Rzadka choroba na Pomorzu. Stwierdzono 5 przypadków

upday.com 3 godzin temu
Zdjęcie: fot. Pexels


Pięciu mieszkańców powiatu nowodworskiego trafiło w ostatnim czasie do szpitala z objawami charakterystycznymi dla tzw. choroby Zalewu Wiślanego - poinformował w czwartek pomorski sanepid.


W czwartek po południu w Pomorskim Urzędzie Wojewódzkim odbyła się konferencja prasowa w sprawie wystąpienia przypadków podejrzenia choroby Zalewu Wiślanego.

Aneta Bardon z wojewódzkiej stacji sanitarno-epidemiologicznej w Gdańsku poinformowała, iż w ostatnim czasie pięciu mieszkańców powiatu nowodworskiego zachorowało po spożyciu znacznej ilości ryb złowionych w Zalewie Wiślanym. Osoby te trafiły do szpitala z objawami takimi jak: bóle mięśni, ciemne zabarwienie moczu oraz cechy niewydolności nerek, które są charakterystyczne dla tzw. choroby Zalewu Wiślanego.

Jak tłumaczyła Bardon, choć choroba Zalewu Wiślanego znana medycynie od 100 lat, nie ma przypisanego kodu ICD-10 i nie jest powszechnie opisywana w podręcznikach. Lekarze zidentyfikowali związek między objawami pacjentów a przypadkami znanymi z lat 30. XX wieku, kiedy to odnotowano kilkaset zachorowań po spożyciu ryb z Zalewu Wiślanego.

"Cztery z pięciu hospitalizowanych osób opuściły już szpital, piąta dochodzi do zdrowia. Nie stwierdzono u tych osób zagrożenia życia" - powiedział dyrektor wydziału zdrowia w PUW dr Jerzy Karpiński.

Zbadają ryby

Wojewoda Pomorska i Wojewoda Warmińsko-Mazurski we współpracy z Głównym Inspektorem Sanitarnym koordynują działania podległych służb. Pobrano próbki wody z Zalewu Wiślanego. Ryby (świeże i mrożone) przekazano do badania w Państwowym Instytucie Weterynarii - PIB w Puławach. Wyniki badań wody oraz toksykologicznych ryb będą znane w ciągu kilku tygodni.

Główny Inspektorat Sanitarny poinformował, iż do czasu uzyskania wyników badań, mając na uwadze bezpieczeństwo zdrowotne społeczeństwa - prewencyjnie do 31 maja 2025 r. - zaleca się ograniczenie spożywania dużych ilości flądry i węgorzy pochodzących z połowów z Zalewu Wiślanego.

PAP

Idź do oryginalnego materiału