– Mam wrażenie, iż zbyt gwałtownie – jako społeczeństwo – uznaliśmy, iż problemy z koronawirusem się skończyły.
– To prawda. Z formalnego punktu widzenia pandemii rzeczywiście nie ma, ale ułudą byłoby myśleć, iż wirusy pojadą sobie w siną dal. Zostały z nami i mają się świetnie. Jesteśmy w tej chwili już w ósmej fali zakażeń COVID-19, co potwierdzają statystyki. Oficjalnie podaje się wprawdzie, iż każdego dnia mamy kilka tysięcy nowych zakażeń, ale przecież wiele dodatnich testów nie jest rejestrowanych, a większość chorych w ogóle się nie testuje. Dlatego można założyć, iż prawdopodobnie codziennie zakażeniu koronawirusem ulega choćby 100 tys. Polaków. W minionych trzech tygodniach notowano też 15 – 30 zgonów dziennie z powodu COVID-19, co pokazuje, iż krążący wśród nas wirus wciąż pozostaje niebezpieczny. Widać to również po liczbie hospitalizacji i bardzo ciężkich przypadków. Niepokoić może fakt, iż ok. 1/3 zmarłych z powodu COVID-19 to osoby, które nie miały chorób współistniejących. Wprawdzie większość chorych doświadcza łagodnej choroby przeziębieniowej, ale dotyczy to głównie zaszczepionych. Kilka dni temu konsultowałem np. mężczyznę po trzydziestce, który nie był szczepiony i nie miał innych chorób. Przeszedł jednak bardzo ciężkie covidowe zapalenie płuc. Miał wielkie szczęście, iż przeżył.
