28 listopada premier Mateusz Morawiecki powiedział, iż nie wyklucza zniesienia od stycznia stanu zagrożenia epidemicznego. – Ale potrzebujemy jeszcze chwili, aby specjaliści nam doradzili, czy to jest ten moment, w którym możemy sobie na to pozwolić – podkreślił.
Zdaniem wirusolog prof. Agnieszki Szuster-Ciesielskiej to kolejna przedwczesna deklaracja. – Myślę, iż o wiele poważniejsza decyzja mogłaby być faktycznie ogłoszona, gdyby istniały do tego jakieś przesłanki epidemiologiczne albo opinia naukowców, lekarzy na ten temat. A tak, wydaje mi się, iż jest to tylko kolejne budzenie nadziei w Polakach – zaznaczyła wirusolog,
Jak podkreśliła, jest zwolennikiem komunikacji opartej na twardych danych. – A w tej chwili, moim zdaniem, nie wiemy, na czym stoimy, aby snuć plany odwołania zagrożenia epidemicznego od stycznia – stwierdziła prof. Szuster-Ciesielska.
Jako przykład podała stale wysoki poziom materiału genetycznego koronawirusa w ściekach w Poznaniu, który nie pokrywa się z wynikami testów w Polsce. – Monitoring ścieków jest zupełnie obiektywnym badaniem i niezależnym od tego, czy testuje się chorych w Polsce, czy nie – dodała.
Zapytana o to, jaki wariant koronawirusa dominuje w tej chwili w naszym kraju, oceniła, iż genotypowanie bardzo słabo postępuje w Polsce. – W Stanach Zjednoczonych jest dość duże zróżnicowanie subwariantów, ale największy udział, tj. około 15 proc., stanowi BA.1.1. To jest, niestety, ten subwariant, wobec którego wszystkie w tej chwili dostępne preparaty przeciwciał monoklonalnych nie są skuteczne – podała ekspertka.
Z kolei w Indiach, wśród wszystkich subwariantów około 50 proc. to szczep XXB, który jest tzw. rekombinantem, tzn. ma wymieszany materiał genetyczny z dwóch form rodzicielskich, tj. BJ.1 i BM.1.1.1.
Zwróciła uwagę, iż dominacja poszczególnych subwariantów zależy w dużej mierze od położenia geograficznego. – Tak naprawdę nie wiadomo, który z tych wariantów koronawirusa zostanie przywleczony do Polski i będzie przyczyną zwiększonej liczby zakażeń – powiedziała prof. Szuster-Ciesielska.
Odnosząc się do rozpowszechnianego poglądu, iż kolejne warianty koronawirusa są łagodniejsze, podkreśliła, iż jest to nieprawda. Wyjaśniła, iż z najnowszych badań amerykańskich naukowców wynika, iż endemia wcale nie będzie oznaczała w przyszłości, iż powinniśmy o wirusie zapomnieć, a tym bardziej go lekceważyć.
– Modelowanie matematyczne pokazało, iż choćby jeżeli wirus SARS-CoV-2 wejdzie w etap endemii, to w dalszym ciągu liczba zgonów w Stanach Zjednoczonych może sięgać kilkuset tysięcy rocznie. W przyszłości jest oczywiście szansa, iż złagodnieje, ale to się nie odbędzie z roku na rok – choćby nie wiem, czy 10 lat wystarczy – przekazała wirusolog.
Od 16 maja rozporządzenie ministra zdrowia zniosło obowiązujący w Polsce od 20 marca 2020 r. stan epidemii, zastępując go stanem zagrożenia epidemicznego. Pod koniec października br. w Dzienniku Ustaw opublikowano nowelizację rozporządzenia w sprawie ograniczeń, nakazów i zakazów w związku z wystąpieniem stanu zagrożenia epidemicznego. Zgodnie z nią obowiązek noszenia maseczek w szpitalach i aptekach został przedłużony do 31 grudnia 2022 r.