Patchworkowa rodzina, złożona z członków pochodzących z wcześniejszych związków i układów, to dziś coraz powszechniejszy model życia. Choć taka struktura może być pełna ciepła, wsparcia i bliskości, sama codzienność dostarcza licznych trudów – nie tylko tych emocjonalnych, związanych ze skomplikowaniem tego układu, z obecnością przeszłości i wielorakiem zawikłaniem więzi, ale także problemów ściśle “logistycznych” czy “organizacyjnych”. Dają się one we znaki zwłaszcza w momentach, które w kalendarzu są szczególnie związane z celebracją wspólnotowego, rodzinnego czasu – na przykład wtedy, gdy nadchodzą święta czy wakacje. To właśnie te szczególne momenty, z założenia zarezerwowane dla bliskości i dzielonej z ukochanymi osobami radości, mogą łatwo stać się w patchworkowym świecie czasem napięć, konfliktów i emocjonalnych pęknięć.

Święta, różnego rodzaju uroczystości, a także wspólny wakacyjny czas, to momenty posiadające szczególny ładunek emocjonalny. To ten okres oddechu, zatrzymania, od którego wielu z nas oczekuje wyjątkowych wspomnień, radości, poczucia wspólnoty – choć oczywiście często zapominamy o tym, iż nie wszyscy uczestnicy rodzinnego spotkania mają takie same potrzeby, doświadczenia i oczekiwania, co ujawnia się w końcu nie tylko w rodzinach patchworkowych. W tych drugich jednak dzieci mogą czuć się rozdarte pomiędzy rodzicami, a dorośli zmagają się z zazdrością, pretensjami lub poczuciem wykluczenia. Planowanie Wigilii, wyjazdu wakacyjnego czy urodzinowego obiadu zamienia się czasem w logistyczny koszmar, w którym każdy wybór oznacza potencjalnie urazę dla czyichś uczuć.
Warto w tym miejscu od razu wspomnieć o sednie problemu, a mianowicie o tym, iż w rodzinie patchworkowej jednym z kluczowych wyzwań jest konflikt lojalności, który odczuwa dziecko, i z którym, niestety, zbyt często musi mierzyć się samo, ponieważ pozostaje on niezauważony przez dorosłych. Dziecko, które czuje, iż musi wybrać między mamą a tatą, między „starą” rodziną a „nową”, może doświadczać ogromnego napięcia. Próba pogodzenia wszystkich stron często kończy się tym, iż nikt nie jest do końca zadowolony, a dziecko przypisuje sobie za ten stan rzeczy odpowiedzialność. Nie dość, iż wchodzi w rolę mediatora, co w ogóle nie powinno mieć miejsca, to jeszcze jego działania są zwykle skazane na niepowodzenie, ponieważ dokonanie wyboru najczęściej odbywa się czyimś kosztem i uwzględnia wymuszony okolicznościami kompromis.
Dodatkowo, w czasie świąt czy wakacji wracają wspomnienia z poprzednich lat – czasem szczęśliwe, czasem bolesne. Ponieważ jest to czas inny niż wszystkie, czas znaczący, z większą łatwością obrasta on szczególnymi skojarzeniami. U dziecka może np. pojawiać się tęsknota za czasem, gdy rodzina była „pełna”, a zarazem frustracja, iż teraz trzeba dzielić czas, uwagę i uczucia. Z kolei dorośli także mogą doświadczać specyficznych “nawrotów” żałoby po tym, co było, przeżywać na nowo uczucie straty, czy wraz z odnawiającymi się wspomnieniami na nowo mierzyć się z wciąż żywą urazą i bólem po poprzednim związku.
Oczywiście jednak to od postawy dorosłych zależy tu najwięcej, i przez dojrzałe postępowanie mogą oni całkowicie odciążyć dziecku z fałszywego poczucia odpowiedzialności. jeżeli byli partnerzy potrafią ze sobą współpracować, dogadywać się i planować z wyprzedzeniem, sytuacja może być znacznie prostsza. Niestety, często bywa inaczej – nierozwiązane konflikty, zazdrość o nowe związki, czy niechęć do obecnego partnera byłego małżonka stają się przyczyną napięć, a u dzieci nierzadko wręcz stanów lękowych. Myśląc o tej sytuacji, musimy wczuć się w położenie człowieka, który kocha wszystkich uczestników sporu, chce spędzać czas z każdym, ale zostaje uwikłany w dorosłe kłótnie. To okoliczności, w których choćby niewinne pytanie, jak na przykład „Z kim będziesz na Wigilii?” może przerodzić się w emocjonalną pułapkę, jeżeli będzie podszyte chęcią sprawdzenia, “kogo dziecko woli” czy “po której jest stronie”.
