Przeraża Was wizja podatku katastralnego czy przerzucenie na konsumentów kosztów opłaty reprograficznej czy opakowaniowej? To jeszcze nie wszystko. Ostatnie wypowiedzi wskazują na to, iż z Polaków można wyciągnąć dużo, dużo więcej. Pomysł na nowy podatek jest naprawdę upiorny.

Fot. Warszawa w Pigułce
Ludwik Kotecki z Rady Polityki Pieniężnej wprawił w osłupienie tysiące Polaków swoją propozycją nowego podatku. W wywiadach dla Rzeczpospolitej i TOK FM zaprezentował pomysł, który może dotknąć większość społeczeństwa. Jego zdaniem jesteśmy już „wystarczająco bogaci”, żeby płacić podatek od całego majątku.
To nie tylko o podwyżce podatku od nieruchomości, jak mogłoby się wydawać. Kotecki mówi wprost: podatek majątkowy powinien obejmować akcje, oszczędności, samochody i „inne formy aktywów”. Wszystko po to, żeby zamknąć ogromną dziurę w budżecie państwa i sfinansować zbrojenia na poziomie 5 procent PKB.
Różnica między podatkiem katastralnym a majątkowym
Wiele mediów myliło te pojęcia, ale Kotecki jasno wytłumaczył różnicę Jackowi Żakowskiemu w TOK FM. Podatek katastralny to „wyższa forma podatku od nieruchomości, administracyjnie skomplikowana”, która opiera się na wartości nieruchomości, a nie jej powierzchni jak obecnie.
Obecny podatek od nieruchomości wynosi około złotówki za metr kwadratowy. Kotecki proponuje go „podwoić albo potroić” jako pierwszy krok. To oznacza, iż właściciel mieszkania o powierzchni 60 metrów kwadratowych zamiast 60 złotych rocznie zapłaciłby 120-180 złotych.
Ale to dopiero początek. Prawdziwy podatek majątkowy to znacznie szersze pojęcie. Miałby obejmować wszystkie aktywa – od mieszkań przez samochody po akcje i oszczędności na kontach bankowych. Kotecki argumentował w Rzeczpospolitej, iż „majątki są bardziej skoncentrowane niż dochody”, więc opodatkowanie ich byłoby bardziej sprawiedliwe.
Dlaczego teraz? Budżetowa dziura przeraża ekonomistów
Kotecki nie ukrywa, iż potrzeba pieniędzy jest dramatyczna. Polska ma wydatki publiczne na poziomie 50 procent PKB, ale dochody wynoszą tylko 43 procent PKB. Ta różnica – 7 procent PKB – to ogromna luka, która musi zostać zamknięta.
„Jeśli mamy przez kolejne lata finansować armię na poziomie 5 proc. PKB, a nie ma źródeł finansowania tego wydatku, to właśnie podatek majątkowy mógłby być elementem, który by to finansował” – tłumaczył na antenie TOK FM.
Jako członek RPP, Kotecki doskonale wie, jak wygląda sytuacja finansów publicznych. Pod względem kosztów obsługi długu Polska zajmuje drugie najwyższe miejsce w Europie – zaraz po Węgrzech. „Jeśli 7 proc. nie sfinansujemy podatkami, to trzeba to zrobić poprzez zadłużenie” – ostrzegał.
W jego opinii wprowadzenie podatku majątkowego to kwestia patriotyzmu. „Płacenie podatków to też forma patriotyzmu. Nie tylko machanie flagą” – powiedział w Rzeczpospolitej.
Co to oznacza dla ciebie?
Jeśli propozycja Koteckiego zostanie wprowadzona w życie, konsekwencje mogą być odczuwalne dla większości Polaków. Nie chodzi już tylko o właścicieli drogich nieruchomości, ale praktycznie każdego, kto ma jakiś majątek.
Właściciele mieszkań i domów będą płacić więcej – choćby przy prostej podwyżce obecnego podatku od nieruchomości o 100-200 procent. Dla przeciętnego mieszkania oznacza to dodatkowe 60-120 złotych rocznie. Przy wprowadzeniu pełnego katastru opartego na wartości sumy mogą być znacznie wyższe.
Posiadacze akcji, obligacji czy większych oszczędności mogą być objęci zupełnie nowym podatkiem. Kotecki nie precyzował progów ani stawek, ale podobne rozwiązania w innych krajach dotyczą zwykle majątków powyżej 100-500 tysięcy złotych.
Właściciele drogich samochodów, łodzi czy innych „aktywów” również mogą zostać objęci nowym systemem podatkowym. W niektórych krajach europejskich już funkcjonują podatki od posiadania luksusowych dóbr.
