– To jest krok zbyt słaby i spóźniony o co najmniej 10 lat. To powinno być od samego początku oczywiste: o ile państwo czerpie korzyści z dostępu do europejskiego rynku, a jednocześnie odmawia przyjęcia własnych obywateli, którzy nielegalnie przebywają w Europie, to nie jest „partner”, tylko wróg: kraj zachowujący się wrogo także wobec Polski i naszych obywateli – bo przez mechanizm przymusowej relokacji, który Tusk wbrew interesowi Polski zaakceptował, jesteśmy wystawieni na wszystkie niebezpieczeństwa będące konsekwencją niekontrolowanej imigracji do UE. Podatnicy z państw europejskich nie mają żadnego moralnego ani politycznego obowiązku finansowania takiej polityki, czy to w formie preferencji handlowych, czy „pomocy rozwojowej”. jeżeli Bruksela dopiero teraz na to zwraca uwagę, to świadczy tylko o tym, z jak oderwanymi od rzeczywistości europejskimi „elitami” mamy do czynienia. Preferencyjny dostęp do rynku nie jest prawem człowieka, tylko przywilejem, który musi być uzależniony od elementarnych warunków, do których bez wątpienia należy respektowanie naszych granic, przyjmowanie z powrotem własnych obywateli i kooperacja w zwalczaniu przemytu ludzi.
Priorytetem bezpieczeństwo obywateli
– To jest krok zbyt słaby i spóźniony o co najmniej 10 lat. To powinno być od samego początku oczywiste: o ile państwo czerpie korzyści z dostępu do europejskiego rynku, a jednocześnie odmawia przyjęcia własnych obywateli, którzy nielegalnie przebywają w Europie, to nie jest „partner”, tylko wróg: kraj zachowujący się wrogo także wobec Polski i naszych obywateli – bo przez mechanizm przymusowej relokacji, który Tusk wbrew interesowi Polski zaakceptował, jesteśmy wystawieni na wszystkie niebezpieczeństwa będące konsekwencją niekontrolowanej imigracji do UE. Podatnicy z państw europejskich nie mają żadnego moralnego ani politycznego obowiązku finansowania takiej polityki, czy to w formie preferencji handlowych, czy „pomocy rozwojowej”. jeżeli Bruksela dopiero teraz na to zwraca uwagę, to świadczy tylko o tym, z jak oderwanymi od rzeczywistości europejskimi „elitami” mamy do czynienia. Preferencyjny dostęp do rynku nie jest prawem człowieka, tylko przywilejem, który musi być uzależniony od elementarnych warunków, do których bez wątpienia należy respektowanie naszych granic, przyjmowanie z powrotem własnych obywateli i kooperacja w zwalczaniu przemytu ludzi.