Nie można pominąć w ogólnym rozrachunku także wyzwań logistycznych. Ustalenie, kto, kiedy i gdzie spędza czas, wymaga kalendarzy, rozmów i elastyczności. Często obiektywne, zewnętrzne czynniki bardzo mocno ograniczają możliwości ułożenia spraw, co przyczynia się jednocześnie do wzrostu napięcia i eskalacji konfliktów. Nie do pozazdroszczenia jest w tym wszystkim sytuacja dzieci, które często muszą „obskakiwać” dwa domy w Wigilię, dzielić ferie zimowe między rodzicami, jechać na wakacje z jedną rodziną, a potem z drugą. Dla dorosłych oznacza to kompromisy, ale dla dzieci najczęściej, w miejsce odpoczynku, pewien koszt psychiczny czy emocjonalny związany z koniecznością dzielenia czasu, uwagi i serca.
Co może pomóc? Przede wszystkim: planowanie z wyprzedzeniem i otwarta komunikacja. Najlepiej unikać ustaleń w ostatniej chwili, ponieważ emocje i presja wtedy tylko rosną. Warto też rozmawiać z dziećmi – jasno i wprost, ale z empatią. Trzeba dać im przestrzeń do wyrażania emocji i nie wymagać lojalności wobec jednego rodzica kosztem drugiego. Dorośli powinni pamiętać, iż to nie zawody – nie chodzi o to, kto ma dziecko „więcej” czy „lepiej”, tylko o to, by czuło się bezpieczne i kochane. I choć to bywa trudne i wymagające emocjonalnie, warto przemyśleć dopuszczenie scenariuszy, w których dla dobra dziecka rezygnujemy na przykład z przymusu “dzielenia” świątecznych dni, by mogły być one dla dziecka rzeczywiście czasem odpoczynku i wyciszenia.
Pomocna może być także zmiana podejścia do tradycji. Zamiast trzymać się kurczowo dawnych rytuałów, warto tworzyć nowe – takie, które będą pasować do nowej rzeczywistości. Nowa rodzina może mieć własne zwyczaje, własne sposoby spędzania czasu. Elastyczność i otwartość dają większą szansę na to, iż wszyscy- zarówno dorośli, jak i dzieci – odnajdą w tym czasie coś wartościowego. Jednym z takich rytuałów może być np. stworzenie dodatkowego dnia świąt, przesunięcie dat okolicznościowego spotkania, słowem wszystko to, co pozwala świętować, ale w większym spokoju i bez wiecznego “przeciągania liny”. A oryginalność takich rozwiązań może tylko przyczynić się do poczucia, iż rodzina ma obyczaje, która są zupełnie własne, i przez to sprzyjać pogłębianiu więzi.
Na koniec warto przypomnieć: każda rodzina patchworkowa jest inna. To, co sprawdzi się w jednym domu, w innym może nie zadziałać. Liczy się w końcu to, co w sprawie mają do powiedzenia główni zainteresowani. Niektóre dzieci będą cieszyć się z tego, iż dużo się dzieje, iż w święta mogą być w paru różnych miejscach i łączyć ze sobą różne rodzinne światy. Dla innych będzie to z kolei źródłem silnego stresu i zmęczenia. Na pewno bardzo ważne jest, by nie porównywać się do „idealnych” obrazków z reklam i mediów społecznościowych. Najważniejsze jest to, jak my sami potrafimy zbudować bliskość, szacunek i akceptację – choćby jeżeli oznacza to, iż Wigilię trzeba przesunąć o jeden dzień, a wakacje podzielić na dwie części.
Wspólnie spędzane święta czy wakacje, mimo logistycznych trudów, w rodzinach patchworkowych przez cały czas mają wielki potencjał budowania bliskości i tworzenia pięknych wspomnień, a choćby więcej – przez to, iż ich organizacja wymaga ścisłej współpracy, mogą stać się też doskonałym sposobem na budowanie mostów: naukę takiego układanie rzeczywistości, która służy wszystkim elementom tej skomplikowanej układanki.

Zachęcamy do pobrania artykułu poniżej.














