Telefony wsparcia

swiatlekarza.pl 2 godzin temu

Ostatnio w mediach ogłoszono kolejny sukces w trosce o zdrowie Polaków. Słusznie. W telewizji zrobiło się głośno o telefonie zaufania dla nauczycieli. Młoda telefonistka, z którą rozmawiał redaktor prowadzący program, ciepłym głosem wyjaśniła, iż nauczyciele w sposób szczególny narażeni są na wypalenie zawodowe, stres, depresję i, ogólnie rzecz biorąc, na straszne nauczycielskie życie. Nie piszę tego ironicznie, bo myślę, iż jest w tym sporo prawdy. O wypaleniu zawodowym piszą też służby mundurowe, dlatego jej przedstawiciele idą na emeryturę po pewnych latach pracy, bez związku z wiekiem.

Wstukałem w wyszukiwarkę, ile w Polsce jest telefonów zaufania, telefonów wsparcia emocjonalnego, pomocy w depresji i generalnie dramatu związanego z wiekiem, bo są telefony dla przedszkolaków, uczniów szkół podstawowych oraz średnich, studentów, kobiet, kobiet po menopauzie, kobiet w ciąży, mężczyzn, osób 65+ itd. I chyba nie wszystkie wynotowałem.

Próbowałem znaleźć coś dla lekarzy po dyżurze, lekarzy po dwóch dyżurach, lekarzy z rozpadającymi się rodzinami, praktykujących lekarzy-emerytów, lekarzy 75+ i aktywnych zawodowo lekarzy 85+. Jedyne, co znalazłem, to lakoniczna informacja: masz problem – zadzwoń. Czyli jeżeli przetłumaczyć na polski: jak pijesz lub bierzesz prochy, to zadzwoń.

Próbowałem dowiedzieć się też, jakie rady dają ci odbierający telefony zaufania/wsparcia, czyli osoby po drugiej stronie telefonu, zwykle umocowane w jakichś wspaniale nazywanych fundacjach. Otóż nie będzie odkryciem, iż pierwszą radą jest propozycja długiego wysłuchania problemów dzwoniącego. Kojący głos zachęca: wyrzuć to z siebie, wsłuchaj się w swój własny, zrozpaczony i biedny głos. Drugą, od wyszkoloną przez odpowiednich tuzów psychologii, jest propozycja: odpocznij. Zajmij się czymś innym. Może staraj się komuś pomóc. Spróbuj zmienić miejsce pracy. Jeszcze raz: odpocznij. Poczytaj. Pooglądaj Netflixa. Weź roczny urlop dla poratowania zdrowia. Zmień towarzystwo. Zapoznaj się z metodami relaksacji.

Jeśli czyta to lekarz, być może się uśmiecha. Może z politowaniem. Ale potem, gdyby się dobrze zastanowić, trzeba przyznać, iż jest w tych radach sporo racji. Rady te są na pewno głęboko uzasadnione – badaniami naukowców oraz praktyków. Jednak co zostaje u lekarza po stwierdzeniu, zresztą słusznym, iż rady nie są głupie? Konkluzja, iż u doktorów nie da się tego zrobić. Nie mamy urlopu dla poratowania zdrowia, mamy za to popołudniowe praktyki, dyżury, źle zaopiekowane dzieci, zaniedbanych mężów i żony czy partnerów. Oraz wyrzuty sumienia. Ale i tak się z naszym fachem godzimy. Że telefony wsparcia czy zaufania to nie dla nas. BO TO MY ZWYKLE MUSIMY BYĆ WSPARCIEM.

No cóż. Zostaje tylko krytyka. Z każdej strony: ze strony polityków, pacjentów, roszczeniowych rodzin, a czasem wręcz psychiczna czy choćby fizyczna napaść.

Taki zawód.

Prof. Aleksander Sieroń, przewodniczący Rady Naukowej „Świata Lekarza”

Idź do oryginalnego materiału