W piątek przed sądem stanie aktywistka aborcyjna, która przesłała kobiecie pigułki powodujące śmierć nienarodzonego dziecka. Co jej organizacja doradza matkom, które zabijają swoje nienarodzone dzieci? „Zakopanie płodu to nie tylko skuteczne i bezpieczne ukrycie faktu aborcji przed osobami trzecimi i zminimalizowanie ryzyka zainteresowania organów ścigania.” „Wyrzucenie szczątków do śmietnika także jest możliwe. Warto jednak zadbać o to, aby były szczelnie opakowane tak, aby przy wywozie śmieci nic nie wzbudziło podejrzeń osób je wywożących.”
Oficjalnie organizacja o nazwie „Aborcyjny Dream Team” jedynie „udziela informacji” o tym, w jaki sposób można w Polsce dokonać aborcji. W praktyce wiadomo jednak, iż od dawna balansują na granicy prawa, a choćby po prostu je łamią. Przypomnijmy, iż polskie prawo penalizuje „pomoc” w aborcji.
Trzon „Aborcyjnego Dream Teamu” tworzyły trzy kobiety, które były szeroko reklamowane przez lewicowe media, takie jak np. Wysokie Obcasy. Pewnie pamiętacie słynną okładkę „Aborcja jest OK”, krytykowaną choćby przez środowiska lewicowe. To właśnie jedną z pań z okładki – Justynę W. – udało się złapać na przesłaniu pigułek aborcyjnych matce nienarodzonego dziecka. Przesyłkę z tabletkami i adresem nadawczyni przechwycił ojciec dziecka, który powiadomił policję, a ta z kolei po przeszukaniu mieszkania „aktywistki” miała znaleźć podobne specyfiki oraz inne środki farmaceutyczne.
Oficjalnie Justynę W. oskarżono o „udzielenie pomocy przy przerwaniu ciąży poprzez przekazanie co najmniej 10 tabletek zawierających w składzie mizoprostol” i „„wprowadzenie do obrotu produktu leczniczego bez wymaganego pozwolenia na dopuszczenie go do obrotu”, a także o posiadanie innych produktów leczniczych bez pozwolenia.
To już kolejna rozprawa Justyny W. Podczas poprzedniej pod sądem zebrały się dwie manifestacje: lewicowa i pro-life. Pikieta w obronie dzieci miała uświadomić, jak w rzeczywistości działa organizacja pod przewodnictwem m. in. Justyny W. Nie wiadomo, czy środowiska lewicowe będą protestować i tym razem, bo choćby wśród kobiet „wyzwolonych” Aborcyjny Dream Team popada w niełaskę. W grupie „Baby bez tabu” dzielono się historiami, w których kobiety po wysłaniu dużej ilości pieniędzy dostawały w kopercie pokruszone tabletki, nie zawsze nadające się do spożycia albo wręcz nie dostawały tabletek wcale lub wysyłano je po długim czasie. Czy któraś z tych historii sprawiła, iż jakieś dziecko przeżyło? Oby!
Mimo to akcję „Jak Justyna”, sugerującą, iż pomaganie kobiecie w dzieciobójstwie prenatalnym jest – uwaga – czynem chwalebnym, poparły takie organizacje jak Amnesty International.
Pokaż Justynie, iż nie jest zdana tylko na siebie. Zażądaj od polskiego Prokuratora Generalnego wycofania wszystkich zarzutów przeciwko Justynie i zapewnienia jej możliwości wykonywania zgodnej z prawem międzynarodowym pracy na rzecz praw człowieka i udzielania ratującego życie i zdrowie wsparcia osobom, które potrzebują aborcji, bez prześladowań i represji. Wezwij do zaprzestania traktowania wsparcia osób w aborcjach jako przestępstwa
– brzmi końcówka petycji Amnesty, wzywającej de facto do legalizacji aborcji.
Za Justyną W. ujęła się też Międzynarodowa Federacja Ginekologii i Położnictwa – a wydawać by się mogło, iż ginekolodzy są jednak od czegoś innego niż od zabijania dzieci w fazie prenatalnej. Mało? A więc podczas drugiej rozprawy na sali sądowej obecni byli między innymi przedstawiciele ambasad USA, Belgii oraz Danii, a także Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka. Łatwo się domyślić, iż raczej nie optowali za ukaraniem aborcjonistki.
Czy organy ścigania reagowały na wcześniejsze dokonania Justyny W. i jej koleżanek? Prokuratura była przecież wielokrotnie informowana o ich działalności. Mimo to kobiety pozostawały bezkarnie, a nawet… przemawiały w Sejmie na posiedzeniu jednego z zespołów parlamentarnych.
Kończąc temat i życząc nam wszystkim sprawiedliwych w tej materii sądów, zacytuję jeszcze fragmenty aborcyjnego poradnika wydanego właśnie przez organizację Aborcyjny Dream Team. jeżeli stoicie, radzę usiąść:
Płód w drugim trymestrze może mieć wymiar od kilku do ponad 20 centymetrów. Trudno zatem go nie zauważyć czy też uniknąć konieczności oglądania go (…) Może zdarzyć się tak, iż płodu nie da się spuścić w toalecie. Każda osoba, w zależności od wysokości własnej ciąży, może starać się ocenić, czy to się da zrobić, czy nie.
Wyrzucenie szczątków do śmietnika także jest możliwe. Warto jednak zadbać o to, aby były szczelnie opakowane tak, aby przy wywozie śmieci nic nie wzbudziło podejrzeń osób je wywożących. Szczelne zapakowanie ogranicza także ryzyko rozkopania przez zwierzęta w przypadku decyzji o zakopaniu płodu. (…) jeżeli decydujemy się wyrzucić płód do śmietnika warto zadbać o to, aby w worku nie było dużo krwi.
Zakopanie płodu to nie tylko skuteczne i bezpieczne ukrycie faktu aborcji przed osobami trzecimi i zminimalizowanie ryzyka zainteresowania organów ścigania (…). jeżeli podejmiemy decyzję o zakopaniu płodu warto wcześniej się do tego przygotować – przed rozpoczęciem poronienia wykopać dość głęboki dół w wybranym miejscu. Warto też wcześniej zastanowić się, gdzie to miejsce ma się znajdować – czy mamy np. własny ogród, czy też musimy wybrać się gdzieś dalej.
* Grafika towarzysząca artykułowi to dzieło Jana Hardego, który spektakularnie przerobił okładkę Wysokich Obcasów.