Prof. Piotr Kuna: Sztuczna inteligencja ma sens, jeżeli służy pacjentowi i medykom

termedia.pl 1 rok temu
Zdjęcie: Marcin Stępień/Agencja Wyborcza.pl


– Łatwość przekazywania recept pacjentom i możliwość zdalnego ich wystawiania, rozpoznawanie zmian nowotworowych skóry poprzez cyfrowe analizatory obrazów, analiza badań obrazowych wspomagana przez algorytmy AI to tylko niektóre obszary medycyny, które może wspomóc cyfryzacja – mówi w „Menedżerze Zdrowia” prof. Piotr Kuna.

Naukowa Fundacji Polpharmy co roku od ponad dwudziestu lat realizuje konkurs na projekt badawczy, którego celem jest wspieranie najbardziej twórczych naukowców w realizacji ich projektów. Tegoroczną edycję poświęcono bazom danych i ich roli w wyznaczaniu postępu polskiej nauki medycznej i farmaceutycznej.

W rozmowie z „Menedżerem Zdrowia” prof. Piotr Kuna, specjalista chorób wewnętrznych i alergologii, wskazuje, jaką rolę cyfryzacja może odegrać w poprawie wyników leczenia.

Publikujemy wywiad z ekspertem.

Jakie obszary medycyny, z punktu widzenia lekarzy i naukowców, powinny podlegać cyfryzacji? Na jakie wymiary działania systemu ochrony zdrowia ma wpływ sztuczna inteligencja?
– Zakładam, iż docelowo sztuczna inteligencja (AI) będzie miała wpływ na każdy z obszarów medycyny. Będzie wykorzystywana zarówno do gromadzenia danych dotyczących opieki nad pacjentem, wyników badań, zużycia i ordynowania leków, compliance pacjentów, zwolnień lekarskich i ich przyczyn oraz czasu trwania, ubezpieczeń, itp. To pokazuje, iż każdy element, powinien podlegać cyfryzacji – czyli gromadzeniu danych na nośnikach cyfrowych, w celu ich analizy i ewentualnego udostępniania lub przekazywania w miarę potrzeb zdrowotnych pacjenta. W cyfryzacji nie chodzi bowiem o to, żeby była sztuką dla sztuki, jak to się dzieje obecnie, ale żeby z rozwiązań cyfrowych korzyści wyniósł przede wszystkim pacjent.

Co w tym zakresie udało się już zrobić, czego brakuje, a jakie rozwiązania należy pilnie wprowadzić?
– Najlepszą rzeczą, którą udało się wprowadzić, są recepty online. Oczywiście, rozwiązanie to nie pozostało doskonałe i wymaga poprawek. Mam na myśli zerwanie z zasadą przywiązania pacjenta do jednej apteki, tej, w której dokonano „otwarcia” recepty. jeżeli bowiem w tym punkcie przez pewien czas nie będzie określonych leków, pacjent zostanie pozbawiony dostępu do potrzebnego mu farmaceutyku. Gdyby znieść to ograniczenie, pacjent poszukałby leku w innej aptece. Kolejna rzecz, której potrzebujemy, to cyfryzacja zwolnień lekarskich i powiązanie ubezpieczenia pacjenta z dostępnością do bezpłatnej opieki medycznej. Sztuczna inteligencja nie działa też w innych obszarach, jak np. rejestry zdarzeń medycznych czy elektroniczna historia choroby pacjenta. Ta ostatnia wręcz utrudnia pracę. Mogą powiedzieć z całą odpowiedzialnością, iż dzięki e-recepcie cyfryzacja ułatwiła pacjentom dostęp do leków. Elektroniczne zwolnienia natomiast przyniosły największe korzyści ZUS. Ostatnią rzeczą są tzw. receptomaty. To rozwiązanie, w mojej ocenie, nie prowadzi do niczego dobrego. Jestem zdania, iż receptę powinien wypisywać lekarz, który najpierw przeprowadził z pacjentem rozmowę, zebrał szczegółowy wywiad, zapoznał się – jeżeli jest dostępna – z jego dokumentacją medyczną. Na to trzeba minimum 5 minut.

Wspomniał pan o problemach związanych z elektroniczną historią choroby pacjenta. Czego one dotyczą?
– Cyfrowa dokumentacja medyczna pacjenta to zamiana na formę cyfrową dokumentów papierowych. Takie rozwiązanie ma po pierwsze umożliwić przechowywanie dokumentów w jednym pliku, po drugie zezwolić na ich udostępnianie specjalistom, a po trzecie umożliwić analizowanie wyników badań. Problem, który identyfikuję, jest związany z odszukaniem w cyfrowych historiach chorób niezbędnych dla lekarza informacji dotyczących pacjenta. w tej chwili o wiele prościej takie informacje odnaleźć w zapiskach zgromadzonych w papierowej historii. W przypadku cyfrowej dokumentacji chorego dane są przemieszane, a jest ich bardzo dużo. Trudno dotrzeć do tego, co jest naprawdę istotne w danym momencie, a przejrzenie całości zajmuje wiele godzin. Niestety narzędzia, które mają służyć do wyszukiwania pożądanych fraz, w tym wypadku nie działają. Problemem jest również brak algorytmów tworzenia historii choroby pacjenta, które wykorzystuje się w Skandynawii, Wielkiej Brytanii czy Stanach Zjednoczonych. W efekcie każdy lekarz robi to po swojemu. o ile przez cały czas będziemy digitalizować informacje bez wcześniejszego planu, to zbudowane bazy danych będą chaotyczne, a wyciąganie z nich konstruktywnych wniosków będzie utrudnione. Kolejna rzecz to osobne bazy budowane przez NFZ i przez ZUS. W pierwszej bazie znajdują się informacje na temat składek, leków, rozpoznań, hospitalizacji, a w drugiej – zwolnienia. Tymczasem absencje chorobowe to bardzo istotny wskaźnik efektywności systemu, dlatego dane dotyczące zwolnień też powinny trafiać do NFZ. To wszystko są mierniki zdrowia społecznego, które powinny trafiać w jedno miejsce i podlegać analizie.

