Polacy coraz częściej mają dostęp do nowoczesnego leczenia onkologicznego, a onkologia jest dla Ministerstwa Zdrowia priorytetem. Mimo to pacjentki z rakiem endometrium oraz pacjenci z rakiem prostaty wciąż czekają.
Rośnie zachorowalność na raka endometrium
W Polsce rośnie zachorowalność na raka endometrium (raka trzonu macicy). Co roku diagnozuje się 8 tys. nowych zachorowań, a 1800 kobiet umiera. O tym, jak zmienić tę sytuację oraz co jest największym wyzwaniem dla lekarzy, mówił prof. dr hab. n. med. Lubomir Bodnar z Siedleckiego Centrum Onkologii. Specjalista podkreślił wagę diagnostyki molekularnej w leczeniu raka endometrium. – Nawet o ile pacjentka zdiagnozuje się na najwcześniejszym możliwym etapie rozwoju nowotworu 1a, ale ma niekorzystne cechy biologiczne, to automatycznie przesuwa się ją do stopnia 2c. To fenomen, którego jesteśmy świadkami. Biologia w zakresie diagnostyki i planowania leczenia jest najważniejszym narzędziem. Dla nas, lekarzy praktyków, największym wyzwaniem jest teraz adekwatne ułożenie ścieżki diagnostycznej. Tak żeby pacjentka, która ma już rozpoznanie i pierwszą histopatologię, w ciągu trzech tygodni otrzymała informacje o tym, jakie są faktycznie zaawansowanie i profil molekularny nowotworu – wskazał.
– Potrzebujemy pełnej refundacji tej diagnostyki także na poziomie ambulatoryjnym. Dzięki temu będziemy leczyć chore lepiej i skuteczniej – podkreślił prof. Lubomir Bodnar.
Kolejnym milowym krokiem, za pomocą którego możemy zwiększyć szanse pacjentek z rakiem endometrium, jest dostęp do immunoterapii już w pierwszej linii leczenia.
Największe problemy kobiet z rakiem endometrium przedstawiła Anna Kupiecka, prezes Fundacji OnkoCafe – Razem Lepiej, która pomaga pacjentkom, edukując je i wspierając.
Jak mówiła Anna Kupiecka, pacjenci liczą na to, iż w systemie ochrony zdrowia zostaną poprowadzeni. Chcą mieć poczucie, iż są w dobrych rękach.
– Kobiety powinny trafiać do placówek wyspecjalizowanych, które mają podpisane programy lekowe, mają doświadczenie, wykonują badania immunohistochemiczne. W przypadku wielu nowotworów udało się uporządkować ścieżkę leczenia pacjentów w taki sposób, iż są oni zabezpieczeni odpowiednim leczeniem już w pierwszej linii. Przynosi to ogromne korzyści, ponieważ nie dopuszczamy do zaawansowania choroby. I w tym kierunku powinny iść medycyna i decyzje refundacyjne – stwierdziła.
Diagnostyka w Polsce wciąż jest na bardzo niskim poziomie
– Jeśli pacjent trafia na ścieżkę onkologiczną, to powinien mieć wykonany cały pakiet badań diagnostycznych. Weszliśmy w erę leczenia celowanego i bez znajomości receptora nie wiemy, jaką terapię zastosować. Niestety diagnostyka w Polsce jest na bardzo niskim poziomie. Najdroższe jest bowiem leczenie choroby w stadium zaawansowanym. Czasami jeden pacjent w onkologii kosztuje nas milion złotych, a choroba wychwycona wcześniej, leczona zwykłą metodą, kosztuje tysiące. A więc dobra diagnostyka to korzyść dla płatnika publicznego, decydenta, pacjenta i lekarza – zmniejsza się bowiem obłożenie pracą. Pacjent wyleczony nie wraca też do systemu. To powinno być poprawione w najbliższych latach. Pieniądze zaoszczędzone dzięki szybkiemu wykryciu raka i prostemu leczeniu możemy inwestować w nowe technologie – mówił przedstawiciel Ministerstwa Zdrowia.
