Jak możemy rozpoznać chorobę otyłościową? Jakie są konsekwencje tej choroby? Co jest dzisiaj celem jej kompleksowego leczenia?
To wszystko wyjaśnia redakcji naTemat Prof. CMKP Dr hab. n. med. Alina Kuryłowicz,
specjalistka chorób wewnętrznych, endokrynolog, diabetolog, profesor w Klinice Chorób Wewnętrznych i Gerontokardiologii CMKP Samodzielnego Publicznego Szpitala Klinicznego im. Profesora Witolda Orłowskiego w Warszawie.
Jak często słyszy się te same opinie, iż otyłość nie jest chorobą, a jakimś "felerem" niektórych osób?
Statystyki są niepokojące i wskazują, iż 60 proc. dorosłych Polaków postrzega otyłość jako winę pacjentów. To znaczy, iż chory jest "otyły z wyboru" i to jego przywara, jego defekt, a nie choroba.
Te wskaźniki znajdują niestety potwierdzenie w tym, co mówią sami pacjenci. Oni często spotykają się z przejawami dyskryminacji, różnego rodzaju przykrymi uwagami dotyczącymi wyglądu i tego, co powinni ze sobą zrobić.
W społecznym rozumieniu nie patrzy się w ogóle na otyłość jako na chorobę przewlekłą, która wymaga leczenia, a nie poprawki ze strony kosmetologa.
Z tymi statystykami trudno się pogodzić biorąc pod uwagę, ile zostało zrobione chociażby przez Polskie Towarzystwo Leczenia Otyłości na rzecz tego, żebyśmy patrzyli na otyłość jak na chorobę przewlekłą.
Powiedziała Pani Profesor, iż choroba ta może być leczona. W którym momencie nam jako pacjentowi powinna się zapalić taka czerwona lampka, iż to już czas? Bo przecież my znamy siebie najlepiej, my siebie obserwujemy.
Aby rozpoznać u siebie chorobę otyłościową, musimy mieć jakiś punkt odniesienia. Pacjenci, poza młodym pokoleniem, które czasem choćby nadmiernie kontroluje wszystkie swoje parametry, raczej rzadko regularnie się ważą czy mierzą obwód pasa.
Orientują się, iż coś jest nie tak najczęściej w dwóch przypadkach. Po pierwsze, kiedy otyłość zaczyna utrudniać im codzienne funkcjonowanie, czynności, które kiedyś nie były problemem.
Czyli np. zauważają, iż przestają się mieścić w standardowe miejsce w samolocie, nie mogą założyć nogi na nogę, nie mogą kupić garderoby we właściwym rozmiarze w zwykłych sklepach.
Druga grupa to osoby, które zauważają, iż otyłość zaczyna przynosić pewne straty, o ile chodzi o ich zdrowie. Osoba, u której rozpoznaje się nadciśnienie tętnicze, cukrzycę, problemy z cholesterolem, stłuszczenie wątroby, czyli te powikłania ściśle połączone z nadwagą i otyłością, powinna się zastanowić, czy przypadkiem to nie jest skutek nadmiernej masy ciała.
Oczywiście w idealnym świecie każdy z nas cyklicznie powinien wykonywać sobie pomiar masy ciała, obwodu pasa i skonfrontować to z wynikami w odpowiednich tabelach, żeby ocenić, jak wygląda nasz wskaźnik. Natomiast statystycznie w Polsce dzieje się to dopiero kiedy pojawia się jakiś problem.
A to przebiegła choroba, nie spada na człowieka jak jastrząb, ale narasta powoli, zabiera poszczególne elementy życia, okaleczając człowieka z różnych funkcji, z różnych możliwości.
Co jest tak naprawdę celem leczenia otyłości? Przez całe lata mówiło się o zmniejszeniu masy ciała, czyli potocznie odchudzeniu oraz mieszczeniu się w granicach wskaźnika Body Mass Index.
Aktualnie wiemy, iż tak naprawdę redukcja masy ciała to tylko środek do osiągnięcia prawdziwego celu, jakim jest sprawienie, żeby nasi chorzy żyli długo, zdrowo i dobrze funkcjonowali. Zatem lecząc chorobę otyłościową, chcemy zmniejszyć ryzyko związanych z nią powikłań i przedłużyć życie naszych pacjentów.
