Poznańska firma 8-krotnie zwiększyła produkcję leku na grypę

mgr.farm 1 dzień temu

Temat bezpieczeństwa lekowego Polski jest w ostatnich latach na ustach wszystkich ekspertów. Jak jest ono istotne, pokazała pandemia, gdy nagle zaczęło brakować kluczowych leków, a dostarczające je kraje, ograniczały dostawy. Wtedy na własnej skórze mogliśmy doświadczyć jak istotna jest rodzima produkcja leków. Pandemia była też testem dla polskich firm farmaceutycznych, na które spadła duża odpowiedzialność za zapewnienie dostępu do krytycznych leków.

– Czas pandemii był ogromnym wyzwaniem, również dla Biofarm. Bardzo aktywnie pracowaliśmy nad tym, aby zabezpieczyć produkcję, gdy łańcuchy dostaw komponentów były zerwane. To pokazuje, jak ważna jest lokalna produkcja, ale też zabezpieczenie surowcowe – mówi Alena Krzyżaniak, Członek Zarządu, Dyrektorka ds. Rozwoju Biznesu w firmie Biofarm.

Pandemia COVID-19 dla branży farmaceutycznej była istotną lekcją. Ujawniła luki w obowiązujących procedurach i nakazała opracować nowe. Niektóre rozwiązania, które wywołała pandemia sprawiły, iż wzrosła odporność polskiego przemysłu farmaceutycznego i zdolność szybkiego reagowania, na sytuacje kryzysowe. Tak jak ta, z którą mieliśmy do czynienia na początku bieżącego roku bieżącego roku, wynikająca z lawinowo rosnącą liczbą chorych na grypę.

Ośmiokrotne zwiększenie produkcji…

Gdy w styczniu tego roku drastycznie rosła liczba zachorowań na grypę, w aptekach zaczęło brakować leków z oseltamiwirem. Wówczas właśnie Biofarm znalazł się w centrum uwagi. Poznańska firma jest jedynym polskim producentem leku z tą substancją. Ministerstwo Zdrowia i Główny Inspektor Farmaceutyczny zwrócili się do Biofarmu o pomoc w zaspokojeniu potrzeb pacjentów.

– Natychmiast przestawiliśmy nasze moce produkcyjne. Dołożyliśmy naprawdę bardzo dużych starań, żeby zapewnić wszystkie potrzebne surowce. Nasi pracownicy swoim zaangażowaniem doprowadzili do tego, iż mogliśmy wytwarzać w sposób ciągły produkt leczniczy z oseltamivirem. W sytuacji gdy w ogóle nie było na rynku produktów wytwarzanych poza granicami naszego kraju, my mogliśmy i przez cały czas możemy zapewnić dostępność tego leku. W rezultacie od początku 2025 roku zwolniliśmy do obrotu ponad 1 milion opakowań leku – mówi Jarosław Pieczuro, Członek Zarządu, Dyrektor ds. Rozwoju i Innowacji firmy Biofarm.

  • Czytaj również: Grypa przez cały czas nie odpuszcza. Wysoka sprzedaż leków z oseltamiwirem…

Dla porównania w zeszłym roku było to około 150 tysięcy opakowań. Dwa lata temu, gdy również panowała grypa, Biofarm wyprodukował około 450 tysięcy opakowań leku z oseltamiwirem.

– Nagle musieliśmy wyprodukować ośmiokrotnie razy więcej leku w przeciągu niecałych dwóch miesięcy, niż rok wcześniej. I zrobiliśmy to. Wymagało to dużego wysiłku pracowników i zarządu Biofarm. Myślę, iż to pokazuje, iż jesteśmy firmą wiarygodną. choćby w sytuacji krytycznej możemy zapewnić, żeby lek był dostępny na rynku. Jesteśmy jedyną firmą, która ma ten produkt zarejestrowany i wytwarzany w Polsce – mówi J. Pieczuro, Dyrektor ds. Rozwoju.

Biofarm w tym okresie aktywnie współpracował z Ministerstwem Zdrowia i Głównym Inspektoratem Farmaceutycznym. Praktycznie co dwa tygodnie przekazywaliśmy informacje o planowanych dostawach leku na krajowy rynek.

