Polacy się rehabilitują. Piotr Dudar i jego firma „Sumer”

angora24.pl 8 godzin temu

– Już od młodych lat wiedziałem, czym będę się zajmował – zapewnia Piotr Dudar. – Ojciec był głównym projektantem w dziś już nieistniejącym Zakładzie Usług Technicznych w Opolu, wówczas jedynym w PRL-u przedsiębiorstwie produkującym sprzęt do rehabilitacji, którego wyroby były na wysokim poziomie. Studiowałem inżynierię biomedyczną na Politechnice Wrocławskiej, którą ukończyłem z wyróżnieniem. Moją pracą dyplomową był stół do rehabilitacji, który zyskał bardzo dobre opinie ordynatorów oddziałów ortopedycznych trzech opolskich szpitali, co wywarło wrażenie na moim promotorze. Już na piątym roku studiów, w 1994 r., założyłem swoją obecną firmę. Nazwa „Sumer” może kojarzyć się ze starożytną kulturą z terenów Mezopotamii, ale to jest skrót: Sprzęt, Urządzenia Medyczno-Rehabilitacyjne. Firmę założyłem praktycznie bez żadnych środków. To były czasy, gdy wystarczyła praca, determinacja i dobry pomysł. Ojciec pomógł mi przy konstrukcji i budowie pierwszych modeli. Zachodni sprzęt był wówczas absurdalnie drogi, w placówkach medycznych brakowało wszystkiego, więc ze zbytem nie było żadnych problemów. Dlatego adekwatnie już na początku odniosłem rynkowy sukces.

W ofercie „Sumera” jest kilkaset pozycji. Najważniejsze są stoły do rehabilitacji, terapii manualnej, masażu, pionizacji, osteopatii, których jest niemal 50 modeli i stanowią one aż 80 proc. przychodów.

Najbardziej skomplikowane modele mają prawie tyle funkcji co samochód: zasilanie akumulatorowe, sprężynę gazową do regulacji zagłówka, funkcję „łamania stołu”, tzw. pivot, dzięki pilota sterowane centralne ramy, tylną część leżyska podnoszoną do pozycji fotela (od 0 do 87 stopni), siłownik elektryczny do regulacji wysokości, zestaw czterech kół jezdnych opuszczanych w dowolnej pozycji dzięki nożnej dźwigni.

– Stal, której używamy, pochodzi z polskich hut, skaj z niemieckiej firmy – i jest to najlepszy skaj na świecie. Minimalnie gorszy, ale za to cztery razy tańszy, jest produkowany przez polską firmę. Czujniki kupuję w Chinach. Siłowniki elektryczne na początku sprowadzałem z Niemiec, ale nastąpił tam nieprawdopodobny spadek jakości produkcji i teraz sprowadzam je z Tajwanu (tak robi większość firm na świecie). Ich usterkowość wynosi 0,02 proc., co jest już wynikiem z przemysłu kosmicznego.

Najtańsze stoły kosztują 2,5 tys. zł, najdroższe – ponad 20 tys.

– Nasze stoły są już lepsze od większości zagranicznej konkurencji. Mimo to jesteśmy od nich tańsi. W przypadku prostszych modeli o około 30 proc., a bardziej skomplikowanych aż o 40 proc.

Dawniej głównym klientem spółki były placówki medyczne, w tym prywatne gabinety fizjoterapii, a teraz przeważają osoby prywatne, które kupują je dla domowników wymagających regularnych zabiegów. Wiele z nich to stoły pionizacyjne konieczne dla osób, które tygodnie i miesiące leżą w łóżku.

– Fizjoterapia w ostatnich dekadach przeszła prawdziwą rewolucję. Stosuje się ją nie tylko do klasycznej rehabilitacji, leczenia dysfunkcji ruchu, ale także w wyczynowym sporcie, a choćby przy bólach głowy.