Bo np. 35-latek, który ma BMI powyżej 40, a to otyłość trzeciego stopnia, ma tylko połowę szans na to, żeby dożyć 70. roku życia w stosunku do swojego równolatka, który ma prawidłową masę ciała. Chcemy również poprawić jakość tego życia, bo wiemy iż otyłość powoduje problemy na każdej płaszczyźnie życia – fizycznej, emocjonalnej, seksualnej.
O jak wielu powikłaniach, chorobach będących pokłosiem otyłości należy myśleć? Jakich narządów, układów naszego organizmu dotyczą?
Potencjalnych powikłań związanych z chorobą otyłościową jest ponad 200. Z otyłością kojarzymy takie choroby, które wchodzą w skład zespołu metabolicznego, czyli nadciśnienie, cukrzyca, stan przedcukrzycowy, hiperlipidemia.
Również słuszczeniowa choroba wątroby, przewlekła niewydolność serca, przewlekła choroba nerek, problemy związane z płodnością zarówno u mężczyzn, jak i kobiet czy choroba zwyrodnieniowa stawów.
Tak naprawdę trudno sobie choćby wyobrazić jakikolwiek układ w ciele człowieka, który nie byłby dotknięty jakimiś kłopotami z powodu nadmiernej masy ciała.
Czy te powikłania można priorytetyzować, w zależności np. od tego, które są najbardziej niebezpieczne dla zdrowia i życia pacjenta, a które najmniej mogą nam zaszkodzić?
Oczywiście to jest wszystko sytuacja względna, ponieważ na przykład dla pacjentki, która z powodu otyłości nie może zajść w ciążę, absolutnym priorytetem będzie uzyskanie prawidłowej płodności.
Natomiast z punktu widzenia nas lekarzy, z punktu widzenia epidemiologicznego, my przede wszystkim koncentrujemy się na tych chorobach, które skracają życie i pogarszają jego jakość.
Czyli przede wszystkim choroby układu sercowo-naczyniowego, takie jak zawał, udar, cukrzyca, problemy z cholesterolem, przewlekła choroba nerek. Koszty ich leczenia są gigantyczne i stanowią obciążenie dla całego społeczeństwa.
Co możemy osiągnąć dzięki kompleksowemu leczeniu otyłości w przypadku wystąpienia tych chorób, powikłań otyłości? Złagodzenie ich przebiegu, zatrzymanie choroby?
Wszystko zależy od momentu, w którym podejmujemy interwencję. Czasami jesteśmy w stanie spowodować, iż pewne powikłania związane z chorobą otyłościową mogą się wycofać. w tej chwili np. farmakologia pozwala na dobranie leczenia indywidualnie do danego pacjenta i jego przypadku.
Możemy spowodować znaczącą redukcję masy ciała, ale i zmniejszyć ryzyko wystąpienia powikłań. To oznacza, iż leczenie realnie wpływa na przyszłość naszych pacjentów.
Cieszymy się, iż mamy takie możliwości i jednocześnie pamiętajmy, iż do pełni sukcesu w leczeniu musimy podchodzić kompleksowo.
Na jakich zasadach powinno być oparte kompleksowe, a nie tylko efektowne leczenie nadwagi i otyłości?
Na czterech filarach. Dwa podstawowe dotyczą tego, co nazywamy stylem życia. Mówimy o modyfikacji sposobu odżywiania. Celowo nie używamy słowa dieta, bo to sugeruje krótkotrwałość i tymczasowość działania, a tu chodzi o to, aby pewne zmiany wprowadzić na stałe.
Druga rzecz to jest regularna aktywność fizyczna i nie mówimy tu o sporcie wyczynowym, ale o regularnym nawyku ruszania się, podejmowania aktywności.
Trzeci filar to wsparcie psychologiczne i motywacyjne. Ważne jest, co zrobi ze swoim życiem pacjent, aby ta zalecona terapia odniosła adekwatny efekt. A kompleksowa terapia, co jest bardzo istotne, pomaga zmienić styl życia.
Ona pokazuje, iż pewne rzeczy, które wcześniej były nieosiągalne albo wiązały się z różnymi wyrzeczeniami, są w zakresie możliwości naszych pacjentów.
Czwarty filar to jest farmakoterapia. W zakresie farmakoterapii mamy coraz więcej możliwości i jesteśmy w stanie, przy wdrożeniu kompleksowego leczenia, wiele zmienić w życiu naszych pacjentów.