W leczeniu raka prostaty potrzebne są nowoczesne leki hormonalne
Obecnie jedną piątą wszystkich przypadków nowotworów u mężczyzn stanowi rak prostaty. Rocznie przekłada się to na mniej więcej 22 tys. nowych diagnoz. Dane te sugerują, iż problem ten będzie narastał, szczególnie wobec faktu starzejącego się społeczeństwa.
Jak podkreślili lekarze, sytuacja w Polsce staje się coraz bardziej niepokojąca. Mamy największą w Unii Europejskiej dynamikę wzrostu śmiertelności z powodu tego nowotworu.
Jeśli chodzi o diagnostykę i leczenie tego nowotworu, dokonało się już wiele pozytywnych zmian. Dużym przełomem w terapii jest nowoczesne leczenie hormonalne. Od 2022 r. w programie lekowym B.56 jest możliwe zastosowanie nowoczesnych leków hormonalnych u chorych z opornym na kastrację rakiem gruczołu krokowego bez ujawnionych w badaniach obrazowych przerzutów. Mniej więcej od roku jest możliwość stosowania, choć w niepełnym zakresie, wskazań rejestracyjnych, nowoczesnego leku hormonalnego na etapie rozsiewu wrażliwego na kastrację.
Dr Jakub Żołnierek z Europejskiego Centrum Zdrowia Otwock przyznał, iż jeżeli chodzi o dostęp do leków hormonalnych nowej generacji, wiele zmieniło się na korzyść. – Zbliżyliśmy się w tym zakresie do Stanów Zjednoczonych i państw Unii Europejskiej. Jednak jest kilka kwestii, które nie zostały rozwiązane. Po pierwsze – potrzebny jest szerszy dostęp do nowoczesnego leku hormonalnego stosowanego w skojarzeniu z kastracją farmakologiczną i chemioterapią na etapie rozsiewu raka gruczołu krokowego wrażliwego na kastrację. Jak wspomniano wcześniej, przedstawiciel tej klasy terapeutycznej jest dostępny jako opcja w leczeniu chorych z rakami stercza wrażliwymi na deprywację androgenową, ale w przypadku małego obciążenia przerzutami. Współcześnie wiemy, iż w przypadku znacznego zaawansowania choroby i dużego obciążenia przerzutami istnieje konieczność intensyfikacji leczenia do schematów trójlekowych, w skład których wchodzą nowe leki hormonalne. Po drugie – kwestia refundacji, a przez to realnego dostępu do radiofarmaceutyków w leczeniu chorych z rozsiewem opornym na kastrację. Po trzecie – zawężona refundacja jednego z nowoczesnych leków hormonalnych, który mógłby być wykorzystywany szerzej na etapie rozsiewu wrażliwego na kastrację. Po czwarte – oczekujemy na refundację nowoczesnych leków hormonalnych stosowanych w skojarzeniu z inhibitorami PARP w leczeniu pierwszej linii chorych z opornym na kastrację rozsianym rakiem prostaty i stwierdzonymi mutacjami genów BRCA1 i/lub BRCA2 – wymieniał.
Eksperci podkreślali, iż analiza dostępnych danych, w tym wyników najnowszych badań klinicznych, sugeruje, iż wczesna intensyfikacja terapii poprzez zastosowanie kombinacji terapia androgenami nowej generacji (neoadjuvant hormone therapy – NHT) z inhibitorem PARP może być kluczowa dla uzyskania dłuższych i głębszych odpowiedzi terapeutycznych u chorych z zaawansowanym, opornym na kastrację rakiem prostaty i wspomnianymi mutacjami. Obserwacje wskazują na istotne ryzyko zaistnienia sytuacji, w których, u części chorych, nie będziemy mieli możliwości wykorzystania potencjału tej klasy terapeutycznej w leczeniu kolejnych linii, ponieważ nie będą oni w stanie kontynuować terapii przeciwnowotworowej ze względu na pogorszenie stanu sprawności ogólnej wynikające z postępu nowotworu lub toksyczności uprzednio zastosowanych leków. Fakt ten podnosi wagę wczesnej intensyfikacji leczenia.
