Podwójnie o Marku Edelmanie

na-sciezkach-codziennosci.blogspot.com 16 godzin temu
Końcówka września upłynęła mi na poznanie biografii zmarłego 15 lat temu jednego z przywódców powstania w getcie warszawskim, Marka Edelmana. Edelman zmarł 2 października 2009 roku. Był to mój drugi dzień na studiach z zarządzania w fizjoterapii i sporcie osób niepełnosprawnych. Do dzisiaj pamiętam, jakie miałam wtedy zajęcia - technologię informacyjną oraz wykład i ćwiczenia z infrastruktury budynków. Oj, jaki był człowiek wtedy przejęty, iż oto zaczął swoje dorosłe życie.
Samą postać Edelmana poznałam kilka miesięcy wcześniej, kiedy na zajęciach z języka polskiego omawialiśmy lekturę "Zdążyć przed Panem Bogiem". Był to zapis rozmowy, jaką przeprowadziła Hanna Krall z Markiem Edelmanem. Z jednej strony książkę czytało mi się dosyć, hmm... dziwnie? Ale z drugiej było to moje pierwsze takie poważne spotkanie z tym, co się działo po drugiej stronie muru getta warszawskiego. Miejscami ciarki przechodziły mi po plecach, a miejscami gubiłam się w akcji lektury. Chociaż myślę, iż w tym przypadku trudno mówić o akcji w ścisłym tego słowa znaczenia. W każdym razie, kiedy usłyszałam o śmierci Edelmana, niemal od razu powiązałam go z wydarzeniami w dzielnicy żydowskiej.
Tytuł: "Marek Edelman. Życie. Po prostu"
Autor: Witold Bereś, Krzysztof Burnetko
Wydawnictwo: Świat Książki
Warszawa 2008
Liczba stron: 512

Tytuł: "Marek Edelman. Życie. Do końca"
Autor: Witold Bereś, Krzysztof Burnetko
Wydawnictwo: Agora
Warszawa 2013
Liczba stron: 752

Nie pytajcie mnie, dlaczego wybrałam 512 i 752 stronicowe tomiska na swoje wakacyjne lektury. Chociaż tak naprawdę mogłam poprzestać na drugiej z nich - "Marek Edelman. Życie. Do końca", która jest rozszerzoną wersją pierwszego wydania biografii Marka Edelmana, zatytułowanego "Marek Edelman. Życie. Po prostu". Tego jednak nie wiedziałam. Z drugiej strony w drugim wydaniu zabrakło kilku rozdziałów, które pojawiły się w pierwszym (np. poświęconego postaci Janusza Korczaka i jego tragiczniej drogi wraz z dziećmi na Umschlagplatz, z którego odjechali pociągiem do obozu zagłady w Treblince). Jak można się domyśleć, najpierw przeczytałam wcześniejsze wydanie, a potem późniejsze.
Książki są podróżą przez bogate i barwne życie ich głównego bohatera, w którego biografii jest bardzo dużo białych plam. choćby data urodzenia Edelmana nie do końca jest znana, choć w oficjalnych dokumentach jest to 1919 rok). Czytelnik poznaje najwcześniejsze lata życia Marka, to, iż przynależał do żydowskiej organizacji młodzieżowej Bundu oraz, iż od 15 roku życia, po śmierci mamy, musiał się sam utrzymywać. W tekście znajdziemy wstrząsające sceny życia w getcie oraz z powstania warszawskiego, w którym Edelman też brak udział. Wbrew pozorom na II wojnie światowej ta historia się nie kończy, a trwa przez cały okres PRLu i pierwszych 20 lat po jego upadku. Poznajemy więc Edelmana jako studenta medycyny, lekarza w łódzkim szpitalu, a przede wszystkim działacza społecznego. Każdego roku aktywnie włączał się w obchody rocznicy wybuchu powstania w getcie warszawskim, pomagał w misjach humanitarnych na ogarniętych wojną Bałkanach, a choćby oprowadzał Jana Pawła II po Umschlagplatzu. Książka "Marek Edelman. Życie. Do końca" została wzbogacona o teksty z odnalezionych gazet wychodzących w getcie warszawskim. Obrazują one rozgrywające się tam piekło, które zostało opisane przez naocznych świadków, a także to, jakie informacje dochodziły do ludzi stłoczonych za jego murem.
Suchy tekst w obydwóch wydaniach okraszono wypowiedziami Edelmana na dany temat. Wychodzi z nich obraz Marka, jako bacznego obserwatora i analizatora otaczającej go rzeczywistości. Czasami może wydawać się cyniczny w tym co mówi i lekceważący wobec rozmówcy, ale pod tymi maskami kryje się twarz kogoś, kto naprawdę ma dużo do powiedzenia w każdej dziedzinie. Z książek wyłania się obraz osoby, która spokojnie mogłaby obdarzyć swoją biografią kilka osób. Jedyną wadą wydań może być ich objętość, ale naprawdę, całość czyta się bardzo gwałtownie i choćby człowiek nie zdaje sobie sprawy z tego, iż już przeczytał stronę, rozdział, aż wreszcie całą książkę.

Dobrze, iż jako porę przeczytania książek wybrałam lato, kiedy mam nieco więcej czasu. Teraz, wraz z jesienią i październikiem, czas na trochę inną ich tematykę. Chociaż mam nadzieję, iż znajdę kilka chwil na te z lżejszymi i przyjemniejszymi tematami.
W sumie dobrze, iż powstały takie książki. Dzięki nim ludzie mogą, tak jak ja, bliżej poznać postać Marka Edelmana i być może się nią zainspirować.

Idź do oryginalnego materiału