Szwajcaria jest zakładnikiem przemysłu farmaceutycznego

manager24.pl 5 dni temu

Kiedy Unia Europejska przedstawiła umowę handlową ze Stanami Zjednoczonymi nieco ponad tydzień temu, w niemieckim środowisku biznesowym pojawiło się wiele krytycznych głosów. Podstawowe cła w wysokości 15% na eksport do Ameryki stwarzają problemy dla wielu firm. Jednak Szwajcaria, niewielki sąsiad UE , stoi teraz w obliczu jeszcze gorszych konsekwencji. W zeszły piątek, w szwajcarskie święto narodowe, prezydent USA Donald Trump ogłosił cło w wysokości 39% na towary ze Szwajcarii. Cło to ma wejść w życie 7 sierpnia.

Szwajcaria podlegałaby wówczas najwyższym taryfom celnym w Europie; na świecie Trump zapowiedział wyższe cła jedynie dla Brazylii, Syrii, Laosu i Mjanmy. Negocjacje między Bernem a Waszyngtonem przypominają pojedynek Dawida z Goliatem – w czasach, gdy rząd USA ignoruje międzynarodowe zasady handlowe, ta mała alpejska republika nie ma wiele do zaoferowania Stanom Zjednoczonym.

Stawka celna w wysokości 39% prawdopodobnie uderzy szczególnie mocno w szwajcarskich producentów zegarków. Stany Zjednoczone są zdecydowanie najważniejszym rynkiem zbytu dla tej branży. W pierwszej połowie 2025 roku Szwajcaria wyeksportowała do USA zegarki o wartości 2,56 miliarda franków szwajcarskich. W ujęciu rocznym, według KPMG, kwota ta prawdopodobnie wyniesie około 5 miliardów franków szwajcarskich. Dla porównania, w okresie od stycznia do czerwca do Japonii wyeksportowano zegarki o wartości 932 milionów franków szwajcarskich, do Chin – 894 miliony franków szwajcarskich, a do Hongkongu – 824 miliony franków szwajcarskich.

Rolex i Swatch poważnie dotknięte

Producenci tacy jak Rolex i Swatch najprawdopodobniej ucierpią z powodu zbliżających się wyższych ceł. W związku z tym cena akcji Swatch Group znacząco spadła w ostatnich dniach, tracąc ponad dziesięć procent w ciągu ostatniego tygodnia. Firmy o szerszym zasięgu, takie jak Richemont, która produkuje swoje zegarki w Szwajcarii, ale opiera swoją podstawową działalność jubilerską na zakładach produkcyjnych we Francji i Włoszech, prawdopodobnie mogłyby lepiej zamortyzować szok taryfowy. Według szacunków firmy brokerskiej Jefferies, nieco poniżej 10 procent sprzedaży Richemont prawdopodobnie ucierpi z powodu amerykańskich ceł. Marki z wyższego segmentu cenowego, takie jak Cartier, VCA, Vacheron Constantin i IWC, są w lepszej sytuacji ze względu na swoją większą siłę cenową niż dostawcy tacy jak Swatch, działający w tańszym segmencie masowym.

Jefferies szacuje, iż udział Swatcha w sprzedaży w USA wynosi nieco poniżej jednej piątej. Chociaż marka Omega cieszy się szczególnie dużym zainteresowaniem w USA, większość sprzedaży stanowią zegarki z niższej półki cenowej. Oddo BHF szacuje, iż wpływ ceł na roczny zysk przed opodatkowaniem, odsetkami i odsetkami (EBIT) Swatcha wynosi około 5–10%, a w przypadku Richemont mniej niż 5%.

Szwajcarskie zegarki wyprodukowane w USA?

Producenci zegarków napotykają na szczególne trudności w konflikcie celnym z USA, większe niż inne firmy. Klienci oczekują, iż szwajcarski zegarek zostanie wyprodukowany w Szwajcarii. Producenci nie mogą po prostu przenieść produkcji za granicę, tak jak robią to w innych branżach. Znalezienie odpowiednich wykwalifikowanych pracowników i tak byłoby trudne. „I na pewno nie szybko” – mówi jeden ze sprzedawców detalicznych.

Prezes firmy Swatch, Nicolas Hayek, zachował spokój na krótko przed upływem terminu negocjacji. Powiedział agencji Reuters, iż jest przekonany, iż porozumienie uda się osiągnąć przed wejściem w życie ceł 7 sierpnia. „To nie koniec świata” – kontynuował Hayek. Wezwał prezydent Szwajcarii, Karin Keller-Sutter (61), do wyjazdu do Waszyngtonu w celu wynegocjowania lepszego porozumienia na miejscu. Według Hayeka, branża zegarmistrzowska poradziłaby sobie jednak również z cłami na import do USA: „Cła na produkty, które są wyjątkowe i których ludzie pragną, nie stanowią problemu” – powiedział zachęcająco Hayek.