„Sumer” ma coraz więcej zagranicznych klientów. Najwięcej z Austrii, Niemiec, Francji, Norwegii.

Do wyboru, do koloru

Moce produkcyjne firmy wynoszą tysiąc stołów rocznie. Jednak w praktyce produkuje się tu około 600 sztuk (przy rentowności wynoszącej do 40 proc).

– Rentowność mogłaby być jeszcze wyższa, ale jakość i trwałość kosztują.

Każdy stół można zamówić w jednym z dziesięciu kolorów. Od czerwonego, granatowego, piaskowego, morskiego, poprzez niebieski, „delfin”, pomarańczowy, szary, aż po limonkowy i zielony.

– Nasze stoły są praktycznie bezawaryjne. Niektóre mają 25 lat i przez cały czas świetnie spełniają swoją rolę. W Europie jest zupełnie inaczej. Od jednego ze skandynawskich inżynierów dowiedziałem się, iż kazano mu tak projektować stół, żeby bezawaryjnie mógł spełniać swoją rolę zaledwie pięć lat. A potem klient ma kupić nowy sprzęt. Ja takiej filozofii pracy i podejścia do klienta nie uznaję.

Oprócz stołów „Sumer” jako jedyny w kraju, a może także w Europie, produkuje urządzenia pomiarowe badające momenty siły, które generuje ludzkie ciało. Odbiorcą są wyższe uczelnie i instytuty badawcze. Rocznie powstaje ich kilka, cena zaczyna się od 30 tys. i dochodzi do 150 tys. zł, jednak górnej granicy praktycznie nie ma. Stosuje się w nich bardzo skomplikowane czujniki o dużych czułościach, dużych prędkościach reakcji ze specjalistycznym oprogramowaniem. Wszystko wykonywane jest pod indywidualne potrzeby klienta.

Spółka produkuje także kabiny do ćwiczeń, poręcze, schody rehabilitacyjne do nauki chodu, lustra korekcyjne, specjalistyczne fotele i taborety.

– Jeszcze 15 lat temu ze względu na utrzymanie jakości praktycznie wszystko wykonywaliśmy na miejscu, dlatego zatrudniałem 30 pracowników. Teraz mam pięciu, gdyż większość prac wykonują dla mnie niewielkie firmy zewnętrzne, które dziś dają już gwarancję wysokiej jakości, jakiej nie dawały jeszcze na początku transformacji. Zawsze starałem się korzystać z polskich materiałów i polskich podwykonawców, ale nie zawsze jest to możliwe.

„Sumer” co jakiś czas wystawia swoje wyroby na targach. Ma liczne dyplomy, nagrody, certyfikaty. Nie inwestuje jednak w reklamę, gdyż na tym niszowym rynku najbardziej skuteczna jest reklama szeptana – od jednego zadowolonego klienta do drugiego.

– Dziś w Polsce w naszej branży jest sześć liczących się firm, ale za dziesięć lat może zostać tylko jedna – moja. Popyt jest duży, bo mamy w kraju aż 160 tys. fizjoterapeutów i rehabilitantów. Ale ekspansja chińskich wyrobów jest nieprawdopodobna. W Grecji, Norwegii, Hiszpanii wykończyli rodzimą konkurencję. Na zachodzie Europy zostało może dwóch dużych producentów, którzy i tak robią sprzęt w Chinach, oraz kilku drobnych. Dlaczego nie boję się chińskiej konkurencji? Po pierwsze, dlatego, iż moje wyroby są już dziś na światowym poziomie, przy cenach znacznie niższych niż zachodnie. Po drugie, Chińczycy produkują na masową skalę. Nie są w stanie dostosować się tak jak ja do oczekiwań indywidualnego klienta; dotyczy to np. wydawałoby się tak banalnej kwestii jak szerokość tapicerki. Jedyne niebezpieczeństwo, jakie widzę dla swojej spółki, to rosnące w absurdalnym tempie ceny energii.

Idź do oryginalnego materiału