Dlaczego polski system opieki zdrowotnej potrzebuje rozsądnej ewolucji? Czy wśród lekarzy brakuje rąk do pracy? Jak rozwijać placówkę medyczną z myślą o niepewnej przyszłości? Na te i inne istotne pytania Jakubowi Lisieckiemu odpowiada prof. Jan Krakowiak, prezes Poddębickiego Centrum Zdrowia
Panie profesorze, zacznijmy od spraw najświeższych, czyli planowanych przez Ministerstwo zmian mających na celu m.in. konsolidację zbliżonych terytorialnie podmiotów leczniczych. Uda się?
Kibicuję, ale raczej wątpię. Przy pełnym szacunku dla pani minister Jolanty Sobierańskiej-Grendy i jej koncepcji, widzę trudność w skutecznym przeprowadzeniu tej reformy. Fakt: dobrze to działa w przypadku Szpitali Pomorskich, ale uważam, iż jest możliwe do wykonania wyłącznie tam, gdzie właścicielem jest jeden podmiot zarządzający. W innym przypadku konsolidacja kilku placówek jest raczej niemożliwa. Główne przeszkody to mentalność Polaków i zapatrywania samorządowców: przecież najlepiej, żeby każdy szpital oferował możliwie wszystko, choćby dany powiat był zaludniony minimalnie, prawda? Pierwszym, kluczowym problemem są świadomość i oczekiwania społeczeństwa; a te wypada przecież zaspokoić, jeżeli chce się uzyskać mandat do samorządu… Czyż nie?


Druga sprawa: nie wyobrażam sobie takiej konsolidacji w ramach nagłej, drastycznej zmiany. Załóżmy, iż z dnia na dzień łączymy szpitale w Poddębicach, Łęczycy, Zduńskiej Woli, Łasku, może choćby Turku. Gdybym wówczas z miejsca zamknął trzy oddziały chirurgii na rzecz innych (bo tak należałoby zrobić) – wyobraża pan sobie, jaką burzę by to wywołało? Nie, wszystko musiałoby się wydarzyć w układzie pewnych działań ewolucyjnych na płaszczyźnie organizacji, komunikacji, transportu itd. To musi współgrać, inaczej wyrzucimy pieniądze w błoto. Mało tego, trzeba jeszcze ustalić podmiot koordynujący. I teraz: niech mi ktoś logicznie wytłumaczy, dlaczego, dajmy na to, przykładowo – szpital w Łęczycy miałby nim być w naszym rejonie? A dlaczego nie w Turku lub w Łasku? Gwarantuję, iż nie będzie takiego konsensusu, w ramach którego właściciele nagle będą skłonni stracić nadzór nad samorządowym zakładem czy spółką, która jest największym pracodawcą w powiecie. Nie bez kozery mówi się, iż „kto rządzi szpitalem, ten rządzi miastem, czy powiatem”. To nie Holandia, panie redaktorze. Służba zdrowia nie wyjdzie z polityki ot, tak.
A zatem: jeżeli nie naprawimy systemu tak – to jak? Jest pan znany z konkretnych rozwiązań, wysoce poprawiających jakość opieki medycznej w Polsce.
Ludzie muszą zrozumieć, iż tylko szpital będący na odpowiednim poziomie finansowym może zapewnić należyte leczenie. Placówki nierentowne oszczędzają na wszystkim, a już najbardziej na… pacjencie! Gdyby funkcjonowała u nas amerykańska zasada wyłączania takich szpitali, byłoby o niebo lepiej. Nie jest tajemnicą, iż w Poddębickim Centrum Zdrowia za jakość leczenia odpowiadają poszczególni ordynatorzy czy szeregowi pracownicy, gdyż bazujemy na pełnej decentralizacji świadczeń i władzy. Z 700 osób pracujących w naszym szpitalu ja zatrudniam na etacie raptem około 80 osób. Pozostali to pracownicy firm zewnętrznych. I wszyscy razem codziennie dbamy o jakość wykonywanych świadczeń i satysfakcję pacjenta. Ordynator każdego oddziału dobiera sobie dokładnie taki personel, jakiego potrzebuje, a następnie sam rozlicza pracownika z powierzonych zadań. A iż w przypadku wystąpienia zdarzenia niepożądanego to jego mecenas, a nie mój, będzie musiał się tłumaczyć – to każdej stronie zależy na jak najwyższej jakości usług. Moją rolą jest godne wynagrodzenie za wysokiej jakości pracę, utrzymanie bazy materiałowej, naprawa sprzętu, zapewnienie jedzenia, leków, dbałość o układy konsultacyjne i pilnowanie spełniania wymagań stawianych przez Narodowy Fundusz Zdrowia. Zasady są jasne, nikt nikogo nadmiernie nie kontroluje, każdy się rozumie, a mechanizm sam się napędza.
I to działa.
Dokładnie! Bo każdy walczy o swoje. jeżeli będzie popyt i zaangażowany pracownik zrobi więcej (a ja otrzymam płatność za nadwykonania), to więcej zarobi. jeżeli pacjent będzie zadowolony, to nas poleci – dzięki temu przyjdą kolejni. Z kolei jeżeli te warunki nie zostają spełnione, trzeba dokładać do nierentownych oddziałów, zabierając z innych. I tym jednym, źle funkcjonującym organem można „położyć” inne. Tak być nie może – dlatego właśnie zamknąłem pediatrię i położnictwo. Zamiast nich otworzyłem neuroortopedię, do której dziś jest potężna kolejka. Mogłaby być mniejsza, ale Fundusz zabrał mi pieniądze z zamkniętych oddziałów, zamiast pozwolić zainwestować w ten nowy, prężnie działający. Ciągle mówi się o tworzeniu mapy potrzeb zdrowotnych, a ona przecież tworzy się sama. jeżeli mam na położnictwie 1/60 obłożenia i muszę płacić pracownikom niemal za nic, to powinienem ten oddział zlikwidować, ale też móc zainwestować w taki, którego pacjenci realnie chcą i potrzebują.


