Przeszłość w nowym związku. Jak nieść swój bagaż emocjonalny?

fundacjamatuzalem.pl 3 tygodni temu

Wchodzenie w nowy związek to nie tylko akt odwagi i nadziei, ale także proces konfrontacji z własną przeszłością. Zwłaszcza wtedy, kiedy mówimy o rodzinach patchworkowych – związkach, w których jedna lub obie strony mają dzieci z poprzednich relacji – temat ten nabiera szczególnej głębi i ważności. Przeszłość nie znika przecież wraz z końcem poprzedniego związku; przeciwnie, jest obecna, często nieświadomie, w zachowaniach, oczekiwaniach i lękach, powodując niekiedy sporo zamieszania i niezrozumienia.. Jak więc konstruktywnie wnieść swoją historię w nową relację, zwłaszcza jeżeli chcemy budować zdrową rodzinę patchworkową?

Każdy człowiek niesie coś, co moglibyśmy określić jako “bagaż emocjonalny” – zbiór doświadczeń z przeszłości, zarówno tych bolesnych, jak i budujących, wpływających w ten czy inny sposób na to, jak funkcjonujemy w teraźniejszości. Mówiąc konkretniej, w kontekście relacji międzyludzkich mogą to być na przykład przekonania o sobie i innych, wzorce reagowania, sposoby radzenia sobie z konfliktem, a także niewypowiedziane lęki, żale czy niezakończone sprawy z poprzednich związków.

W przypadku osób, które przeszły przez rozwód, zdradę czy wyjątkowo trudną relację, ten bagaż może szczególnie ciążyć – być wypełniony bólem, urazą czy lękiem. Ciężar ten oczywiście odczuwalny może być w wielu codziennych sytuacjach, ale w rodzinach patchworkowych dochodzi do tego jeszcze szereg wyzwań związanych z koniecznością sprostania nowym rolom, jak np. rola macochy czy ojczyma. Obecność dzieci z poprzedniego związku oznacza także zwykle obecność byłych partnerów, z którymi utrzymuje się kontakt w sprawach wychowawczych. Wszystko to stawia nas przed zadaniami związanymi z integracją całego układu, a także zintegrowania w sobie samych owych przeszłych trudnych wydarzeń i doświadczeń, żeby “nie wchodziły nam w drogę”.

Przeszłość wpisana w początek

Wchodząc w nową relację, człowiek często pragnie „zacząć od nowa”. To naturalne – chcemy porzucić to, co bolało, i otworzyć się na coś lepszego. Jednak często taki nowy początek wiąże się z psychologicznie szkodliwą, a poza tym po prostu nierealną próbą wymazania przeszłości. Wszystko to, co się wydarzyło, zostaje z nami, jakkolwiek taka myśl może być trudna – nie w tym sensie, iż dalej będzie nam zagrażać czy nas ranić, ale iż jako część historii przez cały czas składa się na nasz wyjątkowy los i tożsamość.

Bardzo istotne jest wobec tego zrozumienie, iż rozwój nie polega na zaprzeczaniu temu, co było, ale na integrowaniu tego z obecną rzeczywistością, na znalezieniu dla przeszłości adekwatnego miejsca. W praktyce oznacza to konfrontację z rzeczywistością – zrozumienie tego, co się stało, przeżycie straty, ale też nazwanie i docenienie tego, czego poprzednia relacja nas nauczyła. Zwłaszcza świadomość zranień jest tu bardzo istotna. Pragnienie uniknięcia bólu w nowej relacji może prowadzić nas do przyjmowania różnego rodzaju strategii obronnych, aby czarny scenariusz się nie powtórzył. Strategie te zaś są bardzo często “nie na temat”, ponieważ pochodzą z naszego sposobu odnoszenia się do innej osoby, wobec której, niestety, nierzadko żywimy urazę. Dla nowego partnera czy partnerki wiele z naszych reakcji i zachowań może być niezrozumiałych – to, co działało w starym układzie, może przynosić kompletnie inne rezultaty w nowym, bo po prostu mamy do czynienia z innym człowiekiem.

