Rolnik sieje słoneczniki dla chorych dzieci. Piękne pole czeka w Wirkach [FOTO]

swidnica24.pl 15 godzin temu

Nie ma tu kasy fiskalnej ani czytnika, a otwarci jesteśmy 24 godziny na dobę. Jak któryś z panów będzie chciał przepraszać małżonkę, może rwać choćby w środku nocy – śmieje się Grzegorz Guzik, rolnik z gminy Marcinowice. Już po raz trzeci obsiał przykopalniany ugór słonecznikami. Akcja jest dedykowana chorym dzieciom i ma wspomóc prowadzone na ich leczenie zbiórki.


Ze Świdnicy trzeba pokonać około 11-kilometrową trasę przez Jagodnik, Miłochów i Gogołów, a później kierować się z miejscowości Wirki na Wiry, mając przed oczami malowniczy masyw Ślęży. Kilkaset metrów za miejscowością należy minąć przydrożną, pięknie odremontowaną kapliczkę i skręcić w kierunku kopalni magnezytu. Tuż za zakrętem widać je w w całej okazałości. – Troszkę rosną niemarketingowo, ale taka natura słonecznika, iż podąża za słońcem i od głównej drogi prawie ich nie widać. Ale tutaj prezentują się pięknie – pokazuje pan Grzegorz.

Na pomysł, by zagospodarować fragment nieużytku przy kopalni, wpadł trzy lata temu. – Od zawsze brałem udział w aukcjach i licytacjach na cele charytatywne i tak narodził się pomysł, by pomóc w zbiórkach na leczenie chorych dzieci. W tym roku zgłosili się do mnie rodzice Olusi Ślęzak, bardzo ciężko chorej dziewczynki, na leczenie której potrzebna jest niewyobrażalna kwota – mówi rolnik.

Aleksandra Ślęzak ma 5 lat i cierpi na atypowy zespół Retta. Dziewczynka z rozwijającego się książkowo dziecka stała się osobą głęboko niepełnosprawną. Przestała mówić, kontaktować się z otoczeniem, pojawiły się napady padaczki. – To okropna, wyniszczająca choroba neurodegeneracyjna, która odbiera dziewczynkom umiejętności kawałek po kawałku, wyniszcza organizm, powoduje głęboką niepełnosprawność w każdej dziedzinie życia – opisuje ojciec Oli.

Zanika mowa, posługiwanie się rączkami, chodzenie, wpływa na układ oddechowy, pojawiają się wyładowania epileptyczne, które są ciężkie do opanowania pomimo podawania leków. To wszystko niestety stało się naszą nową rzeczywistością – córeczka opuszcza nas powoli dzień po dniu. Ataki padaczki szarpią ciałem naszego ukochanego dziecka, a my w rozpaczy bezradnie czekamy na ich ustanie… – opisują rodzice. Ratunkiem może być nierefundowany lek, którego cena sięga 10 milionów złotych. Na razie rodzicom udało się zebrać 530 tysięcy złotych.

Proszę, zbierajcie słoneczniki, przyjeżdżajcie na sesje fotograficzne i jeżeli możecie, wesprzyjcie Olusię – apeluje Grzegorz Guzik, dodając, iż nikt tu nikogo nie rozlicza, a datki są dobrowolne.

Można je wpłacać na siepomaga.pl/olusia

Słoneczniki będą kwitły jeszcze przez około 3-4 tygodnie.

Agnieszka Szymkiewicz

1 z 4
Idź do oryginalnego materiału