Polski system opieki zdrowotnej – alegoria człowieka

termedia.pl 2 miesięcy temu
Zdjęcie: PAP/Tytus Żmijewski


– Choć często mówi się, iż zlikwidowanie oddziału lub całego szpitala to polityczne samobójstwo, mam ogromną nadzieję, iż przedstawiciele rządu będą na tyle odważni, aby tę reformę rozpocząć – komentuje Bartosz Fiałek, porównując system ochrony zdrowia do... człowieka.



Jako iż niekiedy lubię antropomorfizować system opieki zdrowotnej – tym razem porównam go do człowieka.

Fundamentem będą kończyny dolne, a najwyższym obszarem będzie głowa. W ochronie zdrowia określę to następująco: kończyny dolne – podstawowa opieka zdrowotna, tułów – ambulatoryjna opieka specjalistyczna, głowa – szpital.

Chcąc uzyskać prawidłowe funkcjonowanie jakiegoś bytu, należy rozpocząć od organizacji systemowej. Mam na myśli stworzenie takiego środowiska, które – w odniesieniu do powyższej alegorii – będzie stać na nogach. Polski system opieki zdrowotnej nie działa prawidłowo dlatego, iż stoi na głowie. Teraz, na przykładzie, wytłumaczę, dlaczego tak się dzieje.

W Polsce mamy 314 powiatów oraz 66 miast na prawach powiatu. W tej samej Polsce mamy ok. 1000 szpitali. Dodatkowo mierzymy się z nieustającym problemem braku finansów na pokrycie wszystkich świadczeń zdrowotnych, pomimo iż w tym roku wydamy, bagatela, ok. 200 miliardów złotych na jego funkcjonowanie, a w przyszłym zaplanowano znaczne przekroczenie tej wartości. Gdy jednak system stoi na głowie, każda kwota zostanie wykorzystana.

Żadnego tak zorganizowanego systemu opieki zdrowotnej nie byłoby stać na utrzymanie szpitala na każdym rogu. Większość procedur można skutecznie oraz bezpiecznie realizować w znacznie tańszej medycynie ambulatoryjnej, a w szpitalu opiekować się chorymi będącymi w stanie zagrożenia zdrowia i/lub życia. Wtenczas mamy solidne nogi oraz tułów, czyli dobrze zorganizowane: podstawową opiekę zdrowotną oraz ambulatoryjną opiekę specjalistyczną, a tylko w przypadkach podbramkowych, społeczeństwo korzysta ze szpitali. Dopóki będziemy utrzymywać największą w Unii Europejskiej liczbę łóżek na 1000 mieszkańców i tak dużą liczbę szpitali, zamiast zachęcić personel do pracy ambulatoryjnej, dopóty problemy będą się powtarzać. Procentowo, około dwukrotnie więcej świadczeń zdrowotnych realizowanych jest podczas hospitalizacji, a nie w warunkach poza- i przyszpitalnych. Pytanie, czy należy prowadzić tak wiele lecznic, czy może lepsza byłaby silna oraz rozwinięta medycyna ambulatoryjna ewentualnie z izbą przyjęć na niecierpiące zwłoki przypadki. Przy tak dobrze zorganizowanym systemie ratownictwa medycznego pacjenta bez problemu uda się bezpiecznie przetransportować do szpitala leżącego choćby kilkadziesiąt kilometrów dalej. I tak wygląda to w dobrych systemach opieki zdrowotnej, które nie są skazane na niekończące się cierpienie pacjentów oraz personelu ochrony zdrowia i niemedycznego). Nie mam wątpliwości, iż tylko zachęcenie do pracy w POZ oraz AOS i zniechęcenie do pracy w szpitalach pozwoli na naprawę polskiej ochrony zdrowia. Mam na myśli przeniesienie zarówno ciężaru świadczeń medycznych, jak i finansowanego do medycyny ambulatoryjnej, a w ramach hospitalizacji realizowanie jedynie usług ratunkowych, a nie diagnostycznych. To oczywiście jeden z czynników, który uważam za główny w kontekście skutecznej reformy polskiego systemu opieki zdrowotnej. Samo zwiększenie finansowania opieki zdrowotnej bowiem nie wystarczy, ażeby nagle poprawić jej stan.

