Sposób leczenia dzieci punktem zapalnym w rodzinie. Teściowa wsadza kij w mrowisko

mamadu.pl 1 rok temu
Zdjęcie: Latasz z nimi po lekarzach, to na pewno coś znajdą. Teściowa się wtrąca Fot. 123rf


Kiedyś piło się syrop z cebuli, nosiło kapcie po domu i piło szklankę mleka do każdego śniadania - dlatego, jak twierdzi teściowa Kingi, dzieci nie chorowały. Teraz matki, takie jak jej synowa, biegają po lekarzach i "wynajdują" dzieciom choroby. Młoda mama nie wie, jak bronić się przed atakami mamusi, ponieważ uważa, iż jedynym jej grzechem jest dbanie o zdrowie dzieci.


"Początek roku szkolnego wyglądał u nas standardowo - pierwsze kilka dni dzieci były w szkole, kolejne tygodnie spędziliśmy w domu na zwolnieniach z powodu choroby. Moja wina, iż poprosiłam teściową o pomoc w opiece nad chorymi dziećmi" - pisze od nas Kinga.

Teściowa urządziła Kindze pokaz siły i podważała wszystkie jej metody wychowawcze i sposób prowadzenia domu. "Na początku byłam zadowolona, bo wparowała do mieszkania z siatką produktów na rosół i zabrała się do pracy, ale gwałtownie tego pożałowałam" - wspomina kobieta.

Matka jej męża powiedziała, iż dzieci chorują przez Kingę, bo nie daje im "tłustego" do jedzenia, a jesienią tak właśnie trzeba się odżywiać, a poza tym "prowadza ich po lekarzach i wynajduje choroby". "Dodała nawet, iż dzieci mnie wykorzystują i nie chorują naprawdę, ale chcą się dostosować do matki".

Kinga usłyszała, iż gdyby nie chodziła ciągle po lekarzach, dzieci byłyby zdrowe. A prawdziwy monolog popłynął z ust teściowej, gdy dowiedziała się, iż jej wnukowie spotykają się ze szkolnym psychologiem i logopedą.

"Dostało mi się, iż robię z jej wnuków wariatów. Jej zdaniem dzieciom nic nie jest, dobrze się uczą i nie seplenią, a do specjalistów idzie się, gdy już nie można sobie poradzić i dziecko jest opóźnione. Zarzuciła mi nawet, iż to znęcanie się nad synami i wpędzanie ich w kompleksy, bo zaczną być uważani za nienormalnych w szkole" - tłumaczy Kinga. Nie ukrywa, iż chciało jej się płakać, jak tego słuchała.

W dodatku wypowiedź teściowej była tak agresywna i perswazyjna, iż przez chwilę zaczęła się zastanawiać, czy jest dobrą matką. "Podważyła wszystkie moje kompetencje i doświadczenia, jakie spotkały mnie w rodzicielstwie. Przez kilka kolejnych dni zastanawiałam się, czy ona nie ma racji. Chłopcy rzeczywiście pod opieką babci zdrowieli z godziny na godzinę i żywo opowiadali o szkole. Zniknęły historie o problemach rówieśniczych i trudnościach w lekcjach. Pomyślałam, iż rzeczywiście chyba przesadzam" - zastanawiała się Kinga.

W tym tygodniu chłopcy ruszyli do szkoły i wszystko wróciło do starego rytmu, a mama odetchnęła z ulgą. Choć w jej głowie ciągle jeszcze odbijają się echa monologu teściowej. Kinga żałuje, iż nie postawiła "mamie" jasno granicy, jednak w tamtej chwili bardzo potrzebowała jej pomocy.

Sposoby wychowania dzieci oraz dbania o ich dobrostan w ciągu ostatnich lat bardzo się zmieniły. Wiele "nowości" popartych jest publikowanymi badaniami, inne wynikają ze zmieniającego się dostępu do dobrych specjalistów. Rodzice bardziej niż wcześniej przyglądają się zdrowiu dziecka i reagują przy pierwszych nieprawidłowych objawach. Są bardziej świadomi, iż wcześnie przyniesiona pomoc niweluje negatywne skutki chorób i zaburzeń.

Jednak edukacja w tym zakresie nie powinna dotyczyć tylko rodziców, również starsi opiekunowie dziecka powinni rewidować i uaktualniać swoją wiedzę na temat rodzicielstwa.

Idź do oryginalnego materiału