńskiej enklawie. Tak jej początek opisuje ONZ:
"W ciągu ostatniego tygodnia izraelskie siły zbrojne kontynuowały intensywne bombardowania z powietrza, lądu i morza w całej Strefie Gazy.
Wciąż napływają doniesienia o izraelskich atakach na budynki mieszkalne (w tym wieżowce), obozy namiotowe i szkoły, w których schronili się przesiedleńcy oraz osoby szukające pomocy, a także o zniszczeniu całych dzielnic w wyniku kontrolowanych wybuchów
- alarmuje Organizacja Narodów Zjednoczonych.
Biuro ONZ ds. Praw Człowieka wydało oświadczenie, w którym wezwało izraelskie siły zbrojne do natychmiastowego "zaprzestania bezsensownego niszczenia miasta Gaza", które "wygląda na mające doprowadzić trwałej zmiany demograficznej, co jest równoznaczne z czystką etniczną". Biuro stwierdziło, iż "trwające bombardowania budynków mieszkalnych w mieście Gaza niszczą ostatni funkcjonujący element infrastruktury cywilnej w Strefie Gazy, niwecząc wszelkie szanse na przetrwanie ludności cywilnej".
Według Ministerstwa Zdrowia w Strefie Gazy liczba ofiar wśród Palestyńczyków od 7 października 2023 r. wynosi 65 tysięcy zabitych i 165 tysięcy rannych. Odnotowano 432 zgony związane z niedożywieniem, z czego 146 to dzieci.
Zobacz wideo Razem dla Gazy. Zbiórka Gazeta.pl i Polskiej Misji Medycznej na pobyt lekarzy w Strefie Gazy
***
Pomagamy poszkodowanym w Gazie! Polska Misja Medyczna wysyła lekarzy bezpośrednio do Strefy Gazy. Każda złotówka to więcej aktów pomocy na miejscu. Wpłać >> TUTAJ.