Przemysł farmaceutyczny w centrum uwagi

Tymczasem ogłoszenie Trumpa o cłach wywołuje również spory między ważnymi gałęziami przemysłu w Szwajcarii. Rola dużych firm farmaceutycznych jest kluczowa. Producenci leków należą do głównych podmiotów odpowiedzialnych za nadwyżkę handlową, która tak rozwściecza Trumpa: około 60 procent eksportu trafia do USA. Jednak produkty farmaceutyczne są w tej chwili zwolnione z ceł. Prezes Breitlinga, Georges Kern (60 lat), powiedział w wywiadzie dla „Neue Zürcher Zeitung”: „Szwajcaria jest zakładnikiem przemysłu farmaceutycznego”. Wszystkie sektory nastawione na eksport są dotknięte cłami. „Cynicznie rzecz biorąc, przemysł farmaceutyczny, któremu zawdzięczamy tę sytuację, jest na razie zwolniony z wysokich ceł” – dodał Kern.

Jednak handel bezcłowy może gwałtownie dobiec końca również dla przemysłu farmaceutycznego. Prezydent USA wysłał w weekend listy do licznych firm farmaceutycznych, domagając się znacznego obniżenia cen leków. jeżeli nie nastąpi znacząca obniżka cen, szwajcarskim gigantom farmaceutycznym również grożą cła.

W przeciwieństwie do firm zegarmistrzowskich, globalni giganci farmaceutyczni koncentrują się na zwiększeniu produkcji w USA. Szwajcarska firma farmaceutyczna Roche podkreśliła w oświadczeniu, iż jest przygotowana na cła: „Dzięki zwiększonym zdolnościom produkcyjnym w USA i proaktywnym działaniom, takim jak korekty zapasów i transfer technologii, pracujemy nad zapewnieniem nieprzerwanego dostępu do naszych produktów”. Jednocześnie firma z Bazylei podkreśla istnienie zwolnienia. „Leki i diagnostyka powinny być zwolnione z ceł, aby chronić dostęp pacjentów, łańcuchy dostaw i ostatecznie przyszłe innowacje”.

Konkurencja, firma Novartis , również liczy na polubowne rozwiązanie w ostatniej chwili. „Wciąż dążymy do naszego celu, jakim jest znalezienie sposobów na poprawę dostępu i przystępności cenowej dla pacjentów” – napisała firma. Inwestorzy wyrazili optymizm co do przyszłości gigantów farmaceutycznych w poniedziałek. Akcje obu firm odnotowały umiarkowane wzrosty pomimo napiętej sytuacji. Przedstawiciel handlowy USA Jamieson Greer skrytykował w piątek branżę: „Przesyłają do naszego kraju ogromne ilości leków; chcemy produkować je w naszym kraju” – powiedział w piątek w wywiadzie dla Bloomberg Television.

Szwajcaria opiera się na renegocjacjach

Tymczasem rząd Szwajcarii przez cały czas chce przekonać prezydenta USA Trumpa do zmiany zdania w sprawie ceł. Prezydent Keller-Sutter, będąca jednocześnie ministrem finansów, zwołała w poniedziałek nadzwyczajne posiedzenie Szwajcarskiej Rady Federalnej, aby omówić dalsze kroki w odpowiedzi na ogłoszenie ceł. „Aby poprawić sytuację celną, a jednocześnie uwzględnić obawy Stanów Zjednoczonych, Szwajcaria robi wszystko, co w jej mocy, aby Stany Zjednoczone stały się jeszcze atrakcyjniejszą ofertą w tej nowej fazie negocjacji” – ogłosił później rząd. Środki zaradcze nie są w tej chwili rozważane.

Rząd wyraził „zdecydowaną determinację” w kontynuowaniu rozmów i negocjacji ze Stanami Zjednoczonymi poza już wynegocjowanym Memorandum of Understanding, a w razie potrzeby także po 7 sierpnia 2025 r. W porozumieniu z przedstawicielami szwajcarskiego środowiska biznesowego „opracowano nowe podejście do rozmów ze Stanami Zjednoczonymi” – poinformował rząd.

Administracja Trumpa uzasadniła w piątek ten ruch standardowym argumentem, iż Szwajcaria „traktuje USA niesprawiedliwie” w handlu. W związku z tym chciała nałożyć na ten kraj cło odpowiadające deficytowi handlowemu wynoszącemu około 38 miliardów dolarów. Keller-Sutter odrzuciła to oskarżenie jako „absurdalne”. Biorąc pod uwagę nierówny układ sił i poczucie bycia zdanym na łaskę Stanów Zjednoczonych w negocjacjach, w Szwajcarii ponownie pojawiają się coraz głośniejsze głosy wzywające do pogłębienia partnerstwa z Unią Europejską.

Idź do oryginalnego materiału