Jak to oceniacie?
Z jednej strony zrozumiałe – podpinamy się pod temat, o którym mówi cały świat. Sporo osób zwraca jednak uwagę, albo nie ma odpowiedzi na pytanie czy przesyłki np. z Aliexpress mogą przywieźć wirusa (odp. nie mogą, albo są na to bardzo małe szanse). Z drugiej strony to może być ta paskudna strona marketingowego kurewstwa, żeby jechać po tragedii i jednak wykazywać się totalnym brakiem empatii. Bo może dla niektórych koronawirus to clickbajtowy tytuł, dla innych to umierający najbliżsi, horror w szpitalach i poczucie stanu zagrożenia.
Czasem w taką minę można wdepnąć przez przypadek. Np. tuż po tsunami w Tajlandii (setki tys. ofiar) pojawiały się zaplanowane wcześniej reklamy zegarków wodoodpornych i z bryzgami fal w tle i z jakimś hasłem, które można było różnie interpretować – słabe, ale zaplanowane wcześnie reklamy prasowe trudno cofnąć.
Parę dni temu Jędrzejczyk w grafice przed walką ze swoją chińską przeciwniczką zakpiła z koronawirusa (na przeróbce plakatu zapowiadającego walkę Jędrzejczyk była w masce przeciwgazowej) – też strzał kulą w płot – oburzenie i skandal gotowy.
Nawet z pozoru zabawne nawiązania mogą okazać się niebezpieczne. Brand24 zrobił jakiś czas temu materiał promo nawiązujący i parodiujący Pablo Escobara, ale gwałtownie usunęli, bo dostali sygnał, iż jednak „śmieszny filmik” który promuje produkt, może trafić również do potencjalnych klientów w Kolumbii, a tam wciąż jednak sporo rodzin ofiar, które zginęły w wyniku działalności tego narkotykowego barona.
Sęk w tym, iż nie ma jasno wytyczonej granicy, humoru i zabawy z taką formą – przecież żartów i nawiązań związanych z drugą wojną światową jest sporo. O ile łatwiej takimi nawiązaniami funkcjonować w przestrzeni rozrywkowej (komedie, kabaret itp) to w komunikacji marketingowej trzeba być bardzo ostrożnym, zwłaszcza, iż temat może być też pożywką dla konkurencji, która może wzniecać pożar.
Kierować się trzeba więc jednak wyczuciem, zwłaszcza w komunikacji marketingowej, nie zamykać się jednak w klatce politycznej poprawności bo są przecież marki „rebel” z odważną komunikacją i umieć balansować na granicy – co też jest sztuką.
Słuchając k-popu jestem ciekaw waszych komentarzy o akcji go2sleep – post jeszcze wisi.