Czy smart waga, która kosztuje mniej niż 70 zł, może okazać się sensownym zakupem? W przypadku Eufy C1 odpowiedź jest twierdząca – o ile oczywiście odpowiednio doprecyzujemy nasze oczekiwania.
Na wszelki wypadek – tak, nie ma tutaj literówki we wstępie. Eufy C1 w obecnych promocjach kosztuje zaledwie 69 zł. Ale iż choćby 69 zł można wydać źle, zobaczmy, co potrafi Eufy C1, co robi dobrze, co źle, czego należy od niej wymagać, a czego nie powinniśmy się o niej spodziewać.
Waga Eufy C1 – specyfikacja i podstawy
To będzie krótki rozdział, bo Eufy C1 jest… po prostu wagą, która oferuje pomiar masy użytkownika, składu jego ciała oraz łączność ze telefonem i aplikacją EufyLife, w której znajdziemy wszystkie nasze wcześniejsze i najnowsze pomiary.
Jeśli chodzi o mierzone parametry (o których dokładniej za chwilę), to Eufy C1 zmierzy lub oszacuje następujące kwestie:
- masę ciała
- BMI (oczywiście po podaniu dodatkowych parametrów)
- procentową zawartość tłuszczu
- procentową zawartość wody
- procentową zawartość masy mięśniowej
- procentową zawartość masy szkieletowej
- teoretyczne dzienne zużycie kalorii w trybie spoczynku
- poziom tłuszczu trzewnego
- masę mięśniową w kilogramach
- masę tłuszczu w kilogramach
- masę kości w kilogramach
- masę ciała z odjęciem masy tłuszczu
Całość zasilana jest trzema paluszkami AAA, które powinny bez problemu wystarczyć na setki pomiarów, jeżeli choćby nie więcej. Sam korzystam z Eufy C1 od połowy listopada zeszłego roku, dokonując czasem wielu pomiarów dziennie i od czasu do czasu ważąc też żonę i jak na razie żadnych ponagleń o wymianę baterii nie było.
Jeśli natomiast chodzi o konstrukcję, to adekwatnie wszystko widać na zdjęciach (poza odpornością na wodę – ta jest niewidoczna, ale jest). Wagę wyposażono w dwie pary czujników do bioimpedencji elektrycznej, realizujących pomiar składu ciała, i wystarczająco duży, prosty wyświetlacz w górnej części urządzenia. Jego funkcje są przy tym bardzo podstawowe – wyświetla jedynie aktualny pomiar, informacje o trwającym pomiarze oraz komunikat o połączeniu (lub jego braku) z telefonem.
Niestety nie zobaczymy tutaj np. informacji o zmianach naszych parametrów, a także innych informacji niż sama masa – o ile chcemy się tego dowiedzieć, musimy sięgnąć po aplikację. Co w sumie nie jest problemem ze względu na to, jak realizowana jest synchronizacja z telefonem.
Z uwag drobnych – Eufy C1 jest raczej kompaktową wagą, co ułatwia przechowywanie, ale z drugiej strony – przy stopach w rozmiarze ok. 45, zostaje mi trochę mało miejsca, po stanięciu na polach pomiarowych. Waga jest stabilna i ani razu nie miałem wrażenia, iż coś się bujnie, ale pewnie centymetr więcej w jedną czy drugą stronę zdecydowanie by nie zaszkodził.
Z uwag jeszcze drobniejszych – maksymalna masa użytkownika wagi to 180 kg.
Jak działa Eufy C1 w parze z EufyLife?
Doskonale, ale…
Jeśli chodzi o szybkość synchronizacji, to cały proces jest błyskawiczny. Zanim zdążymy zejść z wagi, wszystkie informacje są już przesłane do aplikacji i można je przeglądać. Nie miałem też ani razu sytuacji, gdzie dane zagubiłyby się gdzieś po drodze albo waga nie mogła się połączyć z telefonem. Przez mniej więcej dwa miesiące – wszystko działało wspaniale.
