Wydano zalecenia dla dyrektorów szkół i jednostek samorządowych o działaniach jakie mają być podjęte w przypadku skażenia promieniotwórczego. W obliczu realnego zagrożenia, rząd przygotowuje się na każdy z możliwych scenariuszy. Czy mamy się czego obawiać?
Jak będzie wyglądała ewentualna dystrybucja tabletek z jodkiem potasu dla ludzi?
Do tego celu zaangażowano szkoły, a dokładniej mówiąc dyrektorów placówek. To oni w przypadku alarmu, będą odpowiedzialni za dystrybucję tabletek. Według nieoficjalnych informacji na zażycie jodku potasu mamy około 6 godzin od momentu potwierdzenia zagrożenia. Środek ten ma uchronić nas przed negatywnym działaniem promieniowania i zapobiec wystąpieniu szkodliwych efektów.
Niektórzy słyszą, iż na taką dystrybucję będą mieli sześć godzin od ogłoszenia alarmu, choć nie ma pewności, czy procedura wszędzie będzie taka sama – wyjaśniał Marek Pleśniar, szef biura Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Kadry Kierowniczej Oświaty, w rozmowie z „Rzeczypospolitą”
Niektóre ze szkół dostały już szczegółowe wytyczne na wypadek wystąpienia zagrożenia.
Dystrybucja tabletek z jodkiem potasu do wszystkich jednostek terytorialnych w Polsce, celem szybszego wdrożenia ewentualnych procedur związanych z incydentami nuklearnymi, jest standardowym postępowaniem, zgodnym z przepisami – i za to akurat rządzących można pochwalić. Ryzyko wykorzystania tych procedur jest co prawda niewielkie, ale należy być przygotowanym na wszystkie okoliczności” – wyjaśnia w mediach społecznościowych lek. Szymon Suwała, specjalista endokrynologii, obesitolog.
Kilka dni wcześniej zostało również wydane oświadczenie Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji w kwestii dystrybucji tabletek z jodkiem potasu.
W ramach działań z zakresu zarządzania kryzysowego i ochrony ludności, w związku z informacjami medialnymi dotyczącymi walk w rejonie Zaporoskiej Elektrowni Atomowej, w ubiegłym tygodniu do komend powiatowych Państwowej Straży Pożarnej przekazano tabletki zawierające jodek potasu” – czytamy w oświadczeniu.
Czy mamy się czego obawiać?
Cała sytuacja związana jest z rosyjską okupacją Zaporoskiej Elektrowni Atomowej. Ludzie obawiają się skutków, które mogą wystąpić w razie awarii elektrowni. Państwowa Agencja Atomistyki na bieżąco monitoruje pomiary radioaktywności nad naszym terytorium i uspokaja, iż nie ma powodów do paniki.
Z informacji, które otrzymujemy z administracji rządowej, wynika, iż ryzyko wystąpienia zdarzenia radiacyjnego jest minimalne. Jednak należy się do niego wcześniej przygotować – podkreśla zastępca rzecznika stołecznego ratusza Jakub Leduchowski.
Do tej pory najwyższe odczyty radiacyjne odnotowywano w stacjach w Gdyni, Lublinie i Krakowie. Jednak nie zagrażają one zdrowiu i życiu mieszkańców. Nie ma więc potrzeby zaopatrywania się „na zapas” w jodek potasu. Takie działania zauważono w ostatnich dniach. Niektóre osoby starają się zdobyć preparat na własną rękę.
Eksperci podkreślają, iż niewłaściwe przyjmowanie jodku potasu może wywołać skutki uboczne takie jak zapalenie tarczycy.
Zapalenie tarczycy może wiązać się z nagłym wystąpieniem nadczynności tarczycy, a nadczynność tarczycy może spowodować nasilone zaburzenia kardiologiczne – przede wszystkim migotanie przedsionków. Zaburzenia kardiologiczne z kolei mogą prowadzić choćby do udaru mózgu. Taki przebieg zdarzeń może wystąpić zwłaszcza u osób z obecnością guzków tarczycy i utajoną nadczynnością, a wole guzowate jest bardzo częstym i nie zawsze rozpoznanym schorzeniem wśród mieszkańców całej Europy – wyjaśnia prof. Królicki. – A więc przyjmowanie tego leku na własną rękę, bez nadzoru i w nieodpowiedniej dawce, jest dużym zagrożeniem dla zdrowia – dodaje konsultant krajowy w dziedzinie medycyny nuklearnej.
Przyjmowanie tego preparatu jest uzasadnione tylko w przypadku potwierdzenia wystąpienia promieniowania jonizującego. Zażywany jest przede wszystkim po to, aby w przyszłości uchronić nas przed rozwojem nowotworu tarczycy.
Jodek potasu powinien być przyjęty w ustalonej dawce, która zależy od wieku, na kilka-kilkanaście godzin przed wystąpieniem skażenia radioaktywnym jodem – tłumaczy prof. Leszek Królicki, konsultant krajowy w dziedzinie medycyny nuklearnej, kierownik Zakładu Medycyny Nuklearnej WUM.