Szpitale kliniczne – czyli te, dla których organem tworzącym są uczelnie medyczne – stanowią istotną część zabezpieczenia zdrowotnego w naszym kraju. Ocenia się, iż około jednej trzeciej hospitalizacji odbywa się właśnie w tych placówkach – dlatego wypada dbać o nie w sposób szczególny.
Salus aegroti, educatio, scientia
Wyzwaniem działalności tych jednostek jest ich trojaka misja określana jako salus aegroti, educatio, scientia (zdrowie chorych, nauczanie, nauka). Zachowanie równowagi między tymi wymiarami stanowi istotny element pełnego zabezpieczenia oferowanego przez szpitale kliniczne w naszym kraju. Warto wyraźnie podkreślić, iż ta trojaka misja w sposób znaczący nie tylko wpływa na bieżącą działalność, ale też stwarza szeroką perspektywę bezpieczeństwa i rozwoju. Powstaje pytanie, czy w związku z tym placówki te powinny pozostawać pod szczególnym nadzorem i opieką. Raczej tak, choć warto byłoby troszczyć się, aby nie doszło do antagonizowania ze szpitalami innych organów założycielskich. Choć były takie pokusy i tendencje, nie udało się nigdy uchwalić specjalnej ustawy o szpitalach klinicznych. W tej chwili nie wydaje się to wyzwaniem kluczowym.
Warto przypatrywać się funkcjonowaniu szpitali klinicznych w różnych krajach, gdyż może stanowić to asumpt do stworzenia modelu, który powinien zostać wypracowany w Polsce. Wydaje się, iż nie można obecnego stanu uważać za docelowy. Rola i miejsce tych jednostek w systemie powinny być modyfikowane. Relacje między szpitalami klinicznymi a uczelniami medycznymi są na świecie niezwykle różne i skrajnie często odmienne. Jednym z wyzwań jest refleksja nad działaniem szpitali klinicznych w naszym kraju, co byłoby ważnym elementem ewentualnej przygotowywanej reformy szpitalnictwa.
Śledząc losy tych placówek w ostatnich dwudziestu latach, mając zaszczyt pełnić funkcję naczelnego lekarza takiego szpitala, jednego z największych w Polsce, a przejściowo także dyrektora naczelnego, zauważałem przede wszystkim niezwykłą ewolucję zarządzania nimi. Przed dwudziestu laty szpitale kliniczne wydawały się funkcjonować niejako w tle uczelni medycznych (w tamtym czasie przekazano je uczelniom). Przez lata stopniowo zwiększało się zainteresowanie nimi i zaczęto doceniać ich znaczenie dla struktur uczelni medycznych. Wiadomo, iż budżety tych placówek często przewyższają – choćby kilkakrotnie – budżety uczelni medycznych, dlatego w ostatnich latach wiele osób decyzyjnych skupia uwagę na szpitalach klinicznych, które stanowią o bogactwie uczelni.
Warto zaznaczyć, iż w ostatnich kilku latach ta grupa placówek, wcześniej borykających się cyklicznie z kłopotami finansowymi, znalazła się pod szczególną ochroną. Mówię to z pełną odpowiedzialnością, iż ostatnich kilka lat, zwłaszcza od czasu pandemii, nie wydaje się finansowo dramatycznych. Złożony natomiast jest mechanizm, z którego to wynika. Na pewno między innymi z wydzielania usług wysokospecjalistycznych poza ryczałt i rezygnacji z limitów płatności. Przeznaczono dużo funduszy na finansowanie działalności szpitalnej, w tym wysokospecjalistycznej, będącej domeną szpitali klinicznych. Pieniądze na inwestycje też okazywały się niemałe.