Partner to twój najlepszy przyjaciel? Uważaj, psychologowie przestrzegają przed jedną rzeczą

mamadu.pl 5 godzin temu
"Mój partner to także mój najlepszy przyjaciel" – wiele osób uważa to za szczyt szczęścia w relacji. Ale psychologowie zwracają uwagę na mniej oczywiste skutki takiego układu. Bo gdy partner staje się najbliższą osobą w twoim życiu, możesz nie zauważyć, iż brakuje ci innych relacji. A to nie pozostaje bez wpływu na zdrowie psychiczne.


Gdy jedna osoba staje się "wszystkim"


To piękne, kiedy para nie tylko się kocha, ale też świetnie dogaduje. Gdy możesz powiedzieć: "On jest nie tylko moim partnerem, ale też najlepszym przyjacielem" – brzmi to jak związkowy ideał.

Ale psychologowie delikatnie stopują entuzjazm: uwaga, warto się nad tym zastanowić. Bo jeżeli zamykasz się tylko w jednej relacji, choćby bardzo bliskiej i pełnej miłości, może ci to zaszkodzić. I co interesujące – najbardziej nie cierpi na tym związek, tylko... twoje zdrowie psychiczne.

Wiele z nas zna to z autopsji: zakładasz rodzinę, rodzą się dzieci, robi się intensywnie. Spotkania z przyjaciółmi zaczynają się rozjeżdżać, trudno dograć terminy, ktoś coś odwołuje, ktoś inny nie ma siły.

Łatwo wtedy poprzestać na układzie, w którym twoją jedyną bliską osobą zostaje partner. I choć to może być cudowna, wspierająca relacja – niesie też pewne ryzyko.

Badacze z Uniwersytetu Stanowego Colorado zwrócili uwagę na zaskakującą zależność: osoby, które deklarują, iż ich partner jest ich najlepszym przyjacielem, rzeczywiście czują z nim większą bliskość, ale... rzadziej korzystają z pomocy innych ludzi i czują mniejsze wsparcie społeczne. A to w dłuższej perspektywie nie działa dobrze ani na psychikę, ani na relację.

Związek to nie wszystko – choćby jeżeli jest super


Nie chodzi oczywiście o to, iż partner nie może być kimś wyjątkowym. Może, i super, jeżeli razem się śmiejecie, wspieracie, macie wspólne zainteresowania. Problem zaczyna się wtedy, gdy on czy ona staje się jedyną osobą, z którą rozmawiasz, śmiejesz się i której się zwierzasz. Bo każda relacja ma swoje ograniczenia – choćby ta najlepsza.

Po pierwsze, jesteście zaangażowani we wspólne życie: dzieci, dom, praca, kredyt. Trudno tu o pełen dystans. A czasem właśnie on jest potrzebny – żeby opowiedzieć komuś o tym, co trudne, bez obaw, iż druga strona weźmie to do siebie.

Po drugie, gdy zamykamy się tylko w relacji romantycznej, nasz krąg społeczny się kurczy. A badania pokazują, iż to właśnie różnorodność relacji – z koleżanką, z którą dzielisz pasję, z sąsiadką, z którą pogadasz na spacerze, z kimś z pracy, z kim się śmiejesz – wspiera nasze samopoczucie i przeciwdziała samotności.

Rodzice szczególnie zagrożeni


Wśród rodziców – zwłaszcza tych z małymi dziećmi – zjawisko "zamykania się" na przyjaźnie jest bardzo częste. Bo przecież wiadomo: brakuje czasu, energii, wszystko kręci się wokół dzieci i domowych obowiązków.

A jednak właśnie w tym momencie życia – pełnym stresu, niewyspania, chaosu – potrzebujemy różnorodnego wsparcia bardziej niż kiedykolwiek.

Dobrze mieć przyjaciółkę, z którą można pogadać o dzieciach i tej zupie, która nie wyszła. Albo o tym, iż czasem masz ochotę uciec na bezludną wyspę i nie słyszeć słowa "mamo" przez dobę. Partner może nie zawsze to zrozumieć – bo sam jest w tym wszystkim razem z tobą.

Jak dbać o przyjaźnie, choćby gdy masz dzieci?


Bliskość z partnerem + przyjaciele = zdrowy balans


Nie ma nic złego w tym, iż twój partner jest twoim najlepszym przyjacielem. Ale niech nie będzie jedynym. W różnorodności relacji jest siła – także dla waszego związku. Bo kiedy każda z osób w parze ma swoją przestrzeń i ludzi, do których może się zwrócić, łatwiej też być dobrym dla siebie nawzajem.

Nie rezygnuj z siebie i swoich relacji tylko dlatego, iż masz rodzinę. Właśnie dlatego, iż ją masz – warto mieć przyjaciół.

Źródło: huffpost.com, journals.sagepub.com


Idź do oryginalnego materiału