Premiowanie porodówek, które nie oszczędzają na znieczuleniu zewnątrzoponowym, wpisanie tego do standardów akredytacyjnych, podniesienie kwalifikacji położnych i stworzenie bazy ośrodków będących wsparciem dla mniej doświadczonych oddziałów – to tylko niektóre zmiany, jakie mogą nastąpić w kwestii porodów.
Premiowanie za znieczulanie to dopiero początek
To, co zapowiadaliśmy, staje się faktem – na tych porodówkach, w których co najmniej 10 proc. rodzących siłami natury skorzysta ze znieczulenia zewnątrzoponowego, wycena porodu będzie większa. Narodowy Fundusz Zdrowia opublikował projekt zarządzenia w tej sprawie.
W marcu pisaliśmy, iż decydenci za cel stawiają sobie poprawę opieki na salach porodowych – chcą, żeby znieczulenie zewnątrzoponowe było dostępne w jak największej liczbie szpitali. Aby to osiągnąć, będą premiować te lecznice, w których co najmniej 10 proc. kobiet rodzących siłami natury skorzysta ze znieczulenia. Na tych porodówkach wycena porodu będzie wyższa niż dotychczas.
– Stawka będzie zwiększać się proporcjonalnie do udziału znieczuleń w porodach. Takie postępowanie ma zachęcić większe szpitale do przyciągania do siebie rodzących – zapowiadał w „Menedżerze Zdrowia” prezes NFZ Filip Nowak.
Szef funduszu dotrzymał słowa.
Opublikowano projekt zarządzenia, w którym zapisano, iż rozliczenia porodów korygowane będą współczynnikami wynoszącymi:
● 0,95 – dla szpitali, które nie stosują znieczulenia do porodu lub u których odsetek porodów ze znieczuleniem jest niższy niż 5 proc. w kwartale,
● 1,12 – dla szpitali, u których udział znieczuleń wynosi powyżej 10 proc.,
● 1,19 – dla szpitali, u których udział znieczuleń wynosi powyżej 20 proc.,
● 1,21 – dla szpitali, u których udział znieczuleń wynosi powyżej 35 proc.
W projekcie podano też, ile by to kosztowało – wyszło 25 mln zł w skali roku.