Likwidując nierentowne oddziały, likwidujemy też stary dogmat, iż w Polsce jest zbyt mało lekarzy.
Ależ oczywiście. To jeden wielki mit. Bzdura! Rąk do pracy nie brakuje, po prostu te ręce są źle zarządzane. Są tak duże przerosty w klinikach! Oto widok: na obchód idzie jeden profesor, a za nim 40 asystentów… Mamy w Polsce już chyba 20 Akademii Medycznych, i serio – przez cały czas brakuje nam lekarzy?
… pozostawmy tu znaczący znak zapytania. Tymczasem: ostatnio wspominał pan o SOR. Jak przebiega rozwój tego oddziału w Poddębicach?
Po remoncie zdecydowanie usprawniliśmy pracę, a wprowadzenie triażu z gradacją pacjentów wiele zmieniło. Na pewno polepszyliśmy jakość świadczeń, a SOR to przecież wizytówka każdego szpitala. I dobrze współpracuje z oddziałami. Generalnie mamy nową aparaturę, sprzęt wsparty sztuczną inteligencją, kompleksową diagnostykę. Na pewno jednak możemy zrobić jeszcze więcej.


Właśnie: niedawno wspominał pan też o dalszej rozbudowie szpitala, z myślą również o bezpieczeństwie.
Akurat jesteśmy na etapie wizualizacji. Na wyznaczonym już terenie przed szpitalem chciałbym mieć dwa bloki operacyjne pod ziemią, wraz ze sterylizacją; nad nimi schron, nad schronem miałby się znajdować ślimakowy układ garaży na minimum 150 miejsc, a na samej górze – lądowisko dla helikopterów. To będzie całkowicie nowy budynek w systemie szwajcarskim, mający zapewnić dostęp do opieki medycznej w każdych warunkach. Wówczas, gdyby, odpukać, coś się stało, my będziemy gotowi. Liczę na pozyskanie dodatkowych środków, by zrealizować tę inwestycję możliwie jak najlepiej i jak najszybciej.