Szóste miejsca Polek i Polaków na Mistrzostwach Europy w siatkówce na siedząco

razemztoba.pl 22 godzin temu

Dwa szóste miejsca – to wyniki reprezentantek i reprezentantów Polski podczas Mistrzostw Europy kobiet i mężczyzn w piłce siatkowej na siedząco, które w dniach 28 lipca – 2 sierpnia 2025 r. odbywały się w węgierskim Győr. W przypadku pań to najwyższe miejsce w historii.

Panowie zafundowali kibicom prawdziwy thriller w ćwierćfinałowym meczu z Serbią. Wcześniej, w fazie grupowej, nasi zawodnicy wygrali cztery mecze, przegrywając tylko raz.

W pierwszym secie 1/4 finału początkowo prowadzili Serbowie. Polacy gwałtownie jednak dogonili rywali i od stanu 15:15 zdobyli pięć kolejnych punktów, a potem wygrali pierwszą partię 25:21. Drugi set także był bardzo wyrównany, w końcówce odrobinę lepsi okazali się jednak reprezentanci Serbii, zwyciężając 26:24. W trzeciej partii Polacy od początku przeważali. Prowadzili już 12:4, potem 16:8, a pod koniec jeszcze powiększyli przewagę, wygrywając 25:15. Serbowie zrewanżowali się w czwartej partii, gwałtownie wyszli na prowadzenie 7:1, następnie 10:4. Nasi zawodnicy gonili wynik, przewaga była jednak zbyt duża. Set zakończył się wynikiem 25:19 dla Serbii.

O wszystkim miał więc zadecydować tie-break. Od początku był bardzo wyrównany. Tylko raz Serbowie prowadzili aż trzema punktami (6:3), Polacy jednak wyrównali, a choćby wyszli na prowadzenie 8:7. Później znów pałeczkę przejęli rywale, ale nasi reprezentanci ponownie wyszli na prowadzenie 12:11. Trwała gra niemal punkt za punkt, a po dwóch obronionych przez Polaków piłkach meczowych zrobiło się 15:15. Niestety, dwa nasze błędy – serwisowy i podczas ataku – oznaczały zwycięstwo Serbów, którzy weszli do strefy medalowej.

– Bardzo szkoda tego ćwierćfinału – przyznaje Bożydar Abadżijew, trener główny kadry mężczyzn. – Zagraliśmy bardzo dobry mecz, statystyki na to wskazują. Naprawdę, we wszystkich elementach nie ustępowaliśmy Serbii. adekwatnie to mieliśmy choćby lepsze te statystyki, oprócz niewymuszonych błędów własnych. Za dużo ich popełniliśmy i to zaważyło w decydujących momentach.

Blisko czołówki

Naszym zawodnikom pozostała walka o maksymalnie piąte miejsce. Rozpoczęli bardzo dobrze. W meczu z Turcją (z którą w grupie wygrali wcześniej 3:1) prowadzili już 2:0 (25:19 i 25:21), jednak dwa kolejne sety wygrali rywale (także do 19 i 21). Znów o wyniku zadecydować musiał tie-break. Tym razem to Polacy mieli dwie piłki meczowe, ponownie (jak w ćwierćfinale) zrobiło się jednak 15:15, a piłkę meczową mieli niedługo Turcy. Nasi reprezentanci doprowadzili jednak do remisu 16:16, a następnie zdobyli dwa ostatnie punkty.

O piąte miejsce Polacy grali z Chorwacją, z którą wcześniej w grupie wygrali 3:1. Tym razem to jednak rywale zaczęli mocniej, zwyciężając pierwszego seta 25:20, a drugiego 25:19. Polacy nie poddali się. Po wyrównanej grze wygrali kolejną partię 25:22. Jednak w czwartym secie to Chorwaci od początku przeważali. Naszym zawodnikom udało się wprawdzie doprowadzić do remisu 15:15, jednak to rywale lepiej kontrolowali dalszą grę. Wygrali ostatecznie 25:21 i cały mecz 3:1.

Oznaczało to szóste miejsce na mistrzostwach Europy męskiej reprezentacji Polski, o dwa oczka niżej niż dwa lata temu. Wygrali siatkarze Bośni i Hercegowiny, którzy w finale pokonali 3:0 Niemców. W meczu o trzecie miejsce Ukraina pokonała Serbię 3:0.

– Występ na tych mistrzostwach oceniam pozytywnie – mówi trener Abadżijew. – Prowadzę kadrę od 2006 roku i nie mieliśmy jeszcze takich mistrzostw Europy, podczas których wygraliśmy tyle meczów i byliśmy tak blisko czołówki, jeżeli chodzi o poziom sportowy. Bardzo dużą pracę wykonała nasza drużyna podczas przygotowań. Zaowocowało to zdecydowaną poprawą jakości gry, niestety nie potrafimy jej jeszcze utrzymać na dystansie całego meczu, tymczasem nasi bardziej doświadczeni przeciwnicy to potrafili. Ale jesteśmy coraz bliżej i optymistycznie patrzymy na kolejne potyczki. Będziemy solidnie pracować. Wszyscy są zmobilizowani i chcą się dalej rozwijać. Widzą, iż to przynosi efekty.

