W ubiegłym tygodniu do konsultacji publicznych oddano projekt Szerokiej Nowelizacji Ustawy Refundacyjnej (SZNUR). Znalazł się w nim zapis upoważniający Ministra Zdrowia do określenia w drodze rozporządzenia “receptariusza leków recepturowych finansowanych ze środków publicznych stosowanych w danych dziedzinach medycyny, mając na względzie potrzebę zapewniania odpowiedniej jakości i skuteczności leku recepturowego oraz wspomagania i ujednolicenia preskrypcji leków recepturowych”.
W uzasadnieniu projektu resort wyjaśnia, iż w tej chwili lekarze przepisując leki recepturowe często korzystają ze stałych składów, wprowadzonych do systemu gabinetowego. Dlatego mając na względzie potrzebę zapewnienia odpowiedniej jakości i skuteczności leku recepturowego Minister Zdrowia uznał za celowe wprowadzenie receptariusza leków recepturowych.
– Proponowane rozwiązanie stanowi odpowiedź na zgłaszane przez organizacje zrzeszające lekarzy problemy z kwestionowaniem przez Narodowy Fundusz Zdrowia, zwany dalej „NFZ”, recept na refundowane leki recepturowe i wynikający z nich postulat jednoznacznego określenia zasad ustalania kryteriów pozwalających na refundację leków recepturowych – wskazuje resort.
- Czytaj również: Co zmieni w aptekach nowy SZNUR? Sporo zmian w recepturze…
Receptariusz miałby zawierać składy leków podlegające refundacji. Zdaniem Ministerstwa stworzenie oficjalnego receptariusza refundowanych leków recepturowych pozwoli choćby mniej doświadczonym w recepturze preskryptorom na poprawną ordynację tych leków.
– Receptariusz powinien powstać w wyniku prac zespołu konsultantów w odpowiednich dziedzinach klinicznych, farmaceutów, lekarzy, środowiska akademickiego oraz NFZ. Jego wdrażanie powinno mieć charakter stopniowy w zależności od dziedziny medycyny – czytamy w uzasadnieniu projektu.
Lekarze boją się receptury?
O jakich problemach “organizacji zrzeszających lekarzy” pisze Ministerstwo Zdrowia? Chodzi między innymi o Federację “Porozumienie Zielonogórskie” i Kujawsko-Pomorski Związek Pracodawców Ochrony Zdrowia. Obie organizacje już w październiku ubiegłego roku miały sygnalizować ryzyko związane z przepisywaniem refundowanych leków recepturowych. Okazuje się, iż NFZ po kontrolach w placówkach POZ nakładał na lekarzy “dotkliwe kary umowne” nieprawidłowości przy tego typu receptach. Najwyższa z nich wyniosła około 1 miliona złotych.
W rezultacie PZ i KPZPOZ rekomendowały swoim członkom by:
- W sytuacji, w której lek recepturowy może być zastąpiony lekiem gotowym – rezygnować z jego ordynacji
- W sytuacji, w której lek recepturowy musi być zaordynowany:
- Upewnić się w aptece, co do kosztów takiego leku (ustalenie wysokości ryzyka finansowego, które wiąże się z jego przepisaniem)
- W razie istnienia choćby najmniejszych wątpliwości co do określenia poziomu jego refundacji, wpisać 100%
Obie organizacje przez ostatnie miesiące prowadziły w tej sprawie korespondencję z Ministerstwem Zdrowia. W związku z tym niespełna tydzień temu przekazały swoim członkom komunikat. Po raz kolejny wskazały na ryzyko finansowe przepisywania leków recepturowych.
– Zgodnie ze stanowiskiem resortu zdrowia dla leków recepturowych nie istnieją określone wskazania refundacyjne. Skoro więc takie wskazania nie istnieją, to leki recepturowe nie podlegają refundacji. W razie negowania tego faktu przez pacjentów, zalecamy ich odsyłanie do Ministerstwa Zdrowia i Narodowego Funduszu Zdrowia. Podkreślamy więc, iż wypisywanie leków recepturowych z uwzględnieniem ich refundacji wiąże się z ogromnym ryzykiem dotkliwych konsekwencji finansowych w razie kontroli NFZ – czytamy w komunikacie organizacji.
Upadnie największy atut leku recepturowego
O propozycję Ministerstwa Zdrowia zapytaliśmy farmaceutów, którzy w środowisku aptekarskim doskonale znani są ze swojego zamiłowania do receptury aptecznej. Mgr farm. Wojciech Chmielak to wiceprezes Zachodniopomorskiej Okręgowej Rady Aptekarskiej i twórca “Ściągi z receptury”. Z kolei mgr farm. Arkadiusz Przybylski do redaktor naczelny portalu receptura.pl. Obaj z pewnymi obawami podchodzą do propozycji resortu zdrowia.
