– Nie ma tu kasy fiskalnej ani czytnika, a otwarci jesteśmy 24 godziny na dobę. Jak któryś z panów będzie chciał przepraszać małżonkę, może rwać choćby w środku nocy – śmieje się Grzegorz Guzik, rolnik z gminy Marcinowice. Już po raz trzeci obsiał przykopalniany ugór słonecznikami. Akcja jest dedykowana chorym dzieciom i ma wspomóc prowadzone na ich leczenie zbiórki.
Ze Świdnicy trzeba pokonać około 11-kilometrową trasę przez Jagodnik, Miłochów i Gogołów, a później kierować się z miejscowości Wirki na Wiry, mając przed oczami malowniczy masyw Ślęży. Kilkaset metrów za miejscowością należy minąć przydrożną, pięknie odremontowaną kapliczkę i skręcić w kierunku kopalni magnezytu. Tuż za zakrętem widać je w w całej okazałości. – Troszkę rosną niemarketingowo, ale taka natura słonecznika, iż podąża za słońcem i od głównej drogi prawie ich nie widać. Ale tutaj prezentują się pięknie – pokazuje pan Grzegorz.
Na pomysł, by zagospodarować fragment nieużytku przy kopalni, wpadł trzy lata temu. – Od zawsze brałem udział w aukcjach i licytacjach na cele charytatywne i tak narodził się pomysł, by pomóc w zbiórkach na leczenie chorych dzieci. W tym roku zgłosili się do mnie rodzice Olusi Ślęzak, bardzo ciężko chorej dziewczynki, na leczenie której potrzebna jest niewyobrażalna kwota – mówi rolnik.
Aleksandra Ślęzak ma 5 lat i cierpi na atypowy zespół Retta. Dziewczynka z rozwijającego się książkowo dziecka stała się osobą głęboko niepełnosprawną. Przestała mówić, kontaktować się z otoczeniem, pojawiły się napady padaczki. – To okropna, wyniszczająca choroba neurodegeneracyjna, która odbiera dziewczynkom umiejętności kawałek po kawałku, wyniszcza organizm, powoduje głęboką niepełnosprawność w każdej dziedzinie życia – opisuje ojciec Oli.
– Zanika mowa, posługiwanie się rączkami, chodzenie, wpływa na układ oddechowy, pojawiają się wyładowania epileptyczne, które są ciężkie do opanowania pomimo podawania leków. To wszystko niestety stało się naszą nową rzeczywistością – córeczka opuszcza nas powoli dzień po dniu. Ataki padaczki szarpią ciałem naszego ukochanego dziecka, a my w rozpaczy bezradnie czekamy na ich ustanie… – opisują rodzice. Ratunkiem może być nierefundowany lek, którego cena sięga 10 milionów złotych. Na razie rodzicom udało się zebrać 530 tysięcy złotych.
– Proszę, zbierajcie słoneczniki, przyjeżdżajcie na sesje fotograficzne i jeżeli możecie, wesprzyjcie Olusię – apeluje Grzegorz Guzik, dodając, iż nikt tu nikogo nie rozlicza, a datki są dobrowolne.
Można je wpłacać na siepomaga.pl/olusia
Słoneczniki będą kwitły jeszcze przez około 3-4 tygodnie.
Agnieszka Szymkiewicz



