Przypadkowe odkrycie może zrewolucjonizować leczenie choroby Parkinsona. „Ta historia jest tak szalona, iż trudno w nią uwierzyć”

news.5v.pl 15 godzin temu
Onet

Materiał archiwalny

Wolfgang Oertel jest w tej chwili skłonny do mówienia w samych superlatywach. „Nigdy wcześniej”, „całkowicie zaskoczony”, „na początku nie mogłem w to uwierzyć” — to zdania, które wypowiada na temat odkrycia. 75-letni Oertel, niegdyś dyrektor kliniki neurologii w Marburgu, jest ekspertem w dziedzinie choroby Parkinsona. To schorzenie charakteryzujące się zaburzeniami ruchu, drżeniem, spowolnieniem, depresją i problemami z równowagą.

Lekarz spędził połowę swojego życia, badając tę chorobę, jest przewodniczącym Sieci Kompetencji Parkinsona, rzecznikiem Niemieckiej Grupy Badawczej Parkinsona i członkiem Naukowej Rady Doradczej Funduszu Parkinsona. A teraz ten człowiek, który doświadczał poszukiwania terapii i związanych z tym nadziei oraz rozczarowań przez ponad 40 lat, mówi: — Nie doświadczyłem tego w całym moim życiu zawodowym.

„Szalona historia”

Oertel być może znalazł sposób na powstrzymanie wczesnych stadiów choroby Parkinsona — choć jest kilka znaków zapytania. — Ta historia jest tak szalona, iż nie można w nią uwierzyć — mówi Lars Timmermann, jego sukcesor w Marburgu i prezes Niemieckiego Towarzystwa Neurologicznego.

A było to tak: niecałe dwa lata temu Wolfganga Oertela odwiedził pacjent jego kolegi Michaela Struppa, eksperta od zawrotów głowy w Szpitalu Uniwersyteckim w Monachium. Mężczyzna był częścią grupy badawczej osób z zaburzeniami snu.

Osoby cierpiące na ten zespół nie są w stanie przetwarzać snów, leżąc nieruchomo, zamiast tego rzucają się i dziko kopią. Mężczyzna od pewnego czasu skarżył się na zawroty głowy i Strupp przepisał mu aminokwas o nazwie acetylo-DL-leucyna. Nie tylko pomogło to w zawrotach głowy, ale również zaburzenia snu nagle zniknęły.

Highwaystarz-Photography / istock

Choroba Parkinsona

Zaburzenia snu i dopamina

Zwróciło to uwagę doktora Struppa, ponieważ osoby z zaburzeniami snu mają 130-krotnie większe ryzyko zachorowania na chorobę Parkinsona. W obu przypadkach osoby dotknięte chorobą cierpią na niedobór dopaminy. Neuroprzekaźnik ten jest wytwarzany w obszarze mózgu, w którym planowane i inicjowane są ruchy. Chodzenie, chwytanie, pisanie na klawiaturze. Wszystko to zaczyna się w tak zwanej istocie czarnej, obszarze, w którym komórki nerwowe są tracone w chorobie Parkinsona z powodów, które nie są jeszcze zrozumiałe.

Strupp skontaktował się ze swoim kolegą Oertelem, który — co najmniej tak samo zaskoczony — skontaktował się z kliniką w Marburgu: poprosił ich o zmierzenie poziomu dopaminy u mężczyzny, który to poziom wcześniej był niepokojąco niski. I rzeczywiście, powrócił on do „zdrowego” poziomu.

Dla pewności lekarze sprawdzili również aktywność mózgu pacjenta — i zlecili jej analizę naukowcom z holenderskiego Uniwersytetu w Groning, którzy nic nie wiedzieli o odkryciach. Tam również okazało się, iż aktywność mózgu uległa normalizacji.

„Wspaniała rzecz”

Zaledwie kilka miesięcy później lekarze zaobserwowali dokładnie takie same wyniki u innego pacjenta. — To coś więcej niż zbieg okoliczności — mówi Timmermann. I podaje możliwe wyjaśnienie. Aminokwas ten, jak twierdzi, wzmacnia komórki. Optymalizuje metabolizm energetyczny — i najwyraźniej zapewnia regulację poziomu dopaminy. jeżeli udałoby się to osiągnąć u pacjentów z chorobą Parkinsona we wczesnych stadiach, postęp choroby mógłby zostać zatrzymany lub złagodzony.

Odkrycia były wystarczające, aby lekarze zgłosili przypadki do specjalistycznego czasopisma „Nature Communication”, gdzie zostały opublikowane. Według Niemieckiego Centrum Chorób Neurodegeneracyjnych (DZNE), w samych Niemczech żyje co najmniej 200 tys. osób cierpiących na chorobę Parkinsona. Po chorobie Alzheimera jest to najczęściej występująca demencja. Liczba zachorowań rośnie: na całym świecie wzrosła ona z 2,5 mln w 1990 r. do około 6,1 mln w 2016 r.

Dlatego też lekarze pracują w tej chwili nad badaniem fazy III, badaniem klinicznym, które przetestuje skuteczność aminokwasu zgodnie ze wszystkimi zasadami nauk medycznych.

Mimo całego entuzjazmu wiele pytań pozostaje bez odpowiedzi: jacy pacjenci zareagują na to leczenie? Czy są jakieś skutki uboczne? Jak efekt różni się u mężczyzn i kobiet? Ale Timmermann mówi też: — Jestem naprawdę pewny siebie. Tak musiano się czuć, gdy po raz pierwszy odkryto antybiotyki. I dodaje coś jeszcze. — Wspaniałą rzeczą jest to, iż nie mamy do czynienia z absurdalnie drogim przeciwciałem.

Idź do oryginalnego materiału