Trochę problematyczny jest natomiast fakt, iż wagę wyposażono jedynie w Bluetooth, a nie WiFi – co jest zresztą uwagą nie tyle do tej konkretnej wagi, a wszystkich wag wyłącznie z Bluetoothem. Jaki jest w tym problem? jeżeli chcemy mieć dane w telefonie, musimy… zabrać go ze sobą do pomieszczenia, gdzie stoi waga. W przeciwnym przypadku dane zostaną zapisane w pamięci wagi i przesłane do telefonu po wykonaniu kolejnego pomiaru. Co interesujące – z tego co zauważyłem, to faktycznie trzeba wykonać kolejny pomiar – nie wystarczy po prostu aktywować wagi. Tyle dobrze, iż C1 potrafi zapisać do 100 pomiarów, więc raczej nic nam nie umknie.
A jak spisuje się Eufy C1 przy pracy z kilkoma użytkownikami?
Bez zarzutu. W aplikacji można utworzyć do 16 profili użytkowników i – przynajmniej przy wyraźnej różnicy między ich masą – system automatycznie przypasuje kolejne pomiary, choćby te zakolejkowane, do konkretnych profili.
Jeśli natomiast system uzna, iż coś mu nie pasuje i nie wie, do kogo przypisać dany pomiar, dostaniemy taką informację – z opcją manualnego przypisania pomiarów. Przy czym przez 2 miesiące zdarzyło mi się to tylko dwa razy, w tym raz, kiedy próbowałem zważyć kota (nie był zbyt szcześliwy).
Trochę zamieszania – i znów ten nieszczęsny Bluetooth – robi się w sytuacji, kiedy mamy różne profile użytkowników przypisane do różnych kont i różnych telefonów. W takiej sytuacji choćby producent zaleca, żeby po prostu zamknąć aplikację na telefonach osób, które akurat się nie ważą, i włączyć tylko tę adekwatną. W przeciwnym razie – kto pierwszy, ten lepszy.
Oczywiście nic nie stoi na przeszkodzie, żeby wszystkie profile były przypisane do jednego konta – z wyjątkiem tego, iż wszyscy pozostali użytkownicy będą widzieli nasze postępy (albo ich brak).
Z czym jeszcze możemy zsynchronizować Eufy C1?
Z usługą Apple Zdrowie, Fitbitem i Google Fit. Czyli jeżeli nie będziemy chcieli korzystać z aplikacji Eufy do niczego więcej niż synchronizacji – jak najbardziej jest taka możliwość.
Czy warto korzystać z aplikacji EufyLife?
To jest akurat dość zabawne, bo przez większą część recenzji byłem przekonany, iż nie, bo aplikacja była tak prymitywna, iż choćby podgląd trendów był dość kiepski. Szczęśliwie producent zaktualizował niedawno aplikację i jest teraz tak, jak powinno być.
Nasze dane możemy więc teraz przeglądać w kilku ujęciach, wliczając w to trendy tygodniowe, miesięczne czy choćby całoroczne przeglądy. Nie da się wprawdzie zrobić rozbudowanych nakładek w rodzaju „masa ciała vs masa tkanki mięśniowej”, ale podstawy są zrealizowane dość dobrze.
Dodatkowo aplikacja stara się ocenić, czy nasz wynik z danej kategorii jest w normie, czy też jesteśmy powyżej albo poniżej standardowego progu. Warto przy tym oczywiście pamiętać, iż to tylko statystyki i średnie, i niekoniecznie te wskazania poza zakresem muszą oznaczać, iż coś się dzieje. W moim przypadku wygląda na to, iż idealnie spełniam definicję „przeciętnej budowy ciała”. I tak chyba też jest.
Przy okazji aktualizacji aplikacji producent wprowadził też całkiem przydatne raporty, które pozwolą nam łatwiej i szybciej ocenić ewentualne postępy:
Do tego dochodzi jeszcze opcjonalny dziennik spożytych kalorii w odniesieniu do naszego zalecanego poziomu. Nie jestem przy tym pewien, z jakiej bazy produktów korzysta EufyLife, ale znajdziemy w niej całkiem sporo polskich produktów. Zobaczymy też nie tylko same kalorie, ale i „gramowy” udział białek, tłuszczy i węglowodanów.
Całkiem sporo jak na aplikację do synchronizacji wagi z telefonem, przy czym miejscami wolałbym, żeby producent najpierw dopracował jedną część aplikacji, a potem dopiero rozwijał drugą. Przykładowo co mi z tego, iż mogę wpisywać kalorię (korzystam z innej aplikacji), skoro nie mogę zobaczyć trendu z dowolnie wybranego przeze mnie przedziału – aplikacja ogranicza mnie do pełnych kalendarzowych miesięcy, zamiast np. dopuścić dużo bardziej sensowne ostatnie 30 dni.