Na jakie korzyści płynące z cyfryzacji wskazują lekarze?
– Po pierwsze, łatwość przekazywania recept i możliwość wystawiania ich bez osobistej wizyty pacjenta. Podkreślam jednak, iż tylko po osobistej rozmowie z pacjentem. Kolejna rzecz, to zalegalizowanie i usankcjonowanie prawne wsparcia medycyny przez algorytmy sztucznej inteligencji. Chodzi m.in. o rozpoznawanie zmian nowotworowych skóry poprzez cyfrowe analizatory obrazów. Dziś wystarczy zrobić zdjęcie zmiany skórnej i przesłać je do bazy danych w celu cyfrowej analizy. jeżeli AI wykryje nieprawidłowości, wówczas zdjęcie powinno trafić do lekarza dermatologa w celu osobistej konsultacji. Następna rzecz to wspomagana przez algorytmy sztucznej inteligencji analiza badań obrazowych, takich jak zdjęcia rentgenowskie, tomografia, rezonans itp. oraz wspomagania patomorfologów przy diagnostyce nowotworów. w tej chwili na wynik biopsji czeka się 3, 4 tygodnie. Gdyby wstępną ocenę wykonywała sztuczna inteligencja, odrzucająca prawidłowe wyniki, lekarz miałby więcej czasu w szczegółową analizę tych, które są patologiczne. Ostatnie rzecz to compliance pacjenta. W bazach NFZ zgromadzono informacje dotyczące recept – komu została wypisana, czy została zrealizowana. Gdyby te dane trafiały do lekarza prowadzącego, miałby on wiedzę na temat tego, czy pacjent realizuje jego zalecenia. W przypadku braku compliance lekarz mógłby porozmawiać z chorym, wyjaśnić, dlaczego ma brać dane leki. Należałoby również zrobić porządek z kodowaniem chorób. Rozpoznanie szpitalne stawiane jest na podstawie systemu JGP (jednolite grupy pacjentów). System ten nie różnicuje chorych – to sprawia, iż często lekarz nie stawia precyzyjnej diagnozy i kolejny lekarz do końca nie wie, co choremu dolegało. Ostatnie rzecz to analiza zgromadzonych informacji w celu poprawy zdrowia społeczeństwa, skuteczniejszego zapobiegania chorobom przewlekłym i wydłużenia życia pacjentom.

W jaki sposób cyfryzacja może się przełożyć na poprawę wyników leczenia, lepszą opiekę medyczną, dostęp do świadczeń, szybszą diagnozę?
– Od początku naszej rozmowy podkreślam, iż cyfryzacja jest nieunikniona i niezbędna, pod warunkiem jednak, iż poprawia opiekę nad chorym, usprawnia pracę lekarza, a jednocześnie decydentom daje informacje, na których podstawie podejmują oni optymalne decyzje dotyczące zdrowia publicznego. Rezultatem tych działań ma być poprawa zdrowia społeczeństwa i wydłużenie życia. Przy cyfryzacji, którą mamy w Polsce, żaden z tych celów nie został osiągnięty. Dlatego należy zacząć analizować zebrane informacje i poprawiać to, co zostało zrobione.

Jak w pana ocenie zmieni się medycyna pod wpływem postępu technologicznego?
– Reprezentuję pokolenie ludzi dojrzałych, dla których niezwykle ważne były relacje i interakcje społeczne. Młodzi ludzie – szczególnie obecni nastolatkowie – to z kolei pokolenie cyfrowe. Stąd trudno mi powiedzieć, jakie oni będą mieli relacje, jak będą budować związki. Na pewno będzie inaczej, ale wierzę w to, iż kiedy przyjdzie ich jesień życia, wówczas – podobnie jak my – docenią kontakty z innymi. Mówiąc jednak o medycynie, muszę podkreślić, iż dla mnie rozmowa z lekarzem, osobiście przez niego przeprowadzone badanie, ma również siłę leczenia – podobnie jak modlitwa. Nie zastąpi tego żaden komputer, żaden robot. Możemy całkowicie zautomatyzować leczenie, jednak wyniki tego procesu będą gorsze niż obecnie. I tu dziś identyfikuję problem – jesteśmy liderem w Europie w cyfryzacji ochrony zdrowia, ale kilka ona dała. Jako przykład posłużę się długością życia Polaków. W minionych ośmiu latach długość naszego życia skróciła się o dwa lata. Oczywiście, ktoś powie, ale po drodze była pandemia. Zgoda. Ale był też największy rozwój w obszarze sztucznej inteligencji i rozwiązań cyfrowych w medycynie. To pokazuje, iż sama cyfryzacja, jako sztuka dla sztuki, nic chorym nie daje. Pacjent, a szczególnie geriatryczny – potrzebuje najczęściej opieki mocno spersonalizowanej, cierpliwości, czasu, wyjaśnienia pewnym zagadnień związanych ze zdrowiem i procesem leczenia, zwykłej uważności i opieki całego zespołu medycznego nie tylko lekarzy.



Idź do oryginalnego materiału