To "dziwna moda" wśród pokoleń dorosłych? Obrywa się ich rodzicom i wychowaniu

mamadu.pl 6 miesięcy temu
Zdjęcie: Podjęcie decyzji o psychoterapii to chęć samopomocy, a nie głupi trend milenialsów. fot. arthurhidden/123rf.com


Dziś mamy dużo większą świadomość społeczną na temat metod leczenia schorzeń, zaburzeń i chorób psychicznych, a wizyta u psychiatry czy psychologa powoli przestaje być tematem tabu. Są jednak tacy, którzy twierdzą, iż samopomoc i udział w terapii to głupia moda, która polega na "rozgrzebywaniu dzieciństwa" i obwinianiu rodziców o swoje porażki.


Dziś mamy większą świadomość


Jakiś czas temu napisałam tekst o tym, jakie zachowania naszych rodziców świadczyły o ich niedojrzałości emocjonalnej. Miał on na celu wyłącznie pokazanie, iż "każdy z nas ma jakiś bagaż" i wiele osób ma różne problemy, których źródło może znajdować się w naszym dzieciństwie (choć nie jest to regułą dla wszystkich). Z powodu wiedzy i świadomości społecznej wielu dorosłych dziś ma również szersze spojrzenie na własne dzieciństwo i dużo więcej rozumie z tego, jak wychowywano dzieci w latach 80. i 90.

Na szczęście żyjemy w czasach, w których problemy natury psychicznej przestają być wstydem: staramy się je leczyć tak samo jak choroby fizyczne. Chętniej niż jeszcze 10-15 lat temu spotkamy się z psychologami i psychiatrami, a wiele osób skłania się ku terapii behawioralnej lub poznawczo-behawioralnej. Dziś świadomość rodzicielska jest na wyższym poziomie niż 30-40 lat temu, więc lepiej wiemy, jakich błędów nie popełnić, żeby nie zrobić krzywdy psychice i emocjom swojego dziecka. Bowiem w procesie terapii analizuje się zachowania, które zostały wykształcone przez nasz umysł i źródło mają często w dzieciństwie.

Piszę o tym wszystkim dlatego, iż pod wspomnianym artykułem, który został opublikowany na Facebooku, pojawiły się komentarze, iż terapia, "grzebanie w dzieciństwie" i upatrywanie winy rodziców w swoich porażkach w dorosłości to jakaś dziwna moda wśród dzisiejszych 30- i 40-latków.

Terapia psychologiczna to pomoc


Bardzo poruszył mnie ten komentarz. Pomyślałam sobie, iż niestety mogła go napisać tylko osoba bardzo nieświadoma, która o pracy z emocjami i psychiką nie ma pojęcia. Nie mam tu na celu nikogo obrażać. Bardziej chodzi mi o to, iż ktoś, kto nigdy nie był w terapii, może po prostu nie rozumieć, iż to tzw. grzebanie w dzieciństwie i szukanie tam źródła swoich lęków i obecnych problemów wcale nie jest jakąś modą. To raczej oznaka tego, iż stajemy się coraz bardziej świadomym, wyedukowanym społeczeństwem i chcemy samym sobie pomóc, by nie przenosić traum i problemów na kolejne pokolenia.

Kilka dni temu, rozmawiając ze znajomą, doszłam do wniosku, iż w pokoleniu współczesnych rodziców większości (z mniejszych lub większych powodów) przydałaby się psychoterapia. Być może dałaby ludziom świadomość, wyważone spojrzenie na świat i umiejętność bycia rodzicem, który własnym dzieciom nie zrobi takich krzywd psychicznych, jakich doznaliśmy my sami.

Osoby, które były lub są w terapii, doskonale zdają sobie sprawę, iż to "grzebanie w dzieciństwie" wcale nie ma na celu oczerniania naszych rodziców i stawiania ich w pozycji najgorszych opiekunów świata. Ktoś, kto nad tym pracował na spotkaniach z terapeutą, doskonale wie, iż to, co w dzieciństwie sprawiło nam ból albo "skrzywiło nas" w jakiś sposób, to nie jest wina naszych rodziców. Nikt nie chodzi na terapię po to, by o swoje porażki obwiniać rodziców.

Po przepracowaniu różnych problemów psychicznych i emocjonalnych osoba w terapii dochodzi bowiem nie tylko do świadomości, skąd biorą się różne mechanizmy. Zaczyna sobie również rozumieć, iż obecne problemy nie są winą rodziców. Oni zwykle kochali swoje dzieci najmocniej na świecie i chcieli dla nich dobrze. Chcieli, żeby ich potomstwo było szczęśliwe, coś osiągnęło w życiu, miało lepiej i łatwiej niż oni sami. Stąd od wielu wymagano świetnych ocen, stąd wziął się trend na wychowywanie dziewczynek do bycia grzecznymi, stąd też poniekąd dyscyplina w wychowaniu. Jak to mówią: "Takie były czasy".

To nie jest głupi trend


Kiedy czytam, iż ktoś uważa, iż pomaganie sobie to jakaś głupia moda czy trend milenialsów i iksów, czuję lekki niepokój. Przecież wiedza i świadomość mają dawać poczucie spokoju, dążenie do bycia lepszym, spokojniejszym, szczęśliwszym. Psychoterapia ma uleczać duszę.

Jak można nazwać to zaślepieniem ludzi i zwalaniem winy za swoje niepowodzenia na rodziców? Przecież w niej nie chodzi o to, by ich o coś obwinić, ale by zrozumieć, dlaczego to w taki sposób wpłynęło na nas i towarzyszy nam od dzieciństwa.

Napiszę raz jeszcze: udział w terapii to nie głupi trend. Ma nam pomóc w byciu lepszymi rodzicami albo ludźmi w ogóle. Nie chodzi o to, by zarzucać coś swoim rodzicom, ale by zrozumieć, dlaczego dziś my mamy jakieś przykrości w życiu, które mogą mieć źródło w dzieciństwie. Na koniec chodzi też o to, by zrozumieć swoich rodziców i nie mieć właśnie do nich żalu i urazy, a nie o to, by ich obwiniać za swoje porażki.

Idź do oryginalnego materiału