— Przez nawał mojej pracy – miałem i teatr i serial — pewnego dnia coś mi się "przepaliło". Bałagan w głowie totalny. Nie wiedziałem, co się dzieje. Zacząłem bać się wychodzić na scenę. gwałtownie mi zorganizowali spotkanie z psychiatrą. Okazało się, iż mam lekkie załamanie nerwowe. Pomyślałem wtedy: "Jeśli ja jestem takie rozwalony na drobne kawałki, to jak musi wyglądać depresja?" — mówi aktor Paweł Małaszyński.