Ten trend wśród zetek powinni naśladować inni? Pozornie pozytywnie wpływa na zdrowie

mamadu.pl 7 miesięcy temu
Zdjęcie: Zetki bardzo dbają o swoją regenerację i chodzą spać bardzo wcześnie. fot. alinegennadievna13/123rf.com


Pokolenie zetek pod wieloma względami różni się od starszych generacji. Ma zupełnie inne priorytety, styl życia i na czym innym skupia się jego uwaga. Teraz okazuje się, iż wśród zetek panuje kolejny trend związany z self-care. Starsi ostrzegają jednak, iż kiedy stanie się on paranoją, może być niebezpieczny.


Dbają o siebie i swoje zdrowie


Młodzi ludzie z pokolenia zet mają w życiu zupełnie inne priorytety niż poprzednie pokolenia. Już wielokrotnie pisaliśmy o tym, iż ta generacja stawia wyżej spokój, zdrowie psychiczne, dbałość o emocje i samorozwój niż sukcesy zawodowe i osiągnięcia na tle społecznym. Wielu przedstawicieli pokolenia Z zaznacza, jak ważna dla nich jest samoopieka, zadbanie o zdrowie psychiczne i własne emocje.

Patrząc na te skłonności, dużo łatwiej zrozumieć, dlaczego zetki stawiają również na kolejny trend, czyli zadbanie o odpowiednią liczbę godzin przespanych w ciągu doby. Jak zaznacza Julian Sobiech w artykule opublikowanym w portalu polityka.pl, dla zetek wczesne chodzenie spać to priorytet. Dla tej młodej generacji godzina 21:00 to odpowiedni moment na położenie się do łóżka, bo dzięki temu ci, którzy muszą rano wstać do pracy na etacie, mają szansę być w pełni zregenerowani.

Zetki dbają o to, by przesypiać 8-10 godzin w ciągu doby. Wielu przedstawicieli starszych pokoleń tego zupełnie nie rozumie – milenialsi i iksy są wychowani w kulturze pracy, który zakłada wielogodzinną "harówkę" nie tylko na etacie. Chodzi również o styl życia i nawyki, które często polegają np. nieumiejętności relaksowania się lub na odpoczywaniu i oddawaniu się pasjom wieczorami, kiedy jesteśmy po pracy. To dotyczy szczególnie rodziców z małymi dziećmi, którzy mogą poświęcić czas na rozrywkę czy hobby dopiero po tym, kiedy położą spać dzieci.

Chodzą spać "razem z kurami"


Tim Dowling w obszernym artykule opublikowanym w "The Guardian" przyjrzał się tym nawykom młodych i jako przedstawiciel starszego pokolenia sprawdził, jak to jest żyć z nawykami zetek. Według "The Wall Street Journal" 21:00 to nowa, gorąca godzina dla dwudziestolatków, którzy sen stawiają wyżej niż czytanie książek, oglądanie seriali, rozmowy z bliskimi czy imprezowanie na mieście.

We wspomnianym wyżej artykule Dowlinga przytoczono choćby badania, które pokazują, iż młodzi ludzie w 2022 roku spali średnio 9 godzin i 28 minut, chociaż jeszcze w 2010 roku było to średnio 8 godzin i 47 minut na dobę. W swoim tekście Dowling pyta wprost: "WSJ cytuje wypowiedź pewnego 19-latka: 'Dla mnie po 21:00 nic dobrego się nie dzieje'. Do czego zmierza świat, gdy nastolatki w to wierzą? Dlaczego ktokolwiek – młody czy stary – miałby chcieć iść spać o dziewiątej?" – pyta retorycznie autor.

Następnie opisuje swoje doświadczenie tego, jak wyglądały próby chodzenia spać codziennie o 21:00 przez tydzień. Konkluzja jest taka, iż jego organizm okazał się już tak przyzwyczajony do innego trybu życia i nie potrzebował tyle godzin snu, iż zegar biologiczny stał się całkowicie rozregulowany po próbach codziennego chodzenia spać tak wcześnie.

Prowadzimy wieczorne aktywności


Iksy i igreki są bowiem przyzwyczajone, iż może nie imprezują codziennie do północy (bo następnego dnia trzeba rano wstać, zaprowadzić dzieci do przedszkola i iść do pracy), ale wielu 30- i 40-latków uważa za naturalne, iż wieczorami do 22:00 czy 23:00 prowadzą życie prywatne, w ramach którego zajmują się wieloma sprawami pozazawodowymi (albo zawodowymi, jeżeli pracują w niestandardowych godzinach).

Jest to zupełna odwrotność do wspomnianego trendu zetek, które przekładają sen i dbałość o zdrowie (czyli też odpowiednią liczbę godzin przeznaczonych na odpoczynek) nad aktywność towarzyską, rozrywkę czy hobby.

Chodzi o to, iż dobrym nawykiem jest kładzenie się codziennie mniej więcej o tej samej porze. Dzięki temu nasz organizm łatwo przestawia się na ustalony plan i regeneruje się podczas np. 7-8 godzin snu. Młodzi ludzie, którzy nie mają poza pracą zobowiązań takich jak np. opieka nad dziećmi, swoje pasje i życie towarzyskie mogą prowadzić bezpośrednio po pracy (jeśli pracują na standardowym etacie) albo żonglować sobie obowiązkami w ciągu dnia (jeśli ich praca nie jest standardowymi 8 godzinami etatowymi w ciągu dnia).

Nie potrzebują czasu wieczorem, żeby o 20:00 bez pośpiechu móc się oddać pasjom, bo na nie często mają czas we wcześniejszych godzinach. Być może to też jest powiązane z tym, iż zetki coraz częściej odkładają na bliżej niezdefiniowane "później" decyzję o zakładaniu rodziny i posiadaniu dzieci, traktując je jako obowiązek, który zabierze im część wolności i sprawi, iż styl życia będą musiały zmienić np. pod zegar biologiczny małego dziecka.

Milenialsi i iksy raczej się nie przestawią


Badania pokazują również, iż z wiekiem człowiek potrzebuje mniej godzin snu, by się zregenerować, stąd wielu 50- i 60-latków, którzy zgłaszają problemy ze snem albo przyznają, iż są typami skowronków, którzy wstają skoro świt. Zetki popadły w pewnego rodzaju paranoję, o której pisze również Dowling.

Zaznacza w swoim artykule, iż wczesne chodzenie spać jest w porządku, dopóki nie staje się obsesją, która zaczyna ograniczać życie towarzyskie, zawodowe i społeczne. To podobnie jak w przypadku trendu wśród zetek na większe skupienie się na pielęgnacji skóry i włosów.

Pojawiły się już pierwsze głosy, iż trend ten doprowadził do przesadnego dbania o siebie już wśród kilkulatków: przykładem mogą być 11-latki, które chcą używać kremów przeciwzmarszczkowych. Dopóki więc dbałość o sen i pilnowanie godzin odpoczynku są w granicach normy, to wszystko jest w porządku. Kiedy zacznie to stawać się paranoją pokoleniową, może być jednak już za późno na reakcję.

Źródło: polityka.pl, theguardian.com, wsj.com, washingtonpost.com, nature.com


Idź do oryginalnego materiału