Jeszcze za wcześnie

W końcowej części turnieju bardzo dobrze poczynały sobie nasze siatkarki. W ćwierćfinale trafiły na Holenderki. Najbardziej szkoda pierwszego seta. Nasze zawodniczki przeważały od początku i w pewnym momencie prowadziły już 17:12. Holenderki odrobiły tę stratę, doprowadzając do remisu 17:17, Polki znów jednak odskoczyły na 21:17, a przy wyniku 24:22 miały dwie piłki meczowe. Rywalki doprowadziły jednak do remisu i niedługo to one odskoczyły na 25:24. Nasze zawodniczki wyrównały i znakomitym serwisem wyszły na jednopunktowe prowadzenie. Kolejny serwis powędrował jednak w siatkę, następną piłkę – po długiej grze – wygrały Holenderki, by następnie przypieczętować zwycięstwo w tym secie 28:26.

W drugiej partii rywalki były wyraźnie lepsze. Prowadziły już 16:7, potem 19:9 i choć Polki goniły wynik, set zakończył się zwycięstwem Holenderek 25:17. Trzecia partia była kompletnie inna. Przez dłuższy czas Polki dominowały. Wyszły na prowadzenie aż 10:3 i nie dawały rywalkom dojść do głosu. Niestety, przy stanie 21:15 Holenderki zdobyły pięć punktów z rzędu. Nasz trener wziął czas, po którym udało się wywalczyć jeden punkt, kolejne pięć padło jednak łupem rywalek. Wygrały trzeciego seta 25:22 i całe spotkanie 3:0.

– Na wygraną z Holandią pozostało za wcześnie – zaznacza Adam Malik, trener główny kadry kobiet. – Serce można dać, ale z tymi zespołami profesjonalnie trenującymi, mającymi pełną ligę kobiecą, to nie ma na razie możliwości wygrać. Dosłownie dwóch, trzech dziewczyn brakuje do tego, co mamy, żeby spokojnie grać w najlepszej europejskiej czwórce.

Fot. Paravolley Europe

Historyczne miejsce

Po porażce Polki trafiły do grupy pięciu drużyn, które rozstrzygnąć miały między sobą miejsca 5-9. Pod uwagę brane były wcześniejsze wyniki grupowe między nimi. Nasze zawodniczki nie grały już więc z Węgierkami, które wcześniej pokonały 3:0. Zmierzyły się za to z Francuzkami i dość gładko pokonały je 3:0 (25:14, 25:15, 25:8).

Polki dobrze zaczęły także kolejny mecz, przeciwko Chorwacji. W pierwszym secie, od wyniku 10:9 już tylko prowadziły i wygrały ostatecznie 25:19. kilka brakowało, by były górą także w drugiej partii. Miały kilka piłek meczowych, w tym przy stanie 24:21. Zwycięstwo przechodziło z rąk do rąk, ostatecznie to jednak Chorwatki wygrały 29:27. Polki odbiły to sobie w kolejnych setach. Trzeci wygrały aż 25:10, a czwarty niemal równie wysoko, 25:13, i cały mecz 3:1.

Mistrzostwa Europy zakończyły porażką 0:3 z Niemkami. W pierwszym secie umiejętnie stawiały im czoła, było choćby 20:20, jednak to rywalki wygrały 25:22, a w dwóch kolejnych partiach były już wyraźnie lepsze, zwyciężając je 25:7 i 25:15.

Reprezentantki Polski zajęły więc ostatecznie szóste miejsce w mistrzostwach Europy, najwyższe w historii (poprzednio były siódme). Mistrzyniami zostały Włoszki, które w finale 3:0 pokonały Holenderki. W meczu o trzecie miejsce Ukrainki pokonały 3:1 Słowenki.

– To jest historyczne miejsce – podkreśla trener Malik. – To niesamowity wynik. Ja przewidywałem siódme miejsce, natomiast zagraliśmy ponad swoje umiejętności, bo ta kadra jest tak młodziutka, to jest jej trzeci występ na mistrzostwach Europy. Dziewczyny były znakomite przede wszystkim jako zespół. Dużo pochwał dostaliśmy, iż u nas ta energia, ten team spirit to taki siódmy zawodnik w zespole.

Dowiedz się więcej o siatkówce na siedząco

Polacy wystąpili w składzie: Robert Wydera, Tomasz Grell, Piotr Siciński, Karol Szewczyk (wszyscy z klubu Start Wrocław), Dariusz Cegiełka, Tomasz Labocha, Jacek Tomczak (wszyscy IKS Siedząca Szczecin), Marcin Polak, Filip Gaca, Dawid Kołodziej (wszyscy Aluron CMC ParaVolley Zawiercie), Marek Libich (ASSiR Żak Łódź), Rafał Wojtowicz (IKS Warsaw Wings).

Polki zagrały w składzie: Halina Kubica, Joanna Maczuga, Tatiana Sadza (wszystkie z klubu Aluron CMC ParaVolley Zawiercie), Edyta Abramska, Magdalena Głowińska (obie Start Wrocław), Katarzyna Prusicka, Agnieszka Michałowska (obie IKS Warsaw Wings), Joanna Świderska, Ewa Warelis (obie Start Szczecin), Anna Dzierża (Gwarek Wilków), Marta Bąkowska (Start Łódź).

Sztab szkoleniowy: Bożydar Abadżijew (trener główny mężczyzn), Adam Malik (trener główny kobiet), Dawid Woźny (asystent trenera mężczyzn), Anna Mysiak (asystentka trenera kobiet), Jakub Czarnowski, Michał Skorupa (fizjoterapeuci), Aleksander Juszczyk (obsługa techniczna/statystyk).

Idź do oryginalnego materiału