Szokujące pensje lekarzy

termedia.pl 2 dni temu
Zdjęcie: 123RF


– Lekarzy z zarobkami powyżej 100 tys. zł mam trzynastu, w tym pensja jednego siega prawie 200 tys. zł – to specjalista, który zgodził się pracować w szpitalu na wyłączność. Trójka innych dostaje miesięcznie od 80 do 100 tys. zł, w przedziale od 50 do 80 tys. zł wypłaty ma 36 lekarzy – wylicza dyrektor dużego szpitala.



– Tylko w moim szpitalu lekarzy zarabiających powyżej 100 tys. jest kilkunastu – mówi anonimowo w rozmowie z „Gazetą Wyborczą” dyrektor dużego szpitala publicznego, podkreślając, iż nie zgadza się z wyliczeniami Agencji Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji, z których wynika, iż lekarzy, których zarobki przekraczają 100 tys. zł miesięcznie, jest w Polsce 1 proc.

Jak zarządzający uzasadnia swoją tezę?

– Bo to nie jest tak, iż tylko w bogatym szpitalu dużo się płaci. Biedne powiatowe też wypłacają dużo, żeby na przykład mieć specjalistę, za pomocą którego będzie można robić jakąś drogą procedurę. Poza tym mało który specjalista pracuje tylko w jednym miejscu – tłumaczy.

Dyrektor zatrudnia 350 lekarzy, z czego ponad 200 na kontraktach.

Tych z zarobkami powyżej 100 tys. zł ma trzynastu, w tym pensja jedna sięga prawie 200 tys. zł – to specjalista, który zgodził się pracować w szpitalu na wyłączność.

– Trójka dostaje miesięcznie od 80 do 100 tys. zł. W przedziale od 50 do 80 tys. zł otrzymuje 36 lekarzy, między 40 a 50 tys. zł – 31. Pozostali, czyli ponad 100 osób, zarabiają na kontraktach poniżej 40 tys. zł – wylicza.

– Spośród 140 lekarzy, którzy mają umowy o pracę, dwie trzecie to rezydenci, a więc młodzi lekarze w trakcie specjalizacji, którym pensje ustala i opłaca Ministerstwo Zdrowia. Spośród pozostałych na etacie siedmiu zarabia między 50 a 80 tys. zł miesięcznie, dwóch od 40 do 50 tys. zł i 18 od 30 do 40 tys. zł – opisuje.

Lekarze zarabiają 30–40 tys. zł i chcą więcejPubliczne placówki ochrony zdrowia muszą coraz częściej konkurować o lekarzy z prywatnymi, które płacą im jeszcze więcej. – Nie możemy w nieskończoność cenami bić się o kadrę – mówi Renata Kaznowska, zastępca prezydenta Warszawy.
Idź do oryginalnego materiału