Określenie statusu genów BRCA1 i BRCA2 ma najważniejsze znaczenie w leczeniu raka prostaty
Profesor Jakub Żołnierek zwrócił także uwagę na deficyty w obszarze procedury refundacyjnej dotyczącej diagnostyki molekularnej w raku prostaty. Jest ona daleka od realnych potrzeb klinicystów i placówek, które mają taką diagnostykę prowadzić.
Badania molekularne, zwłaszcza diagnostyka w zakresie potencjalnych mutacji genów BRCA1 i BRCA2, mają istotne znaczenie w identyfikacji chorych, u których guz ma agresywną biologię pozwalającą mu na szybki wzrost, wczesne tworzenie przerzutów i naciekanie tkanek okolicznych oraz oporność na klasyczne formy leczenia zarejestrowane do stosowania w raku gruczołu krokowego. Zgodnie z opinią ekspertów wczesne przeprowadzenie takiej diagnostyki – na tkance guza, która nie była archiwizowana zbyt długo – jest najważniejsze dla skutecznej identyfikacji pacjentów, którzy mogą skorzystać z terapii ukierunkowanej molekularnie z wykorzystaniem inhibitorów PARP. Leki z tej klasy terapeutycznej mają udowodnioną skuteczność w tym wskazaniu.
Eksperci podkreślali, iż w tej chwili borykamy się ze sporymi problemami związanymi z diagnostyką molekularną w raku prostaty. Finansowanie i ograniczenia logistyczne stanowią bariery dla jej szerokiego stosowania. Koszt przeprowadzenia badań w kierunku mutacji BRCA1 i BRCA2, szczególnie z wykorzystaniem nowoczesnych technologii sekwencjonowania następnej generacji (next-generation sequencing – NGS), jest wysoki, a poziom refundacji niewystarczający. Konieczne jest także oddzielenie finansowania diagnostyki molekularnej i jej uniezależnienie od kontraktowania procedur szpitalnych, tak by mogła być prowadzona ambulatoryjnie, co jest w pełni możliwe.
– Diagnostyka w kierunku mutacji BRCA1 i BRCA2, które występują u około 10 proc. pacjentów, powinna być wykonywana u chorych z przerzutami z dużym ryzykiem uogólnienia procesu nowotworowego. Choć w tym przypadku rekomendacje amerykańskie różnią się od europejskich – dodał prof. dr hab. n. med. Paweł Wiechno z Centrum Onkologii – Instytutu im. Marii Skłodowskiej-Curie w Warszawie. – Niewątpliwie jednak dobra diagnostyka jest podstawą skutecznej terapii. Często widzę pacjentów, którzy mają niedostateczną diagnostykę już na samym starcie. W związku z tym nie są prawidłowo prowadzeni na dalszych etapach leczenia. Powinniśmy standaryzować nasze postępowanie, temu służą zalecenia, ale myślę, iż płatnik również powinien rozliczać z jakości, oceniać, czy pacjenci są prawidłowo diagnozowani. Mamy także problem z tym, co jest od nas wymagane w diagnostyce, zwłaszcza tak specyficznej jak PET-PSMA. To niezwykle efektywne, czułe badanie. Taka diagnostyka na wstępie, po rozpoznaniu choroby, zdecydowanie skutecznie weryfikuje rzeczywisty stopień zaawansowania, a od tego przecież uzależniamy dobór efektywnego leczenia. jeżeli wykonamy je u pacjentów z nieprzerzutowym, opornym na kastrację rakiem gruczołu krokowego, okazuje się, iż u 50 proc. wykrywamy chorobę przerzutową mimo wcześniejszego negatywnego wyniku diagnostyki tradycyjnymi metodami. Warto byłoby poprawić zapisy dotyczące tego, którzy chorzy powinni mieć wykonywane badanie PET-PSMA – zwracał uwagę ekspert.
Pacjenci otrzymają potrzebne terapie lekowe
Na koniec panelu Mateusz Oczkowski obiecał, iż od 1 lipca 2024 r. większość problemów pacjentów z rakiem prostaty będzie rozwiązana. – Nowe obwieszczenie lekowe będzie poświęcone rakowi prostaty – zapowiedział*.
Źródło: Termedia