Operacja bariatryczna to interwencja, której nie należy się bać i też musimy pamiętać, iż pacjenci, którzy kwalifikują się do zabiegu bariatrycznego, a więc tacy, których BMI wynosi 40 i więcej, albo 35 i mają choćby jedno związane z otyłością powikłanie, powinni być informowani o możliwości leczenia bariatrycznego. Do tej operacji wcale nie musi dojść.
Farmakoterapia i chirurgia bariatryczna to interwencje wymagające bezwzględnie współpracy z lekarzem.
Czy zdarzają się pani profesor pacjenci tzw. uświadomieni, ale niepotraktowani poważnie przez wcześniejszych lekarzy? Którzy uważali, iż pacjent "się po prostu zaniedbał?"
Niestety ciągle zdarza się, iż lekarze albo bagatelizują albo ignorują problem choroby otyłościowej. Kiedyś mogło to wynikać z tego, iż nie mieliśmy skutecznych narzędzi do leczenia tej choroby.
I tak naprawdę mogliśmy pacjenta poratować jedynie dobrym słowem, powiedzieć: proszę mniej jeść a więcej się ruszać. Aktualnie mamy bardzo skuteczne formy terapii i w tej chwili niepoinformowanie pacjenta o możliwości leczenia otyłości powinno być traktowane jako błąd w sztuce lekarskiej.
To pewnie pacjenci też słyszą, iż farmakoterapia to pójście na skróty. Rozumiem, iż to mit?
Całkowity mit. Niestety wiemy, iż zarówno pacjenci, którzy zwracają się do lekarzy po farmakoterapię, jak i z pytaniem, czy nie powinni zostać skonsultowani przez chirurga bariatrę, słyszą, iż idą na skróty. A przecież ta choroba powoduje trwałe zmiany w metabolizmie zarówno tkanki tłuszczowej, jak i innych kluczowych narządów.
I w niektórych przypadkach bez pomocy farmakologicznej czy chirurga bariatry nie jest możliwe uzyskanie celu leczenia tej choroby, czyli sprawienia, iż ci chorzy będą żyli zdrowiej i dłużej. Natomiast dzięki licznym działaniom edukacyjnym prowadzonym przez Polskie Towarzystwo Leczenia Otyłości mamy nadzieję, iż takich sytuacji będzie coraz mniej.
Czyli taka prawidłowa reakcja lekarza, to o ile sam ma wiedzę jak pomóc – prowadzi pacjenta, albo odsyła go do lekarza czy ośrodka, który się tym zajmuje?
Tak, na stronie PTLO jest lista ośrodków i lekarzy, którzy zajmują się leczeniem choroby otyłościowej. Ale wiemy, iż sporo lekarzy spoza tej listy też podejmuje się leczenia pacjentów.
I bardzo nas to cieszy, bo biorąc pod uwagę, iż około 18 mln osób w Polsce ma łącznie nadwagę i otyłość, nie jest możliwe, żeby tą grupą zaopiekowali się wyłącznie specjaliści zgromadzeni choćby w kilkudziesięciu czy kilkuset ośrodkach w Polsce.
To jest oczywiście choroba, która wymaga leczenia kompleksowego, a my nie mamy systemowych rozwiązań, które pomogłyby lekarzowi poprowadzić pacjenta przez proces leczenia. Natomiast trochę mamy takich rozwiązań, które możemy temu pacjentowi zaproponować.
To, co jest oczywiście po stronie lekarza, to rozpoczęcie terapii, ewentualnie skierowanie pacjenta na konsultację z chirurgiem bariatrą, o ile wiemy, iż ten chory podjął szereg prób redukcji masy ciała, stosował różne leki i ciągle nie może sobie poradzić z problemem.
Ale zawsze, niezależnie od tego, jak bardzo zaawansowana jest choroba, powinniśmy poinformować pacjenta o tym, iż podstawą działania jest to, co nazywamy modyfikacją stylu życia.
I tu właśnie system zawodzi, bo nie mamy powszechnego dostępu do dietetyków, fizjoterapeutów czy psychologów, którzy by byli naszym pacjentom w stanie pomóc.
1. Raport Naczelnej Izby Kontroli „Profilaktyka i leczenie otyłości u osób dorosłych".