Czego dotyczy sprawa: 10-letni syn pani Magdy w niedzielę uderzył się w głowę o utwardzoną ścieżkę. Chłopiec sygnalizował problemy z pamięcią, więc kobieta pojechała z dzieckiem na SOR Szpital Miejskiego im. Św. Wincentego a Paulo w Gdyni. - Wyszedł do nas pracownik szpitala i powiedział: "Dobrze, iż jesteście, natomiast my nie udzielimy wam pomocy, bo nie ma kto tej pomocy udzielić" - relacjonowała kobieta w rozmowie z RMF FM. - Jak to jest możliwe, iż jesteśmy w szpitalu w dużym mieście i nie ma kto zająć się dzieckiem, które doznało urazu głowy? - dodała.
REKLAMA
Co wydarzyło się potem: Pielęgniarka przekazała, iż kobieta i chłopiec mogą poczekać na karetkę do szpitala do Wejherowa, nie była jednak w stanie doprecyzować, kiedy taki transport byłby możliwy. Ostatecznie mama 10-latka sama zawiozła chłopca do szpitala w Gdańsku, gdzie został przebadany. Okazało się, iż uderzenie w głowę nie spowodowało uszkodzenia czaszki lub mózgu.
Zobacz wideo Elon Musk śmieszkuje z obrzezania, które może zapobiec rozprzestrzenianiu się wirusa HIV
Wyjaśnienia szpitala: - Poinformowaliśmy [matkę - red.], iż tego dnia, niestety, nie mamy na Szpitalnym Oddziale Ratunkowym chirurga dziecięcego, który mógłby zbadać dziecko. Poinformowaliśmy również, iż jest taka możliwość, żeby zamówić karetkę i przewieźć dziecko do szpitala w Wejherowie (...). Mama odmówiła, podziękowała i oddaliła się - mówi RMF FM Małgorzata Pisarewicz, dyrektor ds. komunikacji społecznej i promocji spółki Szpitale Pomorskie. - Czasem zdarzają się takie sytuacje ze względu na bardzo małą liczbę lekarzy z zakresu chirurgii dziecięcej. Są sytuacje losowe, gdzie tego chirurga dziecięcego po prostu nie ma. Ubolewamy nad tym i możemy mamę przeprosić - dodała rzeczniczka.
Reakcja NFZ: Pomorski Oddział Wojewódzki Narodowego Funduszu Zdrowia zwrócił się do szpitala z prośbą o wyjaśnienia. Sprawę będzie badał też Rzecznik Praw Pacjenta.
Czytaj również: Atak na pracowników szpitala w Legnicy. Dziewięć osób rannych. "Skandaliczny i bulwersujący incydent"Źródło: Rmf24.pl