Poziom lipoproteiny i cukrzyca

termedia.pl 6 godzin temu
Zdjęcie: 123RF


Polscy naukowcy zrobili krok w kierunku wyjaśnienia zagadkowego związku między niskim poziomem krążącej we krwi lipoproteiny (a) a wzrostem ryzyka rozwoju cukrzycy typu 2. Do tej pory nikomu wcześniej nie udało się wyjaśnić mechanizmów leżących u podstaw tej zależności.



Związek przyczynowy

Zespół naukowców z Polski we współpracy z badaczami z Włoch oraz Szwajcarii przeanalizował związek między genetycznie przewidywanym stężeniem insuliny a poziomem krążącej we krwi lipoproteiny (a) – Lp(a). Posłużono się metodą tzw. randomizacji mendlowskiej (Mendelian Randomization – MR). Jest to bardzo mało popularna w Polsce metoda statystyczna, wykorzystywana w badaniach epidemiologicznych do oceny związków przyczynowych między narażeniem (np. czynnikiem ryzyka) a wynikiem zdrowotnym (np. chorobą).

– Lipoproteina (a) to cząsteczka, którą od kilku dekad wiąże się z rozwojem chorób sercowo-naczyniowych. Dodatkowo jakiś czas temu w literaturze naukowej zaczęły pojawiać się doniesienia na podstawie badań epidemiologicznych, iż u osób chorych na cukrzycę typu 2 jej poziom jest wyraźnie obniżony. Badacze z całego świata starali się wyjaśnić ten efekt oraz dowieść, czy zachodzi między tymi zjawiskami związek przyczynowy. Do tej pory nikomu jednak nie udało się tego zrobić jednoznacznie – wyjaśnił dr Mateusz Lejawa z Wydziału Nauk Medycznych w Zabrzu, Śląskiego Uniwersytetu Medycznego w Katowicach, jeden z autorów odkrycia.

– W badaniach obserwacyjnych trudno jest ustalić, czy dany czynnik ryzyka rzeczywiście powoduje chorobę, ponieważ wyniki mogą być zakłócone przez inne czynniki lub odwróconą przyczynowość. Randomizowane badania kliniczne są najlepszym sposobem na wykazanie przyczynowości, ale bywają kosztowne, czasochłonne lub wręcz nieetyczne – przekazał naukowiec.

– MR stanowi alternatywę, ponieważ wykorzystuje fakt losowego i niezależnego od siebie dziedziczenia wariantów genetycznych do oceny przyczynowego wpływu czynników ryzyka na zdrowie. Dzięki temu minimalizuje wpływ czynników zakłócających i ogranicza ryzyko odwrotnej przyczynowości. jeżeli określone warianty genetyczne związane z poziomem danego czynnika ryzyka są również powiązane z chorobą, dostarcza to silnych dowodów na istnienie przyczynowego związku między nimi – dodał dr Lejawa.

Genetyczne powiązania

Badacze posłużyli się ogromną pulą danych genetycznych i na ich podstawie określili listę wariantów genetycznych, które były silnie związane z poziomem insuliny oraz Lp(a).

Wykazali, iż wysoki poziom insuliny, czyli tzw. hiperinsulinemia, może prowadzić do zmniejszenia stężenia Lp(a). Jest to spowodowane tym, iż insulina na poziomie biologicznym hamuje ekspresję genu kodującego apolipoproteinę(a), która jest kluczową składową Lp(a). Ponieważ powstaje mniej apolipoproteiny(a), wpływa to również na obniżenie syntezy Lp(a).

– W stanie przedcukrzycowym tkanki są mniej wrażliwe na ten hormon, dlatego zaczyna on być produkowany w nadmiarze. Oznacza to, iż hiperinsulinemia, która towarzyszy rozwojowi cukrzycy typu 2, jest przynajmniej częściowym wyjaśnieniem tej odwrotnej zależności, którą naukowcy od dawna zauważali – powiedział autor badania, które ukazało się w czasopiśmie „Cardiovascular Diabetology”.

Profilaktyka oznaczania poziomu Lp(a) powinna być normą

Odkrycie Polaków jest o tyle istotne, iż od pewnego czasu niektórzy specjaliści zastanawiali się, czy leki stosowane w celu obniżenia Lp(a), podawane pacjentom z zaburzeniami lipidowymi, nie zwiększają ryzyka rozwoju cukrzycy. „Wysokie poziomy Lp(a) zwiększają ryzyko wielu chorób układu krążenia, takich jak nadciśnienie tętnicze, zawał serca i udar mózgu, dlatego lekarze zwykle starają się je obniżyć. Ale mogą się martwić możliwym wpływem takiego postępowania na rozwój cukrzycy” – napisali autorzy publikacji.

Skoro jednak okazało się, że związek przyczynowy między tymi dwoma zjawiskami zachodzi na zupełnie innej płaszczyźnie, obawy okazały się nieuzasadnione.

Autor badania sugeruje również, że profilaktyczne oznaczanie poziomu Lp(a) powinno stać się normą. Tymczasem obecnie zleca się je i wykonuje stosunkowo rzadko. – W Polsce jest to temat mocno zaniedbany. Warto to zmienić, abyśmy mogli określić ryzyko związane z zaburzeniami lipidowymi w naszej populacji – zauważył dr Mateusz Lejawa.

Idź do oryginalnego materiału