Bywa złość nagła, porywcza, okazywana bez zahamowań i równie gwałtownie mijająca. Bywa też złość hodowana i podsycana dniami, a choćby latami, głęboko skrywana i przemyślana, trudna złość. Ale w każdym przypadku może stać się uczuciem, które zdominuje nasze życie i nie pozwoli widzieć go w szerszej perspektywie. Na ogół niechciana, nieproszona, kojarzy się przeważnie negatywnie. Czy jednak maja rację ci, którzy postrzegają ją jako coś dla człowieka wstydliwego, co warto od razu stłumić? prawdopodobnie – nie. Natomiast z pewnością warto przyjrzeć się towarzyszącym jej emocjom nieco bliżej…
Na początek spróbujmy przywołać w myślach sytuację, w której byliśmy wyjątkowo zdenerwowani, poirytowani sytuacją lub zachowaniem, które były przez kogoś kierowane w naszą stronę i wywołały lawinę nieprzyjemnych przeżyć. Możemy na ogół zauważyć, iż nietrudno było nam odszukać w pamięci takiego wydarzenia. A może, co więcej, jego wspomnienie towarzyszy nam już od dłuższego czasu, powodując ogólne rozbicie, wahania nastroju, niepokój, uczucie głębokiego smutku? Czujemy, iż nie lubimy siebie za te uczucia, a inni widzą w nas to, iż sobie z nimi nie radzimy. Tym samym narażamy się na śmieszność albo przynajmniej gorsze traktowanie ze strony innych, no bo kto polubi nadąsanego złośnika?
Jak zatem można pozbyć się złości? Co może sprawić, iż nie będzie ona nam często towarzyszyła, niszcząc nas ,,od środka” i odbierając nam skutecznie euforia z życia? Kozetka w pokoju zaufanego terapeuty, który potrafi zdziałać u nas prawdziwe cuda – to jedno, choć nie jedyne rozwiązanie. Zacznijmy więc od małej autoterapii. ..
Złość należy do podstawowych emocji ludzkich, podobnie jak zdziwienie, szczęście, strach, odraza i smutek, jednak przy tym na ogół bywa emocją wtórną, którą człowiek w procesie wychowania nauczył się przykrywać prawdziwe uczucia, takie jak ból, bezsilność, cierpienie, wstyd czy lęk. Dla wielu z nas doświadczanie czy okazywanie własnej słabości bywa bardzo trudne , a choćby jest czymś nie do pomyślenia w sytuacji, w której czujemy się świadomie bądź nieświadomie ranieni. Dlatego właśnie komunikujemy się z otoczeniem przez złość, aby w ten sposób pozbyć się niechcianych doznań i rozładować narastające w nas napięcie.
Właściwie złość jest pewnym procesem a nie momentem, a przy tym tak silnie wyuczoną reakcją, iż dokonuje się niemal nawykowo, a więc niejako pozostaje poza kontrolą świadomości.
W trakcie naszego życia zbieramy różne trudne doświadczenia, którymi nie zajmujemy się przeważnie w ogóle do czasu, gdy ktoś z naszego otoczenia nie poruszy jakiejś czułej struny naszej psychiki. I na ogół w takich momentach bywamy bardzo zdezorientowani naszymi reakcjami. Ktoś powiedział, iż nałożona broszka nie pasuje do Twojej sukienki, a ty dostałaś ją akurat od zmarłej rok temu matki? A może bluzka, którą teściowa dała ci na urodziny jest o dwa rozmiary za duża? Czy może projekt, nad którym pracowałeś usilnie przez dwa lata okazał się gorszy od tego kogoś, kto był zwyczajnie ulubieńcem szefowej?
Sytuacje te łączy przeważnie ta sama reakcja, a jest nią złość. Już w momencie, kiedy w nas uderza, zalewając nasze ciało falą gorąca, przyspieszonym biciem serca, ściskaniem w gardle i ogólnym usztywnieniem całej sylwetki w taki sposób, jakbyśmy gotowali się do skoku i wyczekiwali sposobnej chwili na atak, powiedzmy sobie STOP. Najlepiej, jeżeli zostaniemy wtedy sami i będziemy mogli przyjrzeć się swojej reakcji. Choć przez chwilę, ponieważ często wystarcza naprawdę parę minut, abyśmy mogli zaprowadzić w naszych myślach jako taki ład. Na pewno pomocna może okazać się sztuka adekwatnego oddychania (pamiętajmy o konieczności oddychania przeponą, naprzemiennych wdechach nosem i wypuszczaniu powietrza ustami dopóty, dopóki się nie będziemy mieli zwyczajnie dosyć:). Możemy pomyśleć o czymś dla nas bardzo miłym i samemu zafundować sobie nagrodę, która nas pocieszy (cukiernia to jednak nie najlepszy pomysł, może za to jakaś fajna książka, bibelot, element ubrania, w którym będziemy zachwycać otoczenie?)Dla tych, których na te ostatnie przyjemności zwyczajnie nie stać, polecam wzięcie 1-dniowego urlopu i zrobienie generalnych porządków tak w domu, jak i w naszym wnętrzu. Nie od dziś bowiem wiadomo, iż tworzenie ładu na zewnątrz siebie, przynosi ukojenie i zadowolenie także na poziomie naszej psychiki. Możemy naprawdę być poważnie zaskoczeni, w jaki sposób zmęczenie aktywnością fizyczną (sprzątaniem, bieganiem, krzątaniem się wokół wszystkich odkładanych ,,na później” spraw) wpłynie na nasz organizm, który odpłaci ogólną satysfakcją i nadaniem wszelkim sprawom adekwatnych proporcji.
Innym sposobem na złość, działającym niemal natychmiast, jest kartka papieru i długopis. W przypływie złości napiszmy list do osoby, do której oczuwamy żal, gniew czy bezsilność. Zapisujmy dokładnie każdą myśl, która przyjdzie nam do głowy i nazywajmy śmiało uczucia, które nam towarzyszą. List może być nieskładny i nieładny, ważne – aby był prawdziwy. A gdy już wszystko z siebie wyrzucimy, włóżmy go do szuflady. Przeczytajmy po dwóch dniach. Czy przez cały czas dalibyśmy nasze zapiski osobie, która nas rozgniewała?
Każdy z nas, bez wyjątku, posiada poczucie własnej godności. choćby ci, którzy upadli najniżej są wyznawcami swojej prawdy i pieczołowicie tworzą własną historię. Posiadamy ją także w godzinach rozpaczy, kiedy ktoś kwestionuje to wszystko lub cokolwiek, co jest dla nas ważne i co w sobie pielęgnowaliśmy. I rzeczywiście – mamy wtedy powody, by się gniewać. Zanim jednak zechcemy wykrzyczeć, to wszystko, co nas dotknęło, odwrócić się na pięcie i wyjść, spróbujmy, choćby w myślach przytulić samego siebie i zaopiekować się naszym wewnętrznym dzieckiem, które bez względu na przeżywane uczucia i przeżyte doświadczenia zasługuje na szacunek i miłość.