Wobec tego, wchodząc w nową relację warto zadać sobie pewne określone pytania, uświadamiające nasz sposób bycia w związku i odnoszenia się do drugiej osoby. Mogą brzmieć one na przykład tak: czy unikam konfrontacji? Czy trudno jest mi wyrażać swoje uczucia? Czy łatwo wpadam w gniew? Dlaczego? Czy w poprzednim związku doświadczałem czegoś, co na to wpłynęło? Jakie mam oczekiwania wobec partnerki/partnera, a jakie wobec siebie (na przykład, żeby nigdy nie stracić cierpliwości)? – i tak dalej. Może się okazać, iż w poprzedniej relacji “nauczyliśmy się” różnego rodzaju nieprzystosowawczych strategii, sposobów postępowania, które dłużej nie zdają już egzaminu.

Dopiero gdy rozpoznamy i zaakceptujemy własne schematy, możemy świadomie reagować, zamiast powielać stare wzorce.

Transparentność a nadmiarowość – jak dzielić się swoją historią

W nowym związku warto być szczerym co do swojej przeszłości, ale równie ważne jest, by nie przeciążyć drugiej strony własnymi trudnymi emocjami i doświadczeniami. Celem jest przecież wzięcie za nie odpowiedzialności i takie działanie, które spowoduje, iż nie będą one rzutowały w istotny sposób na obecną więź. Szczerość nie oznacza opowiadania w detalach o każdym konflikcie z byłym partnerem, ale raczej ogólną postawę otwartości i bliskości. Dążenie do zdawania relacji ze wszystkiego, co się działo, i co się wobec tego czuje, może być wręcz trudne do przyjęcia przez drugą stronę, i ostatecznie szkodliwe dla relacji. Chodzi tu raczej o gotowość do mówienia o tym, co nas ukształtowało, co jest dla nas trudne, i jakie mamy potrzeby.

Zdania typu: „Po rozwodzie trudno mi zaufać, ale chcę nad tym pracować” są znacznie bardziej konstruktywne niż: „Mój były był okropny, więc teraz nie licz, iż łatwo mi będzie ci zaufać”. Zauważyć tu warto przyjmowanie perspektywy “ja”: zaznaczają się w niej wola przyjęcia swoich uczuć jako własnych, a nie powodowanych przez jakąś zewnętrzną siłę (czyli byłych partnerów), oraz troska o rozwijającą się przyszłość. To nie znaczy, iż ponosi się winę za złe rzeczy, które nas spotkały, ale iż jest się gotowym do przepracowania własnego cierpienia tak, by wyciągnąć z niego lekcje i ustrzec się przed przypisywaniem drugiemu człowiekowi intencji i cech, których wcale nie posiada.

Warto tu wspomnieć o psychicznym mechanizmie przeniesienia. Polega ono właśnie na tym, iż dawne doświadczenia relacyjne przekładamy na nowe historie. Dokonujemy pewnej identyfikacji – podświadomie zakładamy, iż treść danej sytuacji jest taka, jak ją znamy z przeszłości. Na przykład, dochodzimy do wniosku, iż jeżeli powiemy komuś coś trudnego, to ta druga osoba ukarze nas milczeniem – bo tak robił poprzedni partner.

Ujawnia się tu bardzo istotne zadanie stojące przed tymi, którzy wchodzą w nowy związek. Mianowicie, potrzeba pracy, by dostrzec w drugiej osobie odrębnego od naszej historii, “nowego” człowieka, którego dopiero powoli poznajemy. Zbawienna jest w tym procesie postawa ciekawości. Liczne rozmowy, chęć do zadawania pytań i odpowiadania na nie, są tym, co potrafi powoli przekształcać i “odczarowywać” nasze poprzednie doświadczenia i przekonania. Trwanie w przeniesieniowych mechanizmach rzeczywiście przypomina niekiedy pozostawanie pod wpływem zaklęcia, które uniemożliwia nam zobaczenie rzeczywistości taką, jaką jest ona naprawdę. Na szczęście – w przeciwieństwie do złych uroków – nie trzeba tu żadnych nadprzyrodzonych sił, a po prostu wytrwałej pracy nad poznawaniem siebie i drugiego, a postęp i coraz większa satysfakcja ze związku są gwarantowane.

