– Trzeba zmienić podejście do monitorowania zdarzeń niepożądanych. Dziś są, niestety, traktowane przez pracowników podmiotów leczniczych jako z jednej strony przymusowe, dodatkowe działanie biurokratyczne, a z drugiej – dające poczucie, iż się informuje – stwierdził dyrektor szpitala i poseł Krzysztof Bojarski, sugerując, aby powiązać rzetelne raportowanie z pewną formą „bezkarności”.
Niezależnie od wielkości szpitala zaraportowana liczba zdarzeń niepożądanych poniżej 50 nie odzwierciedla rzeczywistej sytuacji panującej w szpitalu – a tyle zgłoszeń podaje 60 proc. badanych podmiotów – pisaliśmy o tym w tekście „Wiemy, iż nic nie wiemy (o zdarzeniach niepożądanych)”.
O tym, jak to poprawił, było w Sejmie podczas posiedzenia Podkomisji stałej do spraw organizacji ochrony zdrowia – mówiono o postępie wdrażania rozwiązań wynikających z ustawy z 16 czerwca 2023 r. o jakości w opiece zdrowotnej i bezpieczeństwa pacjenta, w szczególności wskaźników jakości opieki zdrowotnej oraz działalności Centrum Monitorowania Jakości w Ochronie Zdrowia.
Na monitorowanie zdarzeń niepożądanych zwrócił uwagę zastępca przewodniczącego podkomisji, dyrektor Samodzielnego Publicznego Zakładu Opieki Zdrowotnej w Łęcznej, chirurg ogólny i poseł Koalicji Obywatelskiej Krzysztof Bojarski.
Zaproponował pewne rozwiązanie.
– Wydaje mi się, iż trzeba trochę zmienić podejście do monitorowania tych zdarzeń. Dziś są, niestety, traktowane przez pracowników podmiotów leczniczych jako z jednej strony przymusowe, dodatkowe działanie biurokratyczne, a z drugiej – dające poczucie, iż się informuje – przyznał Bojarski, sugerując, aby powiązać rzetelne raportowanie z pewną formą „bezkarności”.
Stwierdził, iż chodzi o łagodniejsze traktowanie błędów, także finansowo.
– Tak, aby zachęcić do raportowania, a w konsekwencji do wyciągania wniosków i poprawiania jakości.
Fragment posiedzenia poniżej.










