– Jestem terapeutką dziecięcą z ponad 12-letnim doświadczeniem, ale takich dzieci, jak te, które trafiają do mojego gabinetu w ostatnim czasie, nigdy nie widziałam – tymi słowami psychoterapeutka zaczyna jeden ze swoich najnowszych filmów zamieszczonych na Instagramie. Brzmi niepokojąco? To dobrze – powinno.
Catherine Knibbs jest psychoterapeutką, autorką książek, mówczynią TEDx i mamą. Pracuje z dziećmi i dorosłymi, którzy doświadczyli lub doświadczają traumy. Jednym z kluczowych obszarów jej pracy jest cybertrauma, czyli rodzaj traumy wywołany prześladowaniem lub znęcaniem się w sieci czy dostępem do niechcianych treści o charakterze pornograficznym albo propagującym przemoc. Chociaż każdy z nas jest w jakimś stopniu narażony na doświadczenie cybertraumy, ryzyko wystąpienia jej u dzieci i młodzieży jest najwyższe.
Dzieci stały się ofiarami nowych technologii
Zdarza się, iż do gabinetu Knibbs trafiają dzieci poniżej 10. roku życia – co psychoterapeutka kilkakrotnie podkreśla – przejawiające ekstremalne zachowania seksualne (Knibbs nie tłumaczy dokładnie znaczenia tego pojęcia, ale zwykle tym określeniem nazywa się takie zjawiska jak nadmierna masturbacja, cyberseks, korzystanie z pornografii).
– Przychodzą do mnie młodzi chłopcy, którzy opowiadają mi, jak znęcają się nad swoimi ciałami, bo są tak zdesperowani, by "przypakować". Dokładnie tak jak influencerzy fitness, których obserwują w mediach społecznościowych – mówi Knibbs.
Inne zjawiska, które zaobserwowała to:
grooming (w kontekście dzieci to zaprzyjaźnianie się z dzieckiem i zdobywanie jego zaufania, by następnie wykorzystać je seksualnie)
sextortion (pozyskiwanie od dzieci materiałów o charakterze seksualnym, a następnie szantażowanie ich pod groźbą, iż jeżeli nie spełnią żądań oprawcy, ich zdjęcia czy filmy zostaną udostępnione w sieci lub przekazane konkretnym osobom, np. rodzicom czy nauczycielom)
cyberprzemoc (słowne znęcanie się na forach lub za pośrednictwem komunikatorów internetowych)
zaburzony obraz własnego ciała.
Rodzice nie wiedzą, co się dzieje
– Kiedy rozmawiam z tymi dziećmi, w 90 proc. przypadków ich rodzice nie mają pojęcia, co się dzieje – mówi psychoterapeutka. Jej zdaniem problem jest na tyle poważny, iż jeżeli nie zaczniemy już dziś go naprawiać, czeka nas "lawina" podobnych przypadków – dzieci i nastolatków doświadczających traumy wywołanej niekontrolowanym dostępem do internetu.
Knibbs używa dosadnego języka. Mówi wprost: – Chcę, żeby rodzice w końcu przestali mieć swoje dzieci w du*ie, żeby zaczęli się interesować (używa anglojęzycznego wyrażenia to give a shit).
Kiedy rodzice zostają zaangażowani w proces terapii, kiedy zaczynają współpracować z dzieckiem i psychoterapeutą, kiedy zaczynają zgłębiać problem i go rozumieć, praca z dzieckiem jest o wiele łatwiejsza i przynosi lepsze rezultaty niż w przypadku, gdy dziecko jest pozostawione samo sobie.
Problem jest na tyle poważny, iż kontrola rodzicielska telefonów i innych urządzeń elektronicznych, z których korzystają dzieci, wydaje się niezbędna. Ważniejsze jednak od instalowania systemu kontrolującego dziecko jest budowanie zaufania. jeżeli dziecko nie ufa rodzicowi, jeżeli nie wie, iż może z nim porozmawiać na każdy temat, może mu się zwierzyć, choćby najlepsza aplikacja nie pomoże.