Przed domem 69-latka rozbłyska tysiące światełek. "Obiecałem jej, iż będę to kontynuował"

g.pl 14 godzin temu
Zdjęcie: Josef Glogger/Facebook.com


Niemiecka miejscowość Balzhausen w trakcie okresu świątecznego zmienia się w iście magiczną krainę. Wszystko za sprawą jednego z mieszkańców, który nie oszczędza na dekoracjach. Josef Glogger zapala przed domem tysiące światełek, które oświetlają zarówno budynek, jak i całe podwórko. Nie robi tego jednak bez powodu. Tak chce oddać hołd, komuś, kto ma specjalne miejsce w jego sercu.
Do tej niezwykłej historii dotarły zagraniczne media, w tym niemiecki serwis Bild. Dom Josefa Gloggera stanowi lokalną atrakcję już od ponad dwóch dekad. Wówczas, wraz ze swoją ukochaną żoną Eriką, zaczął kupować światełka, aniołki oraz szopki i dekorować nimi swoją posesję. Małżeństwo robiło to każdego roku, gdy tylko w kalendarzu pojawiało się hasło "grudzień". Niestety z czasem wiele się zmieniło.


REKLAMA


Zobacz wideo Matteo Brunetti o katolicyzmie. "Polska próbuje być bardziej święta niż Watykan". Wspomina również propozycje, które otrzymał z TVP


Oświetla swój dom, by okazać miłość do zmarłej żony. "Obiecałem jej to"
Erika Glogger kilka lat temu zachorowała na białaczkę. Choć choroba z roku na rok odbierała jej siły, para choćby przez chwilę nie pomyślała o tym, aby porzucić tradycję. Małżeństwo regularnie dekorowało dom i starało cieszyć się wspólnie spędzonymi świętami. W końcu jednak nowotwór zwyciężył, a Josef musiał pożegnać ukochaną. Kobieta zmarła w ubiegłym roku, mając zaledwie 63 lata. Para spędziła ze sobą łącznie 26 lat, a odejście żony było dla mężczyzny prawdziwym ciosem. Postanowił jednak, iż się nie podda i do końca swoich dni będzie pielęgnował to, co wspólnie udało im się stworzyć.


Obiecałem jej, iż będę to kontynuował


- powiedział 69-latek w rozmowie z serwisem Bild.


Dekorowali dom i zbierali datki. Po śmierci żony to światełka okazały się jedynym "pocieszeniem"
Ponad dwie dekady temu to właśnie Erika zaczęła marzyć o udekorowanym domu, który stanie się atrakcją dla lokalnych maluchów. Chciała, by w okresie świątecznym jej ogród zamieniał się prawdziwy raj, pełen życia i światła. Mąż na jej prośbę stworzył choćby dwa drewniane anioły, na których później również umieszczono lampki. Z każdym rokiem ich kolekcja była coraz większa, a pięć lat temu, gdy kobieta była już chora, postanowili choćby zaangażować w to wszystko również swoich sąsiadów. Przy ogrodzeniu umieścili poczęstunek w formie grzanego wina i ponczu, a obok zawiesili specjalną puszkę na datki. Wszystko po to, by zebrać pieniądze na organizacje zajmujące się walką z rakiem. W ciągu tych kilku lat w zbiórce wzięło udział około 6 tys. osób, które przekazały łącznie około 30 tys. euro, a więc prawie 130 tys. złotych. Dla pary zarówno zbiórka, jak i moment dekorowania domu miały specjalne znacznie. Właśnie dlatego Josef postanowił to kontynuować. Już w ubiegłym roku udało mu się rozwiesić aż 45 tys. lampek LED. Zrobił to nie tylko dla swojej ukochanej, ale także dla samego siebie.


W roku, w którym zmarła Erika, te światełka były dla mnie pewnego rodzaju pocieszeniem. Czasami słyszę od ludzi, którzy doświadczyli podobnych strat, iż ten widok pomaga im przetrwać trudne chwile


-podsumował Glogger.


Dziękujemy, iż przeczytałaś/eś nasz artykuł.Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.
Idź do oryginalnego materiału