Argument Rosemonda jest nie dość, iż absurdalny, to jeszcze zadziwiający u psychologa dziecięcego. Otóż zdaniem tego eksperta dorośli nie powinni przybijać z dziećmi piątek, ponieważ… dziecko nie jest równe dorosłemu.
"Nie uderzę w podniesioną dłoń osoby, która nie jest mi równa, a równym jest ktoś powyżej 21 roku życia, wyemancypowany, zatrudniony i zarabiający na własny rachunek" – napisał 74-letni psycholog w felietonie dla Omaha World Herald. "Przybicie piątki NIE jest adekwatne między lekarzem i pacjentem, sędzią i oskarżonym, prezydentem Stanów Zjednoczonych i osobą, która nie jest wystarczająco dorosła, aby głosować (a adekwatnie między prezydentem USA i kimkolwiek, jeżeli o to chodzi), pracodawcą i pracownikiem, rodzicem i dzieckiem, dziadkiem i wnukiem".
Dziecko powinno znać swoje miejsce w hierarchii
W dalszej części felietonu Rosemond wyjaśnia, iż szacunek dla dorosłych jest istotny dla rozwoju charakteru dziecka, a przybijanie piątek jest okazywaniem braku szacunku.
"Dziecko, któremu pozwala się na przybijanie piątki z dorosłym, otrzymuje milczące przyzwolenie na traktowanie tego dorosłego jak równego sobie. Nie dziw się więc, jeżeli przybijasz piątki ze swoim dzieckiem, iż ono często odzywa się do ciebie, jakbyście byli sobie równi" – pisze dziennikarz/psycholog dziecięcy (sic!).
Artykuł w końcu usunięto ze strony internetowej gazety, ale internet nie zapomina, a Twitter nie ma litości. Na reakcje nie trzeba było długo czekać, komentujący nie zostawili na "ekspercie" suchej nitki:
"To jest naprawdę jedna z najdziwaczniejszych rzeczy, jakie kiedykolwiek przeczytałem w OWH. Jest też zabawna. I bardzo dołująca".
"Moim osobistym celem na ten dzień było odpowiadać na maile, ale teraz to jest przybijanie piątki z każdym dzieckiem, które widzę".
"Czytałem, czekając na satyryczną puentę, która nigdy nie nadeszła. To jest takie dziwaczne!".
"To bardzo inspirujące. Nie będę już nigdy ściskać dłoni zrzędliwych starych białych kolesi, bo boję się, iż mogłabym w ten sposób dać im do zrozumienia, iż żywię do nich jakikolwiek szacunek".
Nie ważne jak, ważne, żeby mówili
To zresztą niejedyna kuriozalna i kontrowersyjna opinia, którą wygłosił ten psycholog dziecięcy. Jest on też zdania, iż ADHD nie istnieje, a rodzice powinni powrócić do autorytarnego stylu rodzicielstwa. Przypomnijmy, iż ten styl wychowania został już dawno określony jako najbardziej szkodliwy z czterech głównych nurtów rodzicielskich, wytypowanych przez psycholożkę kliniczną Dianę Baumrind.
Konserwatywne prowokacje Rosemonda być może służą mu do zdobywania rozgłosu. A może sam był wychowywany przez autorytarnych rodziców i teraz, kiedy sam jest starym człowiekiem, przez cały czas szuka uwagi i chce być usłyszany, czyli otrzymać te wszystkie potrzebne do zdrowego rozwoju rzeczy, których oni odmawiali mu w dzieciństwie?
Przybij piątkę, kolego, takich jak ty jest wielu, na szczęście współcześni rodzice wybierają styl autorytatywny zamiast autorytarnego, więc jest szansa, iż będzie ich z każdym rokiem mniej.
Przybij dziecku piątkę!
Wyniki badań przeprowadzonych na Uniwersytecie Kalifornijskim w Berkeley wykazały, iż zwycięskie drużyny NBA to te, które na początku sezonu rozgrywek przybijały najwięcej piątek. Podobne rezultaty przyniósł eksperyment przeprowadzony wśród uczniów, którego wyniki opublikowano w czasopiśmie Frontiers in Psychology.
Uczniów podzielono na trzy grupy, w jednej z nich motywowano uczniów, chwaląc ich cechy (np. "Jesteś bystry!"), w drugiej zwracano uwagę na ich starania ("Ciężko pracowałeś"), a w trzeciej przybijano piątki. I to ta ostatnia grupa okazała się najbardziej zmotywowana. Więc dalej, rodzicu, nauczycielu, nie ględź dziecku niczym Rosemond, tylko przybij mu piątkę!