Proszę sobie wyobrazić następujący przykład – pacjent z przewlekłym bólem w klatce piersiowej trwającym od kilku miesięcy, który nie zagraża bezpośrednio jego zdrowiu ani życiu. Bezwzględnie powinien być zdiagnozowany. Poza wywiadem oraz badaniem fizykalnym należy wykonać wiele badań laboratoryjnych oraz najlepiej – przezklatkowe badanie echokardiograficzne i w przypadku braku przeciwwskazań – próbę wysiłkową. Takie badania z powodzeniem można zrealizować w ramach ambulatoryjnej opieki specjalistycznej, czyli w poradni kardiologicznej. Jednak z powodu złej organizacji systemu opieki zdrowotnej takiego chorego często przyjmuje się do szpitala, na tzw. planowy pobyt (najczęściej trzydniowy) do szpitala. Pacjent musi więc poddać się hospitalizacji tylko z powodu odwrócenia schematu szpital/ambulatorium. To przy okazji znacznie obciąża będących i tak w niedoborze pracowników ochrony zdrowia w szpitalu, którzy poza realizacją nagłych świadczeń medycznych muszą zajmować się pacjentami planowymi. Stąd za podstawę modyfikacji funkcjonowania systemu opieki zdrowotnej uważam przewartościowanie ambulatoryjnej oraz szpitalnej medycyny i znaczne zwiększenie udziału tej pierwszej.

I to się dzieje.

Pani minister zdrowia Izabela Leszczyna od razu po wejściu do resortu zajęła się niezwykle ważnym procesem, który nazwano „odwracaniem piramidy świadczeń”, polegającym na wzmacnianiu podstawowej opieki zdrowotnej i ambulatoryjnej opieki specjalistycznej, co docelowo pozwoli na wyprowadzenie wielu usług zdrowotnej z droższych szpitali do tańszego ambulatorium.

Zrozumieć musimy jednak zagadnienie podstawowe – najpierw należy uregulować funkcjonowanie kończyn dolnych i tułowia, żeby nam głowa na ziemię nie upadła. Rozumiem przez to, iż należy odpowiednio i terminowo finansować usługi zdrowotne realizowane w ramach podstawowej opieki zdrowotnej oraz ambulatoryjnej opieki specjalistycznej, a także poprawić warunki pracy w tychże, co zwyczajnie uatrakcyjni te miejsca pracy, przyciągając doń kadrę. Następnie dochodzi do najtrudniejszego: powolnego wygaszania działania nierentownych oddziałów, a także szpitali.

Choć często mówi się, iż zlikwidowanie oddziału lub całego szpitala to polityczne samobójstwo, mam ogromną nadzieję, iż przedstawiciele rządu będą na tyle odważni, aby tę reformę rozpocząć – wszak docelowo postawi ona polski system opieki zdrowotnej z głowy na nogi, dzięki czemu zostaną oni ostatecznie uznani za innowatorów, a nie samobójców.

A – jak wiemy – początkowy etap pracy każdego innowatora związany jest z dużym cierpieniem.

Komentarz byłego zastępcy dyrektora do spraw medycznych Samodzielnego Publicznego Zespołu Zakładów Opieki Zdrowotnej im. Marszałka Józefa Piłsudskiego w Płońsku, reumatologa i przewodniczącego Regionu Kujawsko-Pomorskiego Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy Bartosza Fiałka.

Przeczytaj także: „Na kłopoty – Fiałek!”, „Wymarzone normy zatrudnienia Grażyny Cebuli-Kubat”, „Wszystkiemu winni są cykliści i… lekarze” i „Sto dni minister Leszczyny”

Idź do oryginalnego materiału