– Cała firma czuła ciężar odpowiedzialności. Sytuacja była dosyć trudna, ale wszyscy byliśmy bardzo zaangażowani, żeby zrobić to, co było w naszej mocy w tej szczególnej sytuacji. Wymagało to też dużego zaangażowania pracowników na poszczególnych szczeblach wytwarzania i bardzo się cieszymy, iż możemy na nich liczyć – dodaje Dyrektorka Alena Krzyżaniak.

Produkcja oseltamiwiru w Polsce

Dużego zaangażowania wymagało także sprowadzenie do Polski substancji czynnej, jaką jest oseltamiwir. Na ten moment bowiem nikt w naszym kraju jej nie wytwarza. Jarosław Pieczuro przyznaje jednak, iż Biofarm poczynił odpowiednie kroki, by i ten aspekt produkcji leku zabezpieczyć i lepiej przygotować się na kolejne tego typu sytuacje.

– Podjęliśmy rozmowy i podpisaliśmy list intencyjny z Instytutem Chemii Przemysłowej – Łukasiewicz. To instytut, który w małej skali ma już opracowaną technologię wytwarzania tego surowca. Potrzebuje wsparcia, żeby doprowadzić tę produkcję do większej skali, która mogłaby zaspokajać nasze potrzeby w przypadku takiej epidemii jak w tym roku. Chcemy z nimi współpracować, gdy doprowadzą technologię do skali produkcyjnej. Wiemy, iż konieczne środki czy nakład pracy by to osiągnąć nie są duże. Po prostu potrzebują wsparcia finansowego – mówił Pieczuro.

  • Czytaj również: Oseltamiwir produkowany w Polsce? Mamy takie możliwości

Uruchomienie produkcji oseltamiwiru w Polsce oznaczałoby pełną niezależność od zagranicznych dostawców. Polska zamiast importerem tej substancji, mogłaby stać się też jej eksporterem. Nie wspominając już o znaczeniu tej produkcji dla bezpieczeństwa lekowego naszego kraju. Biofarm doskonale rozumie odpowiedzialność producentów farmaceutycznych za to bezpieczeństwo. W swoim poznańskim zakładzie wytwarza 90% swoich preparatów. W razie potrzeby firma może gwałtownie reagować, przekierowywać moce produkcyjne i zaspokajać zapotrzebowanie na konkretne leki.

Lokalne wsparcie dla studentów…

Odpowiedzialność polskich firm farmaceutycznych często przyjmuje też bardzo lokalny wymiar. Biofarm od ponad 35 lat ma siedzibę w Poznaniu. Firmę założyli farmaceuci i absolwenci poznańskiego Uniwersytetu Medycznego (wtedy jeszcze Akademii). w tej chwili jako poznańska firma rodzinna wspierają uczelnię i jej studentów oraz lokalne inicjatywy.

– Między innymi jesteśmy konsorcjantem Centrum Innowacyjnych Technologii Farmaceutycznych, które jest jakby Collegium Pharmaceutical, które zostało oddane do użytku w zeszłym roku – mówi Jarosław Pieczuro.

Biofarm podpisał też w marcu umowę z Uniwersytetem o współpracy przy rozwoju Centrum Adaptacji i Wsparcia Studentów PORT.

– To incjatywa Uniwersytetu Medycznego adresowana do studentów, ale też pracowników Uniwersytetu, który zauważają u siebie problemy związane ze stresem. Nauka na Uniwersytecie Medycznym nie należy do najłatwiejszych, a z drugiej strony studenci w większości już pracują i jeszcze mają różne wyzwania w codziennym życiu i sprawach osobistych. Poza tym jak większość korzystają z mediów społecznościowych i elektroniki, które potrafią być obciążeniem dla psychiki. Dlatego widzimy duże zapotrzebowanie na tego typu pomoc i razem z Uniwersytetem będziemy to Centrum rozwijać – mówi Jarosław Pieczuro.

Rozbudowane Centrum Adaptacji i Wsparcia Studentów PORT prawdopodobnie już w październiku br. – od początku nowego roku akademickiego – będzie przyjmować studentów poszukujących pomocy psychologicznej.

©MGR.FARM

Idź do oryginalnego materiału