Wreszcie, bardzo istotne jest to, żeby nie obsadzać nowych partnerów w roli terapeuty. Wprawdzie, jak mówi np. znana psychoterapeutka pracująca w nurcie psychodynamicznym, Nancy McWilliams, dobra, stabilna relacja trwająca kilka lat może mieć leczący wpływ, ale trudno oczekiwać leczenia od osoby, z którą tworzymy związek – nie taki jest cel tej relacji. Jakkolwiek może brzmieć to brutalnie, drugi człowiek, choć może być w tym potężnym wsparcie, nigdy nie uśmierzy naszych lęków, nie wyleczy zranień i bólu tylko przez swoją obecność – możemy to zrobić jedynie my sami. o ile więc czujemy, iż pewne rzeczy są dla nas za trudne i wymagają lepszego zrozumienia powiązanego z pracą nad trudnościami, to najlepszą decyzją będzie po prostu sięgnięcie po pomoc psychoterapeuty czy psychologa. Relacja zawsze będzie tym “poligonem”, na którym w praktyce uczymy się tego, o czym rozmawiamy w gabinecie terapeuty. Jednak bardzo pomocne jest właśnie uzyskiwanie zewnętrznego wsparcia od kogoś, kto nie jest bezpośrednim uczestnikiem systemu rodzinnego, czy choćby nie jest blisko niego, jak przyjaciel. To inna perspektywa, pozwalająca zobaczyć więcej lub inaczej, bez emocjonalnego zaangażowania w określone sytuacje.

Na sam koniec warto więc podkreślić, iż opisany tu problem dotyczy tak naprawdę każdego człowieka i jakiejkolwiek relacji. Każdy i każda z nas ma przecież swoją przeszłość, rzutującą na to, jak postrzegamy bieżącą rzeczywistość – i wszyscy stoimy przed zadaniem jej zrozumienia, przeżycia, i takiego przetworzenia, żeby nie wchodziła w drogę naszemu rozwojowi i temu, co nowe. Nie należy więc demonizować doświadczenia oddziaływania przeszłości w nowym związku, bo jest to doświadczenie ogólnoludzkie. Oczywiście kontekst najbliższej relacji z partnerem wysyca pewne problemy, powoduje ich większą intensywność, ale gdy spojrzymy na to głębiej nie jest to nic, co byłoby obce czy niezrozumiałe.

Często lęk przed przeszłością wiąże się, co dość oczywiste, z obawą przed powtórką negatywnego scenariusza – kolejnym relacyjnym niepowodzeniem. Paradoksalnie jednak, w dziedzinie życia psychicznego to, co nieuznane, nieprzyjęte i niezaakceptowane, potrafi poczynić właśnie znacznie większe szkody niż to, z czym się bezpośrednio konfrontujemy i pozwalamy temu być. Dopiero ta druga postawa może być punktem wyjścia do zmian. Pragnienie jednej, dobrej i stałej relacji na resztę życia – związku, który się nie rozpadnie – jest pragnieniem pięknym i głębokim. Jednak dążenie do niego pod presją perfekcji czy konieczności powodzenia może przynieść więcej problemów niż pożytku. Myślmy więc o wchodzeniu w nowe relacje bardziej jako o procesie wzajemnego poznawania się i powolnego przemieniania przeszłości w coś budującego dla teraźniejszości, a nie jako o wymagającym od nas nieomylności wyzwaniu.

Zachęcamy do pobrania artykułu poniżej.

Przeszłość w nowym związkuPobierz
Idź do oryginalnego materiału