Wzorce z innych krajów. Argentyna i Islandia pokazały drogę
Kotecki przywołał przykłady krajów, które wprowadzały podatki majątkowe w sytuacjach kryzysowych. „Po to fiskalne rozwiązanie sięgnęła po pandemii koronawirusa Argentyna. Wprowadziła go też Islandia po globalnym kryzysie finansowym” – mówił w wywiadach.
Argentyna po pandemii wprowadziła jednorazowy podatek majątkowy dla najbogatszych. Objął on osoby posiadające majątek powyżej 200 milionów pesos (około 2 milionów dolarów). Stawki wynosiły od 2 do 3,5 procent wartości majątku.
Islandia po kryzysie finansowym z 2008 roku wprowadziła podatek majątkowy jako element szerszej reformy fiskalnej. System obejmował nieruchomości powyżej określonej wartości oraz inne aktywa finansowe.
Oba przykłady pokazują, iż podatki majątkowe są zwykle wprowadzane w sytuacjach kryzysowych jako nadzwyczajne środki zwiększenia dochodów państwa.
Czy samorządy będą zwalniać z podatków?
Kotecki zwrócił uwagę na problem z obecnym systemem. „Dzisiaj ta stawka jest ustalana przez rząd na poziomie maksymalnym, a powinna być raczej minimalnym. Zbierana jest przez samorządy, które często zwalniają z tego podatku, albo go obniżają” – krytykował w TOK FM.
Jego propozycja zakłada odwrócenie logiki – zamiast ustalania maksymalnych stawek, rząd miałby określać minimalne. To uniemożliwiłoby samorządom całkowite zwalnianie mieszkańców z podatków od nieruchomości.
Taki mechanizm oznaczałby, iż choćby w gminach, które w tej chwili nie pobierają podatku od nieruchomości lub stosują znaczne ulgi, mieszkańcy musieliby płacić przynajmniej minimalną kwotę określoną odgórnie.
Przedsiębiorcy w centrum uwagi
Szczególnie narażeni na nowy podatek mogą być przedsiębiorcy. Kotecki argumentował, iż „majątki są bardziej skoncentrowane niż dochody”, co oznacza, iż właściciele firm i inwestorzy posiadają proporcjonalnie więcej aktywów niż przeciętni obywatele.
Firmy mogą zostać objęte podatkiem od posiadanych nieruchomości, maszyn, pojazdów czy akcji innych spółek. To dodatkowe obciążenie dla sektora prywatnego, który już teraz boryka się z wysokimi podatkami i składkami.
Z drugiej strony, Kotecki podkreślał, iż od nieruchomości „trudno uciec”, co czyni je idealnym celem podatkowym. W przeciwieństwie do dochodów, których można nie ujawnić, nieruchomości są widoczne i trudne do ukrycia przed fiskusem.
Kiedy można spodziewać się zmian?
Kotecki nie podał konkretnych terminów wprowadzenia nowych podatków. Jako członek RPP skupia się głównie na polityce pieniężnej, ale jego wypowiedzi mogą sygnalizować kierunki myślenia w kręgach władzy.
Wprowadzenie podatku katastralnego wymaga stworzenia rejestru wszystkich nieruchomości i ich wyceny. To proces, który może zająć kilka lat. Prostsze do wprowadzenia byłoby podniesienie obecnych stawek podatku od nieruchomości.
Podatek majątkowy od akcji, oszczędności czy innych aktywów wymagałby nowych przepisów i systemów informatycznych. Prawdopodobnie zostałby wprowadzony etapami, zaczynając od największych majątków.
Kotecki ostrzegał, iż bez dodatkowych dochodów „będziemy coraz więcej pieniędzy przeznaczać na obsługę długu”. W dłuższej perspektywie 7-procentowa luka budżetowa może okazać się nie do utrzymania.
Społeczne konsekwencje nowych podatków
Wprowadzenie podatku majątkowego może mieć szersze skutki społeczne. Z jednej strony, jak argumentuje Kotecki, może zmniejszać nierówności – majątki są bardziej skoncentrowane niż dochody, więc opodatkowanie ich dotknie głównie najbogatszych.
Z drugiej strony, może zachęcać do wyprowadzania majątków za granicę lub ich ukrywania. Podatki majątkowe są trudniejsze do egzekwowania niż podatki dochodowe, bo wymagają regularnej wyceny aktywów.
Wpływ na rynek nieruchomości też może być znaczący. Wyższe koszty posiadania mogą obniżyć ceny mieszkań i domów, co z jednej strony ułatwi zakupy młodym, z drugiej uderzy w obecnych właścicieli.
Dla emerytów posiadających nieruchomości, ale o niskich dochodach, podatek majątkowy może okazać się szczególnie dotkliwy. Będą musieli płacić wyższe daniny mimo braku odpowiednich dochodów na ich pokrycie.