– jeżeli refundowane będą leki wyłącznie o składzie podanym w receptariuszu, to upadnie jeden z największych atutów leku recepturowego – możliwość dostosowania dawki substancji czynnej do potrzeb, wieku i stanu chorobowego pacjenta. choćby jeżeli do zespołu powołani będą najwybitniejsi przedstawiciele środowiska lekarskiego, farmaceutycznego to będą w stanie zebrać wszystkich dobrych, sprawdzonych i skutecznych receptur, które w tej chwili pojawiają się na receptach – twierdzi Arkadiusz Przybylski.
Również Wojciech Chmielak przyznaje, iż już samo brzmienie projektu budzi pewien niepokój interpretacyjny. Może bowiem oznaczać, iż leki recepturowe spoza receptariusza nie będą refundowane. Tymczasem największą zaletą leków recepturowych jest możliwość indywidualizacji terapii za ich pomocą. Tej indywidualizacji uczą się zarówno lekarze i farmaceuci, którzy w codziennej praktyce zawodowej stosują tysiące różnych składów leków recepturowych z setek substancji (substancji, których dodatkowo na rynku przybywa).
– Receptariusz w formie zamkniętego przepisu zawsze będzie uboższy, niż połączenie świadomego lekarza i wiedzy oraz możliwości farmaceutów. I tu musimy postawić sprawę jasno – rozporządzenie i nie może być ostrzem skierowanym przeciw tej wiedzy i tym kompetencjom, gdyż straci na tym pacjent – podkreśla wiceprezes Zachodniopomorskiej ORA.
Niewyobrażalna praca do wykonania…
Obaj eksperci wskazują, iż przygotowanie receptariusza, który pozwoli zachować możliwość indywidualizacji farmakoterapii dzięki leków recepturowych, jest praktycznie niemożliwe.
– Szczerze mówiąc nie wyobrażam sobie pracy, jaką trzeba by włożyć w powstanie takiego rozporządzenia z receptariuszem, który co do zasady i z uwagi na indywidualizację terapii (do czego służy przecież lek robiony) nie powinien i nie może być katalogiem zamkniętym… – mówi Wojciech Chmielak.
Żeby lepiej zobrazować sytuację, porównuje recepturę apteczną do układania klocków LEGO. choćby 10 klocków można połączyć na setki sposobów. Być może można to opisać, ale ważniejsza jest zasada jak te klocki łączyć. I to samo jest z recepturą.
– Receptariusz, zawierający aktualnie dostępne substancje i wskazujący na możliwości – może być świetnym narzędziem dla lekarzy, którzy nie znają leku recepturowego i chcieliby sięgnąć po możliwości jakie daje. Ale w formie dynamicznej i aktualizowalnej a nie w postaci przepisu, który sam w sobie jest swego rodzaju obrazą dla etosu lekarza, zwłaszcza tego, który dzięki lekom recepturowym i możliwością ich modyfikacji ma w tej chwili doskonałe narzędzie terapeutyczne – uważa Chmielak.
Skład i sposób wykonania…
Arkadiusz Przybylski ma już na swoim koncie pracę nad tego typu receptariuszem. Stworzył go na potrzeby portalu receptura.pl i przyznaje, iż problemem jest chociażby takie sklasyfikowanie leków recepturowych, by łatwo i gwałtownie dało się odnaleźć w nim skład, który najlepiej odpowiada potrzebom pacjenta.
– Spróbujmy wyobrazić sobie spis treści w takim receptariuszu. Jak powinien wyglądać, by lekarz odnalazł w nim maść z neomycyną na podłożu bezwodnym absorpcyjnym? Maść z chloramfenikolem na podłożu złożonym z uwodnionej euceryny? Maść z olejem rycynowym, lanoliną i witaminą E? A takich preparatów przecież są setki, nie mają nazw własnych, które moglibyśmy ułożyć w kolejności alfabetycznej – mówi redaktor naczelny portalu receptura.pl
Przyznaje jednak, iż istnieją też plusy takiego receptariusza. Dzięki niemu receptura byłaby zdecydowanie bardziej wystandaryzowana. Jego zdaniem powołany zespół powinien nie tylko stworzyć receptariusz ze składnikami leków. Musi też dołączyć sposób ich wykonania tak, aby w każdej aptece dany lek był przygotowany dokładnie w ten sam sposób.
SZNUR jest w tej chwili na etapie konsultacji publicznych. Resort zdrowia przez najbliższy miesiąc czeka na uwagi do zawartych w nim propozycji. Tych dotyczących receptury aptecznej jest w nim znacznie więcej.
©MGR.FARM