Święty Bernardino i osły

adhd.org.pl 1 dekada temu

Anchen


Święty Bernardino i osły.

Pewnego dnia pewien stary i mądry zakonnik wybrał się na przejażdżkę w towarzystwie młodego braciszka oraz osła. Kiedy natrafili na błoto, starszy mnich wsiadł na osła, a młodszy podążył za nimi poprzez muliste rozlewisko.
- Patrzcie, jaki okrutny wobec tego braciszka – odezwał się z przyganą jakiś z gapiów – któremu każe iść pieszo przez błoto, a sam sobie jedzie!
Święty mąż zsiadł więc z osła i posadził na nim młodego zakonnika. A wtedy oburzył się ktoś inny:
- Popatrzcie, co za dziwny człowiek, iż mając zwierzę i będąc starym, idzie pieszo, a pozwala jechać na ośle temu młodzieniaszkowi, który by nie poczuł ani zmęczenia, ani błota. Wierzcie mi, iż szalony to człowiek, a poza tym mogliby obaj jechać na ośle, jakby tego chcieli, i tak by było najlepiej.
Wsiedli więc obaj na osła i natychmiast trzeci człowiek powiedział:
- Popatrzcie na tych ludzi, co mają osła i obaj wsiedli na niego! Wierzcie mi, iż nie zależy im zbytnio na nim, bo nie dziwowałbym się, gdyby zdechł od ciężaru.
Obaj zatem zsiedli z osła i brnęli dzielnie przez trzęsawisko, a wtedy zaczął drwić z nich czwarty z gapiów:
- Popatrzcie na tych szaleńców, co mając osła, idą unurzani w takim błocie!

Hm...

Dawno, dawno temu obiecałam Dosi, iż napiszę felieton o przejmowaniu się opiniami innych. Szło mi niesporo – mam posępne poczucie, iż święty Bernard ze Sieny napisał w tej sprawie wszystko, co było do napisania. Ale każde z nas doświadczyło spojrzeń nieznajomych w supermarkecie, kiedy nasza ukochana pociecha postanowiła zrobić grandę i rzucić się na ziemię pomiędzy świeżymi kabaczkami a sałatą rzymską oraz ironicznych komentarzy sąsiadów na klatce schodowej po kolejnej nocnej potyczce, kiedy my celebrowaliśmy naszą rodzicielską stanowczość i konsekwencję, a dziecię z rozkoszą demonstrowało siłę płuc oraz ramienia. Biadolenie pod hasłem „Co ludzie powiedzą?” powraca co jakiś czas na forum. Jest to dla mnie problem na tyle abstrakcyjny, iż postanowiłam zastanowić się, dlaczego opinie nieznajomych zupełnie mnie nie obchodzą.

Idź do oryginalnego materiału