Terapia radioligandowa nadzieją dla chorych na raka prostaty ►

termedia.pl 20 godzin temu
Zdjęcie: Szymon Czerwiński


Celowane przeciwnowotworowe terapie radioligandowe (RLT) są szansą na wydłużenie życia pacjentów z zaawansowanym rakiem prostaty po niepowodzeniu leczenia hormonalnego i chemioterapii. Na czym polega ich działanie, na jakim etapie zaawansowania choroby znajdują zastosowanie i którym pacjentom można je zaproponować, wyjaśnia dr Bożena Sikora-Kupis z Kliniki Nowotworów Układu Moczowego Narodowego Instytutu Onkologii w Warszawie.



Terapie radioligandowe działają w sposób ukierunkowany, dzięki czemu minimalizowany jest wpływ radiofarmaceutyku na zdrowe komórki pacjenta. Czy mogłaby pani wyjaśnić, jaki jest mechanizm ich działania?

Terapia radioligandowa to stosunkowo nowa metoda w medycynie. Należy do terapii celowanych i znajduje zastosowanie m.in. w leczeniu raka gruczołu krokowego. Polega ona na podaniu radioligandu, czyli leku złożonego z radioaktywnego lutetu połączonego z nośnikiem, który wybiórczo kierowany jest na antygen znajdujący się na błonie komórkowej komórek prostaty.

Gdy taki nośnik połączy się z receptorami PSMA (prostate specific membrane antigen) obecnymi na powierzchni komórki nowotworowej, dochodzi do uwolnienia radioaktywnego lutetu i emisji cząstek β. Prowadzi to do uszkodzenia komórki nowotworowej, a w konsekwencji – do jej śmierci.

W ostatnim czasie popularność terapii radioligandowych koncentruje się wokół guzów neuroendokrynnych trzustki i przewodu pokarmowego oraz raka prostaty. Co zmienia ta metoda w przypadku tego ostatniego nowotworu?

W leczeniu raka gruczołu krokowego dysponujemy wieloma różnymi terapiami. Ścieżka terapeutyczna pacjenta oraz możliwości, jakie możemy mu zaproponować, zależą jednak od wielu czynników. Dziś leczenie systemowe nowoczesnymi lekami hormonalnymi wdrażamy znacznie wcześniej – już w momencie rozpoznania choroby przerzutowej.

Często kwalifikujemy pacjentów także do tzw. tripletów, czyli dołączenia do terapii dodatkowo chemioterapii. Co nam to daje? Na tym wczesnym etapie choroby intensywnie leczymy chorego, co przekłada się na lepsze rokowanie i wydłużenie przeżycia całkowitego. Gdy jednak dochodzi do kolejnej progresji choroby i rozwija się oporność na kastrację, nasze możliwości terapeutyczne stają się bardzo ograniczone. Wówczas możemy zastosować kolejną linię chemioterapii – i adekwatnie kilka więcej.

Nową opcję stwarza terapia radioligandowa. Wiemy, iż znaczna część pacjentów jest w dobrym stanie ogólnym i jak najbardziej kwalifikuje się do tej formy leczenia.

A czy jest to terapia bezpieczna? Jak przekłada się ona na bezpieczeństwo, tolerancję i jakość życia pacjentów z rakiem prostaty?

W przypadku leczenia radem-223 mamy już bardzo duże doświadczenie. Natomiast terapia radioligandowa z wykorzystaniem lutetu jest stosunkowo nową metodą i nasze doświadczenie w tym zakresie nie pozostało tak duże. Dysponujemy jednak grupą pacjentów, którzy przeszli już leczenie lutetem lub są w jego trakcie. Niestety terapia ta nie pozostało dostępna w programie lekowym, a jedynie poprzez procedurę ratunkowego dostępu do technologii lekowych.

Możemy jednak stwierdzić, iż nasze dotychczasowe doświadczenia są bardzo pozytywne. Przede wszystkim obserwujemy wyraźne efekty działania leku, w tym poprawę stanu ogólnego oraz jakości życia pacjentów. Oczywiście chory kwalifikowany do tej terapii musi spełniać określone wymagania związane z bezpieczeństwem.

Kluczowa jest wydolność szpiku kostnego – konieczne są odpowiednie parametry morfologii i biochemii. Jeżeli pacjent spełnia te kryteria, to na podstawie danych z badań klinicznych oraz naszej praktyki klinicznej mogę śmiało powiedzieć, iż terapia ta jest bezpieczna.

Wywiad z ekspertką – podczas konferencji Priorities and Challenges in Polish and European Drug Policy 2025 – poniżej.

Idź do oryginalnego materiału