Pracuje w przedszkolu. U rodziców drażni ją jedno. "Brak szacunku"

gazeta.pl 4 tygodni temu
Zdjęcie: Fot. Adrianna Bochenek / Agencja Wyborcza.pl


Nauczycielka wychowania przedszkolnego opowiedziała, jakie zjawisko niepokoi ją u rodziców. "Nikt tego nie zauważa, do czasu aż zabraknie w placówce nauczycieli i trzeba jakąś grupę przydzielić do innych sal, albo gdy przychodzi w zastępstwie inny nauczyciel" - twierdzi.Sezon grypowy przynosi wyjątkowo trudne wyzwania dla pacjentów i służby zdrowia. Zgodnie z informacjami przekazanymi przez Głównego Inspektora Sanitarnego Pawła Grzesiowskiego, w tym sezonie z powodu grypy i jej powikłań życie straciło około 1000 osób. Tymczasem szczyt zachorować specjaliści przewidują na koniec lutego, czyli kiedy wszystkie dzieci wrócą z ferii zimowych do szkół.
REKLAMA




"W lutym spodziewamy się szczytu zachorowań. Te liczby są 3-4-krotnie wyższe niż w ubiegłym roku, co może spowodować przeciążenie systemu opieki zdrowotnej, w szczególności szpitalnych oddziałów ratunkowych oraz oddziałów pediatrii i interny" - przekazał Grzesiowski w rozmowie z "Faktem".

Zobacz wideo

Kaszel u dziecka - czy zawsze oznacza coś poważnego?



Po publikacji naszego tekstu o tym, iż rodzice przyprowadzają chore dzieci do przedszkola, wielu przyznało, iż to żywy problem. Odezwała się do nas także nauczycielka z 25-letnim stażem pracy w przedszkolu.Dużo już widziałam. O zachowaniu rodziców napisano wiele i jeszcze wiele można napisać. Szkoda tylko, iż to nic nie zmienia. Nauczyciel w przedszkolu traktowany jest przedmiotowo- zaczęła.Nauczycielka ostro o rodzicach: Nie szanują swoich dzieciPani Monika (imię zmienione na potrzeby artykułu) przypomniała, iż nauczyciele to też ludzie i normalne jest, iż czasem chorują. Szczególnie istotne jest to, iż obracają się w środowisku, w którym mają kontakt z wieloma ludźmi i zwyczajnie zarażają się także od dzieci. Problem jest widoczny dopiero wtedy, gdy występują braki kadrowe.


"Nikt tego nie zauważa, do czasu aż zabraknie w placówce nauczycieli i trzeba jakąś grupę przydzielić do innych sal, albo gdy przychodzi w zastępstwie inny nauczyciel. Wtedy rodzice są wielce niezadowoleni. Bo jak to możliwe, żeby ich pociecha musiała iść do innej grupy. Dlaczego nie ma pani? Jak śmiała się rozchorować?" - napisała w wiadomości przesłanej redakcji.W opinii kobiety, rodzice przyprowadzając chore dziecko do placówki, okazują brak szacunku nie tylko wobec zatrudnionych tam ludzi ale również samego kilkulatka. Podkreśla, iż chory maluch powinien leżeć w łóżku, a nie zarażać innych.Nie tylko gorączka. Kiedy jeszcze dziecko powinno zostać w domu?W wielu przedszkolach i żłobkach można zauważyć na tablicach informacyjnych kartki, na których znajdują się informacje, z jakimi objawami dziecko powinno zostać w domu. Poza katarem są to m.in:katar;kaszel;biegunka;wymioty;ból brzucha;wysypka;ból ucha.Pracownicy żłobków, przedszkoli i szkół w komunikatach do rodziców często przypominają, iż jeżeli dziecko źle się czuje, powinno zostać w domu nie tylko dlatego, iż w placówce może zarazić kolegów oraz nauczycieli i innych pracowników. W chwilach złej dyspozycji fizycznej i psychicznej niezwykle ważne jest poczucie bezpieczeństwa, spokój i ciszę - szkołę, przedszkole czy żłobek trudno uznać za przestrzeń, spełniającą te warunki.


Co sądzicie na temat chorych dzieci przyprowadzanych do przedszkoli? Czy spotkaliście się z taką sytuacją? Zachęcamy do udziału w sondażu. Chętnie poznamy też Wasze historie, możecie pisać: [email protected]. Zapewniam anonimowość
Idź do oryginalnego materiału