Eufy C1 – dokładność
Jeśli chodzi o pomiar masy ciała – kompletnie nie mam zarzutów. Pomiary wykonywane jeden po drugim są adekwatnie idealnie powtarzalne i różnią się mniej więcej o 100 g od tego, co pokazuje wielokrotnie droższa waga Garmin Index pierwszej generacji. Co jednak najważniejsze – ta różnica jest stała i wykresy masy ciała z obu sprzętów są niemal idealnie równoległe.
Czyli w tej kwestii można uznać, iż Eufy C1 faktycznie mierzy masę, a nie tylko zgaduje. I robi to dobrze.
Jeśli natomiast chodzi o pomiar tkanki tłuszczowej, to tutaj już rozbieżności są większe, ale… jest inny problem. Według Garmina mam w organizmie 8 proc. tkanki tłuszczowej – patrzę w lustro i wiem, iż absolutnie nie jest to prawdą. Eufy C1 sugeruje, iż tłuszczu mam już ponad 17 proc. – patrzę w lustro i też jestem niemal absolutnie pewien, iż nie jest to prawda.
Podejrzewam, iż prawda leży gdzieś pomiędzy tymi dwoma wynikami, może – choć wolałbym tego nie przyznawać – z wyraźniejszym odchyłem w kierunku tego, co podaje Eufy. Podobnie zresztą jest z pomiarem masy mięśniowej.
Biorąc jednak pod uwagę, iż tego typu wagi przeważnie trochę mierzą, a trochę zgadują i liczą, istotne jest co innego – konsekwencja tych pomiaro-szacunków. I w przypadku Eufy wygląda to całkiem nieźle. Nie występowały prawie żadne gwałtowne skoki składu ciała (z wyjątkiem jednego przez cały okres testów) – raczej powolne pięcie się w górę albo w dół, w zależności od tego, jaką akurat miałem dietę i jak wysoki był mój poziom aktywności.
Nie szedłbym więc z tymi wynikami do dietetyka czy innego lekarza i kłócił się z wykonanymi przez niego bardziej profesjonalnymi pomiarami, utrzymując, iż moja waga w domu pokazała coś innego (może z wyjątkiem masy ciała). Za to do śledzenia trendów – jest wystarczająco dobrze.
Eufy C1 – czy warto?
Za niecałe 70 zł – trudno napisać, iż nie, szczególnie iż Eufy robi dokładnie to, co powinna i jest tym, czym powinna być. Pomiary masy są powtarzalne i zgodne z droższymi wagami, natomiast pomiary składu ciała wydają się na tyle stabilne, iż można z nich próbować wywnioskować nasz trend – choć do konkretnych wyników liczbowych i procentowych podchodziłbym jednak bardzo sceptycznie.
Na plus można też zaliczyć opcję obsługi wielu użytkowników, sensownie działające automatyczne przypisywanie pomiarów i całkiem dobrą aplikację – choć producent ma jeszcze kilka opcji do przynajmniej drobnej poprawy. Z drugiej strony – jeżeli nam to nie odpowiada, podpinamy wagę do zewnętrznych aplikacji i tyle.
Wady? Przy tej cenie raczej trudno się czegoś czepić na poważnie. Nie jest to zdecydowanie urządzenie o medycznej dokładności, a i synchronizacja przez Bluetooth nie jest najwygodniejsza na świecie. Ale za mniej niż 70 zł chyba nie można mieć wszystkiego.
Eufy C1 zalety:
- świetna cena,
- banalnie prosta obsługa,
- solidne pomiary masy ciała,
- rozsądne pomiary składu ciała, jeżeli chodzi o trendy,
- opcja synchronizacji pomiarów z aplikacjami Apple i Google,
- odporność na wodę,
- rozbudowana aplikacja i raporty na temat naszych postępów.
Eufy C1 wady:
- gdyby była odrobinę większa, to nikomu by to nie zaszkodziło,
- synchronizacja tylko przez Bluetooth, co potrafi rodzić w niektórych scenariuszach drobne problemy.