Świętujemy alkoholem
Zetki to pokolenie osób urodzonych między 1995 a 2012 rokiem. Ich generacja zapoczątkowała trend, o którym coraz częściej pisze się w kontekście kondycji całego społeczeństwa i tym, jaki może mieć wpływ na zdrowie wielu osób. Chodzi mianowicie o kulturę niepicia, czyli świadomą rezygnację z alkoholu, który w polskich realiach jest spożywany z powodu każdej okazji.
Kto z nas nie słyszał historii i nie zna tego z własnych doświadczeń? W Polsce z okazji świąt pijemy drinki, opijamy awanse zawodowe i sukcesy na uczelni dzięki prosecco, dla relaksu wieczorem otwieramy butelkę wina, a spotkań towarzyskich w weekendy nie wyobrażamy sobie bez piwa. Oczywiście nie każdy ma takie przyzwyczajenia, ale to ogólnospołeczna tendencja, która nie jest widoczna wyłącznie w Polsce.
Ogólnoświatowy trend "NoLo", czyli "No alcohol-Low alcohol" zapoczątkowało bardzo świadomie pokolenie zetek, które kilka lat temu zaczęło wchodzić w dorosłość. Wtedy coraz więcej osób zaczęło świadomie podchodzić do spożywania alkoholu i rezygnowało z celebrowania różnych okazji za jego pomocą.
Zamiast upijania się do nieprzytomności z powodu jakiegoś wydarzenia, młodzi ludzie wybierali piwo lub bezalkoholowe wino. Takim sposobem rynek napojów bezalkoholowych powiększył się o inne napoje, które mają nawiązywać do trunków: dziś możemy już kupić różne drinki, bezalkoholowy gin, tequilę, a choćby whisky.
Przełom społeczny
Tę modę na niepicie zapoczątkowały zetki, które bardziej niż poprzednie pokolenia pragnęły świętować różne okazje z trzeźwym umysłem. W pokoleniu milenialsów taka sytuacja nie mogłaby mieć miejsca, bo dzieciaki lat 90. były wychowane w poczuciu, iż alkohol to integralna część wszelkich celebracji: od wesela i chrzcin, przez studniówkę, aż po sukcesy w życiu zawodowym.
Zmiana, która nastąpiła, zaszła w momencie wejścia w dorosłość pokolenia zet. Mówi o tym m.in. psycholożka, Joanna Kalecka, która w rozmowie z łódzkim oddziałem wyborcza.pl powiedziała: – Jesteśmy obserwatorami pokoleniowej zmiany przedstawicieli młodych, którzy chcą podejmować inne decyzje niż ich rodzice. Tymczasem pokolenie ich rodziców dorastało w czasach, gdy panowała kultura integracji przez picie – i to nie piwka do kolacji, ale alkoholu wysokoprocentowego.
Jej słowa potwierdzają postawy młodych, którzy we wspomnianym materiale dostępnym na stronie lodz.wyborcza.pl, mówią o tym, iż mają np. złe wspomnienia z dzieciństwa związane z nadużywaniem alkoholu w domu. Stąd wiele młodych osób decyduje się na całkowitą abstynencję lub spożywanie alkoholu w bardzo małych ilościach i tylko w czasie wyjątkowych okazji.
"Przedstawiciele pokolenia Z przytaczają jeszcze jeden i chyba bardziej znaczący argument dotyczący ich abstynencji. Mianowicie to, iż nie chcą powielać błędów poprzednich pokoleń, dla których ucieczka w używki była często jedyną formą radzenia sobie z problemami" – możemy przeczytać we wspomnianym artykule.
Wolą być zdrowi
Zamiast spożywania alkoholu zetki wolą zadbać o zdrowie fizyczne i psychiczne, rezygnują z picia np. z powodu przyjmowania leków, które w połączeniu z alkoholem mogą prowadzić do niebezpiecznych skutków ubocznych. Wielu mówi również, iż po alkoholu czuje się po prostu źle i nie chce mierzyć się z takim samopoczuciem i świadomie wspierać kulturę picia.
To duża zmiana w społecznym myśleniu, która może wszystkim wyjść na dobre. Polacy są bowiem narodem, który pije naprawdę duże ilości alkoholu. W 2021 roku według danych Państwowej Agencji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych na jednego mieszkańca Polski przypadało średnio 9,7 litra spożytego alkoholu (w tym 3,8 litra wyrobów spirytusowych, czyli wysokoprocentowych).
Dzięki zmianie w sposobie myślenia o alkoholu u zetek być może uda się w dalszej perspektywie obniżyć statystyki dotyczące picia przez polskich konsumentów.